EksMagazyn: Gdybyś miał scharakteryzować się w trzech zdaniach: Kim jest Michał Misiorek?
Michał Misiorek: Trudno mi mówić o sobie, bo przyzwyczajony jestem do tego, że to jednak ja zadaję pytania. Wydaje mi się, że lepiej byłoby to pytanie zadać osobom, które już jakiś czas mnie znają i ich opinia z pewnością byłaby bardziej wiarygodna niż moja o sobie. Na pewno mogę o sobie powiedzieć, że uwielbiam poznawać ludzi i z nimi rozmawiać, moją ogromną pasją jest też dziennikarstwo, żywo zainteresowany jestem polskim show-biznesem. Staram się cały czas łączyć te trzy elementy i spełniać swoje marzenia – tak zresztą powstał też cykl wywiadów „Znani – nam nieznani”, którego jubileusz świętowałem niedawno z plejadą zaprzyjaźnionych gwiazd w warszawskim klubie Foksal XVIII.
Czym dla Ciebie jest dziennikarstwo obywatelskie?
Z praktycznego punktu widzenia dziennikarstwo obywatelskie to takie dziennikarstwo, za które nie otrzymuje się wynagrodzenia. Działa się z chęci rozwoju, z pasji, czasem z poczucia jakiejś misji. Moja przygoda z dziennikarstwem obywatelskim rozpoczęła się jakie siedem lat temu, kiedy organizowałem akcje charytatywne na rzecz opolskiego hospicjum. Wówczas na portalach dziennikarstwa obywatelskiego – m.in. Wiadomosci24.pl, publikowałem artykuły związane z podejmowanymi przeze mnie działaniami, tak aby je promować i zebrać więcej pieniędzy dla bardzo chorych dzieci. Później coraz bardziej zacząłem w to wsiąkać, pozwalało mi to realizować swoje dziennikarskie pasje i tak zostało do dziś. Jednym zdaniem mogę powiedzieć, że w obecnej chwili dziennikarstwo obywatelskie to dla mnie sposób na spełnianie marzeń.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z mediami?
Od zawsze wiedziałem, że chcę robić w przyszłości coś związanego z mediami. Oczywiście jako dziecko chciałem być nauczycielem, księdzem czy nawet sprzedawcą w sklepie z wędlinami, ale od kiedy względnie świadomie zacząłem podejmować kroki dotyczące moich przyszłych losów, wiedziałem, że chcę iść w kierunku mediów. W gimnazjum zacząłem pisać pierwsze teksty do lokalnych tygodników, wtedy też zacząłem publikować artykuły w Internecie – dotyczyły on zwykle spraw społecznych i regionalnych. Ze względu na moją dość prężną swego czasu działalność charytatywną byłem zapraszany jako gość do różnych programów radiowych i telewizyjnych, dzięki czemu miałem okazję podejrzeć ten świat z drugiej strony. Z roku na rok coraz bardziej mi się to podobało i coraz bardziej utwierdzałem w przekonaniu, że tym chcę się zajmować w życiu. W liceum, kiedy mieszkałem we Wrocławiu, współorganizowałem i prowadziłem cykl rozmów ze znanymi osobami – „Czternastka miejscem spotkań i dyskusji”, a od kiedy przeprowadziłem się do Warszawy zacząłem realizować swój autorski cykl wywiadów „Znani – nam nieznani” i tym zajmuję się do dzisiaj.
Masz jakieś zawodowe autorytety, nazwiska, które Ci imponują, inspirują, zachęcają do pracy?
Nie jestem w nikogo szczególnie zapatrzony, nigdy też nie myślałem o sobie w kategoriach „chciałbym być jak…”. Jest oczywiście kilkoro dziennikarzy, którzy są dla mnie wzorami, których bardzo szanuję i doceniam ich pracę. Bardzo wysoką pozycję na tej liście zajmuje z pewnością Magda Mołek, która jest dla mnie chyba najlepszą dziennikarką telewizyjną w Polsce, a jej program „W roli głównej” to bodaj najlepszy polski cykl wywiadów. Imponują mi też poczucie humoru i inteligencja Marcina Prokopa, wdzięk z jakim Ania Wendzikowska rozmawia z największymi światowymi gwiazdami czy profesjonalizm Beaty Sadowskiej.
Rozmawiasz na co dzień z gwiazdami – jak to jest, otwierają się przed dziennikarzem obywatelskim, czy noszą swoje codzienne celebryckie maski?
Realizując swój autorski program „Znani – nam nieznani” poznałem ponad sto znanych osób i absolutnie u żadnej z nich nie zauważyłem żadnej „celebryckiej maski”. Nie podchodzę też do swoich gości jak do gwiazd – dla mnie to przede wszystkim ciekawe osoby, które robią wiele fajnych rzeczy w życiu, na temat których chciałbym z nimi porozmawiać. Z wywiadami mam związane same przyjemne wspomnienia i tak naprawdę z większością moich gości utrzymuję relację do dziś, a z niektórymi nawet się bardzo zakumulowałem i zaprzyjaźniłem. Wydaje mi się, że wynika to z mojego podejścia do tych osób, a także z formuły mojego cyklu wywiadów. Mnie nie interesuje życie prywatne sław – nie pytam o to kto z kim sypia, z kim ma dziecko czy dlaczego się rozwodzi. Moim zdaniem artystów oceniać się powinno przez pryzmat ich pracy zawodowej, pracy artystycznej i staram się zadawać takie pytania, by właśnie tę zawodową stronę ich życia jak najbardziej wyeksponować. Marieta Żukowska była zszokowana, że pytam ją o nagrody teatralne, bo nikogo to nie interesuje, Kasia Skrzynecka powiedziała mi, że jestem pierwszym dziennikarzem od dawna, który nie zapytał o jej dziecko i męża, a Anita Sokołowska zdziwiła się, że tak mało pytam o jej serialowe postaci, a tak dużo rozmawiamy o teatrze. Także nie mam problemów z tym, żeby moi goście się otwierali i odpowiadali wyczerpująco na moje pytania, częściej zmierza to w drugą stronę i nie możemy się nagadać.
Masz jakieś ulubione rozmowy, które wspominasz z sentymentem?
Wiem, że może zabrzmi to banalnie, ale każda rozmowa jest dla mnie ważna i z każdą wiążę jakieś wspomnienia. Każdy wywiad w jakiś sposób wpływa na moje życie, inspiruje mnie i jest dla mnie nowym doświadczeniem. Bardzo trudno byłoby mi wybrać wywiad, który jest moim ulubionym, bo każdy mógłby być tym „naj” z jakiegoś powodu – najbardziej wzruszający, najśmieszniejszy, najdłuższy itd. W każdym razie mam nadzieję, że uda mi się przeprowadzić jeszcze wiele ciekawych rozmów i każda z nich będzie z jakiegoś powodu tą „naj”.
Marzenia zawodowe?
Zauważyłem, że w moim życiu większość rzeczy wydarzyła się niezaplanowana, więc może lepiej nie planować i nie myśleć, co dalej. Chociaż czasem szczęściu trzeba pomagać, to ja jestem zwolennikiem tego, by to los za nas decydował – jak na razie to się sprawdza. Natomiast, jak każdy człowiek, mam marzenia, one napędzają moje życie i liczę, że dalej będą się zrealizowały. Chciałbym dalej robić to, co robię, czyli pracować jako dziennikarz od tematyki show-biznesowej i przeprowadzać wywiady ze znanymi osobami. Zobaczymy, co los przyniesie i gdzie wyląduję zawodowo za jakiś czas.
A prywatnie – jakim jesteś człowiekiem?
To też pytanie, na które wolałbym, żeby wypowiedzieli się moi znajomi, bo trochę niezręcznie mówić mi o sobie, a dodatkowo nie będzie to w żaden sposób obiektywne. Myślę jednak, że chyba „Misiorek da się lubić” – znajomi raczej nie narzekają na mnie za bardzo i chyba lubią spędzać czas w moim towarzystwie. Wydaje mi się, że jestem taką samą osobą prywatnie, jak zawodowo – zresztą nie wyobrażam sobie rozdzielania tych dwóch sfer życia. Natalia Lesz powiedziała mi kiedyś, że jeśli ktoś restrykcyjnie dzieli życie na zawodowe i prywatne, to ostatecznie nie realizuje się w pełni na żadnej z tych płaszczyzn. Może to jest właśnie klucz do sukcesu i dzięki temu jest tak zadowolony z miejsca, w którym obecnie jestem w swoim życiu!
CytujSkomentuj
Bardzo sympatyczny chłopak, ale obawiam się, że trochę za dużo pasji wkłada w dzeinnikarskie korpo – widać, że to, co robi, robi z całego serca i chyba jest jeszcze zbyt młody, żeby zauważyć, że dla takich ludzi przyszłość w mediach jest do czasu, kiedy pracują +obywatelsko+ czyli za darmo. A szkoda…