Mikołaj Rej z Nagłowic herbu Oksza po pierwsze lubił pseudonimy. Miał ich kilkanaście, a te najbardziej znane to: Ambroży Korczbok Rożek; Adrianus Brandenburgensis; Doctor Civitatis Lublinensis; Doktor lubelski Adrian Brandenburczyk; Albertus Branderburgensis; Andrych, twój dobry towarzysz; Joachim Heller, mistrz norymberski; Ks. Jan, kaznodzieja z Waśniewa.
Encyklopedie definiują Mikołaja jako polskiego poetę i prozaika renesansowego, tłumacza, a także polityka i teologa ewangelickiego. Choć nie był humanistą w naukowym rozumieniu tego słowa, zawdzięcza się mu upowszechnienie idei humanitas w polskiej kulturze. Długo uznawano go za „ojca literatury polskiej”, przez wielbicieli nazywany jest także „polskim Dantem” albo „Brueglem polskiej literatury”.
Mikołaj urodził się w zamożnej rodzinie szlacheckiej w Żurawnie na Rusi Czerwonej, odebrał fragmentaryczne wykształcenie: najpierw 2 lata w Skalbmierzu, potem kolejne 2 we Lwowie – w 1518 został zapisany w poczet studentów Akademii Krakowskiej, gdzie nie kwapił się do nauki i – jak napisał w swojej biografii – poznał, co to dobre towarzystwo.
Lata młodzieńcze spędził w nieograniczonej swobodzie na wsi; polował, łowił ryby – zachwycał się światem natury. W 1525 ojciec wysłał Reja na dwór magnacki Andrzeja Tęczyńskiego. Był to moment przełomowy w życiu Reja: zdobywał tam przede wszystkim ogładę towarzyską, uczył się literatury, stylistyki i ortografii. Został sekretarzem Tęczyńskiego.
Za swoją misję uznawał edukację narodu, ukazanie harmonii człowieka i natury. Jego zdaniem „człowiek naturalny” powinien mówić i pisać w swoim ojczystym języku. Człowieka powinna cechować „cnota” (prawość), sumienie, „cześć” (honor), stałość umysłu. To właśnie Mikołajowi zawdzięczamy słynne zdanie: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.”
Materiał pochodzi z 14. numeru EksMagazynu. Całość znajdziecie w papierowym wydaniu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.