Alicja_Reczek_ikona
Fot. Alicja Reczek
Anna Chodacka
16/08/2013

White Alice: baśnie dla dorosłych

Mistrzyni aktu, która na przestrzeni lat pracy stworzyła unikalny, niepokojąco – bajeczny klimat zdjęć. Po drugiej stronie aparatu nie staje, gdyż jak sama twierdzi, jest „wyjątkową cholerą”

EksMagazyn: Od pierwszego twojego wywiadu dla EksMagazynu minęło trzy lata. Co się zmieniło przez ten czas?

White Alice (Alicja Reczek): Ekscytujące w pracy fotografa jest właśnie ten namacalny progres. Ciekawy, nieszablonowy i nieobliczalny rozwój wydarzeń. A przez ostatnie trzy lata zdarzyło się u mnie sporo. Przede wszystkim przeprowadziłam się na stałe z Płocka do Warszawy. Tam poznałam smak pracy redakcyjnej zajmując się fotografowaniem i fotoedycją w magazynie. Zrealizowałam kilka kampanii reklamowych ekskluzywnych marek. Wzięłam udział w projekcie dla kobiet plus size. Projekt zakończył się wernisażem. Poza tym moje zdjęcia zostały zaprezentowane na wystawie międzynarodowej w Niemczech. Nie ukrywam, że zaskoczyła mnie ta propozycja. Pewnie, że było to moje marzenie, ale uważałam, że trzeba wielu lat pracy twórczej na takie podsumowanie, a tu szansa i pozytywny, motywujący kopniak ! Ponadto w dalszym ciągu organizuję i prowadzę autorskie warsztaty fotograficzne, na które utarło się mówić ‘CZAROWNE WARSZTATY’ www.warsztatyfoto.eu.To ukłon w stronę moich odbiorców i propozycja szkolenia dla ludzi otwartych, kreatywnych, ciekawych fotograficznego świata. Dodam, że zapraszam do współpracy: wizażystów, projektantów, muzyków, poetów, grafików, filmowców, a w tym roku nawet florystkę. Warto podkreślić, że to nie tylko warsztaty, a piękne, artystyczne święto. Kolejne znaczące przedsięwzięcie to „Kolory nadziei”, unikatowa publikacja, która powstawała od 2008 r. Książka autorstwa Barbary Szafraniec, dotyczy pozytywnego myślenia i jest okraszona moimi zdjęciami. Integralną częścią tej publikacji są 2 płyty z muzyką: Ryszarda Wolbacha i Kamila Szafrańca (SOPOR). Prace nad publikacją to setki rozmów i konsultacji. Kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt sesji. Rok 2013 r. przyniósł wyczekaną premierę. O fotografii w kontekście współpracy mogłabym mówić długo. To moja praca, ale również pasja i sposób na życie.

Czy jesteś w stanie wskazać swoje najtrudniejsze zlecenie?

Każde zlecenie to inna bajka. Dlatego nie lubię ich porównywać. Póki co najbardziej czasochłonne były właśnie „Kolory nadziei”. Oprócz wspomnianej publikacji, to również widowisko. Miało ono swoją premierę jesienią 2012 w sali kongresowej w Warszawie. Moje zdjęcia tworzyły wizualizację multimedialną i oprawę całej imprezy. Współpraca z takimi artystami jak: Ryszard Wolbach, Piotr Cugowski, Michał Jelonek, Marcin Kołaczkowski, Michał Rudaś, Kalina Kasprzak, SOPOR, Alternatywny Teatr Tańca „LUZ” to nie tylko nobilitacja, ale przede wszystkim solidne wyzwanie. Po wakacjach odbędą się widowiska w kolejnych miastach. Kto nie był zapraszam, to niekwestionowana uczta dla zmysłów. Od następnego roku rusza seria warsztatów dedykowana „Kolorom”. To póki co najbardziej rozbudowana produkcja i przedsięwzięcie w jakim brałam udział i oby więcej takich w naszym kraju. http://www.kolorynadziei.pl/

Twoje warsztaty fotograficzne cieszą się coraz większą popularnością. Kto przyjeżdża się od siebie uczyć? Co tobie samej dają takie warsztaty?

Przyjeżdżają pasjonaci, amatorzy i zawodowcy. Jeszcze 5 lat temu przeważali panowie. A teraz mamy coraz więcej pań. Lata doświadczeń nauczyły mnie umiejętności integrowania różnych grup. Poza tym staram się do każdego podchodzić indywidualnie. Przekazuję konkretne informacje teoretyczne i praktyczne. Mówią, że zaciekawiam, wciągam i uzależniam (śmiech). A serio, myślę, że jestem po prostu autentyczna. Fotografia to nie tylko sztuka robienia ładnych obrazków. To finezja myślenia nad tym „jak” ale i „po co”. Niedawno ktoś zgrabnie spuentował swoją motywację przyjazdu stwierdzając: „Stwarzasz jedyne w swoim rodzaju baśnie dla dorosłych”. A co mnie dają warsztaty ? Dojrzałam do momentu, w którym zapragnęłam dzielić się swoją „Krainą Czarów”. Chciałam też posłuchać co inni mają do powiedzenia. Myślę, że to eksperyment wiązany: energia, interakcja, inspiracja.

Specjalizujesz się w aktach. Co fascynuje cię w ludzkim ciele?

To kolejny temat rzeka (śmiech) Nagość od wieków ciekawiła artystów. A intryguje fakt, że w dalszym ciągu jest tematem tabu. Ciało to wyśmienity środek wyrazu. Można nim doskonale opowiadać. Wyrażać skrajne, skomplikowane i jakże bliskie emocje. Lubię fotografować portrety, bo kocham mapę ludzkiej twarzy. W ostatnim czasie coraz intensywniej zajmuję się fotografią fashion, bo lubię podbijać nowe planety. Natomiast akt artystyczny zawsze będzie mnie uwodził. Nagość jest pierwotna, alchemiczna i ponadczasowa.

Czy w dalszym ciągu fotografujesz głównie kobiety ?

Dalej przeważają kobiety, ale coraz częściej fotografuję mężczyzn. Są to profesjonalni modele np. Rafał Sieradzki ale też muzycy i artyści różnej maści. Tu wspomnę chociażby wokalistę zespołu metalowego CHAINSAW. Postawny gość o wyglądzie wikinga z włosami po sam pas. Ostatnio dużo współpracowałam z Andrzejem Berszem znanym pod pseudonimem „schody do nieba”. Mimo, że ma obecnie 65 lat, to niezwykle intensywnie działa w świecie modelingu, bierze udział w teledyskach i publikacjach. Wspólnie realizowaliśmy analogową sesję aktową z dwoma modelkami w Jabłonnej. Niebawem czeka mnie warsztatowa sesja w Lucieniu z Lechem Korusiewiczem. Jest kontrowersyjnym modelem i instruktorem jogi. Ciekawe, że fotografowani panowie przeważnie sami się do mnie zgłaszają (śmiech). I to się nazywa mieć szczęście!

Stajesz czasem po drugiej stronie obiektywu?

Rzadko. Nikt mnie nie chce (śmiech). Nieufna, wymagająca i pyskata. Jestem pod tym względem wyjątkową cholerą. Na przestrzeni ostatnich lat dałam się uwiecznić jedynie koleżance fotografce i to na moich warunkach. W efekcie końcowym wybrałam jedno zdjęcie, którym posługuję się do dzisiaj. Nie ukrywam, że dostaję sporo propozycji sesji od kolegów z branży. Niektórzy to niekwestionowani mistrzowie, ale jeszcze żaden nie okiełznał mojej rogatej natury. Profesjonalną modelką nie będę, bo kosztuje to zbyt dużo pokory ale pracuję nad otwartością. Głęboko wierzę w to, że jednak znajdzie się jakiś śmiałek, który mnie uwieczni (śmiech).

Rozmawiała: Anna Chodacka

Alicja_Reczek_ikona
Alicja_Reczek_ikona

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Emilia 19/08/2013 10:30

    CytujSkomentuj

    Bardzo bym chciała, żeby White Alice zrobiła mi kiedyś zdjęcia. Uwielbiam klimat w jakim robi zdjęcia. Są też super profesjonalne. Tak naprawdę rzadkość w dzisiejszych czasach kiedy każdy posiadacz lustrzanki z Canona lub Nikona, uważa się za artystę – fotografa…

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.