W czasach przedchrześcijańskich każda religia miała swój obrządek magiczny. Świat postrzegano jako miejsce pełne niebezpieczeństw i demonów. Z braku możliwości naukowego wyjaśnienia przyczyn niektórych zjawisk pogodowych czy epidemii tłumaczono je w sposób irracjonalny. Obrzędy magiczne miały zapewnić ludziom przychylność sił nadprzyrodzonych: zdrowie i obfity plon.
Już w 77 roku n.e. spluwano w dłoń przed jakimś wysiłkiem fizycznym. Robili to np. gladiatorzy czy atleci. Wierzono, że ślina ma moc oczyszczającą, odgania złe duchy i dzięki temu zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu. Dzisiejsze splunięcie przez ramię, to nic innego jak przegnanie szatana zza pleców.
Z obawy przed demonami wiąże się też zwyczaj zasłaniania ust przy ziewaniu. Dzisiaj robimy to przede wszystkim z powodów higienicznych i grzecznościowych. Dawniej jednak wierzono, że otwarte usta są bramą do naszej duszy, a gdy ziewamy, może przez nie wniknąć demon. Duszę należało więc chronić zasłaniając usta.
Złe moce miały też odstraszać dzwonki. Dawniej śmiertelność dzieci była znaczna i nowonarodzone dziecko uznawano za szczególnie narażone na złe moce. Dlatego nad dziecięcymi łóżeczkami wieszano zabawki i dzwoneczki.
Symbolem, który zapobiegał działaniu demonów, był też krzyż. Choć jest on najbardziej znanym znakiem chrześcijańskim, to był też ważnym symbolem w kultach przedchrześcijańskich. W krajach anglosaskich do tej pory krzyżuje się palce na szczęście, czego odpowiednikiem w naszej kulturze jest trzymanie kciuków.
Również zwyczaj przeniesienia panny młodej przez drzwi do mieszkania wynika z obaw przed działaniem złych mocy. Moment ślubu jest uważany za czas przejścia. Szczególnie dotyczy to panny młodej, która do momentu ślubu pozostawała istotą aseksualną. Ślub wprowadzał ją do nowego świata, dlatego była szczególnie narażona na działanie demonów. Pan młody musiał przenieść ją przez próg, by nie wniosła do domu złych mocy.
Pecha mogło przynieść za to spotkanie mańkuta. Lewa strona była uważana powszechnie za „złą”, bo większość ludzi jest praworęczna. Był tylko jeden dzień w tygodniu, w którym spotkanie z osobą leworęczną nie musiało oznaczać nieszczęścia. Był to wtorek – poświęcony jednemu z leworęcznych greckich bóstw.
Skąd się wzięło powiedzenie o siedmiu latach nieszczęścia zwiastowanych przez rozbite lustro? Wierzono, że lustro nie pokazuje jedynie naszego odbicia, ale też równorzędną rzeczywistość, naszą duszę, troski, uczucia. Jeśli przez nadtłuczenie lustra nastąpi deformacja tej rzeczywistości, to możemy spodziewać się, że np. nasze ciało zostanie uszkodzone. Człowiek miał odnawiać się co siedem lat, dlatego właśnie w tym czasie miało zamknąć się nieszczęście.
Do tej pory w wielu domach lustra zasłania się, kiedy ktoś umrze. Dawniej robiono to, bo obawiano się, że przez lustro, które umożliwia spojrzenie w przeszłość i przyszłość, nieboszczyk dobierze sobie towarzyszy podróży w zaświaty.
Dlaczego zdarza się nam odpukać w niemalowane. W wielu mitach dotyczących powstania świata bogowie i demony wspólnie tworzyły świat. Siedzibą bogów było niebo, a diabła – podziemie. Gdy odpukamy w drewno, to tak jakbyśmy unieszkodliwiali złe moce, kierując je tam, gdzie ich miejsce – pod ziemię.
PAP – Nauka w Polsce
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.