14/06/2010
Wschodnie obietnice (2007, Cronenberg)
Ocena: ****
Film otwiera podwójny przelew krwi: jedna struga tryska pod ostrzem brzytwy, druga leje się ze sponiewieranego ciała ciężarnej kobiety. Najpierw trup, potem narodziny. Jak na film o cielesności przystało, kluczowym wątkiem późniejszych partii jest tatuaż i jego rola w rytualnym budowaniu (fałszywego?) „ja” – a także sama przemoc, dokonywana tu w całości bez użycia broni palnej, za to w spazmach ciosów i cięć nożem. Nawet seks wygląda u Cronenberga jak przemoc właśnie: cielesne kłębki po kopulacji i po (zdumiewającej!) nagiej walce w tureckiej łaźni, są do siebie łudząco podobne.
Film otwiera podwójny przelew krwi: jedna struga tryska pod ostrzem brzytwy, druga leje się ze sponiewieranego ciała ciężarnej kobiety. Najpierw trup, potem narodziny. Jak na film o cielesności przystało, kluczowym wątkiem późniejszych partii jest tatuaż i jego rola w rytualnym budowaniu (fałszywego?) „ja” – a także sama przemoc, dokonywana tu w całości bez użycia broni palnej, za to w spazmach ciosów i cięć nożem. Nawet seks wygląda u Cronenberga jak przemoc właśnie: cielesne kłębki po kopulacji i po (zdumiewającej!) nagiej walce w tureckiej łaźni, są do siebie łudząco podobne.
(…)
Całość tekstu na łamach „Dwutygodnika”.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.