EksMagazyn: Na początku mojego tekstu wspominam o jednym z odcinków popularnego serialu dla młodzieży Glee, chodzi o scenę, w której 16-letnia bohaterka myślała, że jest w ciąży, ponieważ bocian uwił gniazdo na dachu jej domu. Jest to oczywiście bardzo przerysowany przykład, ale jest dobrym wyjściem do pytania – dlaczego nastolatki tak mało wiedzą o seksie, choć przecież otacza on nas z każdej strony?
Rafał Porzeziński, STS: Jestem właśnie na Suwalszczyźnie, gdzie, idąc tropem bohaterki tego serialu, należałoby się spodziewać największej dzietności. Wszystkim polecam to miejsce, nie tylko bociany czują się tu bardzo dobrze. Autorzy serialu „Glee” zapewne użyli tej sceny jako humoru surrealistycznego, a nie analizy wiedzy amerykańskich uczniów hi-school. Niestety, wiedzę o seksie młodzież często czerpie z filmów porno, różowej prasy, seksualnych gadżetów czy wreszcie generujących krociowe zyski internetowych stron porno. Oczywiście, delikatnie mówiąc, te materiały nie zajmują się ani macierzyństwem, ani uświadamianiem. Mimo to, nie podzielam obaw pani redaktor, że polskiej młodzieży brak wiedzy, by odpowiedzieć na pytanie „skąd się borą dzieci?” czy „dlaczego nie jest bezpiecznie iść do łóżka z kimkolwiek”. Jeśli autorzy „Glee” traktowali tę scenę serio, nie najlepiej świadczy to o ich rozeznaniu realiów. Myślę, że nastolatki wiedzą bardzo wiele o seksie i jego konsekwencjach, niestety często jest to wiedza podsuwana im w niezmiernie brutalny sposób.
Żyjemy w czasach kiedy towarzyszy nam coraz więcej chorób cywilizacyjnych, m.in. związanych z postrzeganiem siebie samego, jak anoreksja, bulimia. Czy magazyny, reklamy, przekazy w mediach mają aż tak wielki wpływ na młodych ludzi, że dążą oni do nierealnych ideałów serwowanych im przez media? Jednocześnie, coraz więcej słychać o tym, że modelka, choćby najszczuplejsza, nigdy nie wygląda jak na zdjęciu – dlaczego takie przekazy nie mają dużej siły rażenia?
Stowarzyszenie Twoja Sprawa przygotowując konferencję w Sejmie Rzeczpospolitej pt. „Odebrana niewinność. Seksualizacja kobiet i dziewcząt w mediach i reklamie” przetłumaczyło dwa doskonałe raporty o seksualizacji, powstałe w USA i Wielkiej Brytanii. Oba mówią o alarmujących skutkach seksualizacji młodzieży i dzieci. Niewątpliwie zaburzenia żywieniowe są bardzo częstym objawem u osób dążących za wszelką cenę do akceptacji, zazwyczaj są to młode dziewczęta, ale również coraz częściej chłopcy. Kreowany od końca XX wieku ideał piękna to osoba o wyglądzie mocno niedożywionego elfa, więc i efekty są niestety przerażające. Obok pracy w Stowarzyszeniu Twoja Sprawa prowadzę też warsztaty oparte o program „12 kroków” dla osób, które mają różne trudności w swoim życiu. Ilość osób, która szuka pomocy w związku z kompulsywnym jedzeniem lub niejedzeniem, bulimią lub anoreksją, jest ogromna. Zazwyczaj u źródła nie leży jedynie dążenie do wyidealizowanego piękna, ale po prostu wołanie o miłość, której nie umieli dać rodzice, nie dając dziecku akceptacji, uciekając w pracę przed odpowiedzialnością za wychowanie, czy wręcz rozwodząc się. Zatem temat jest złożony, ale na pewno intensywne kreowanie atrakcyjności człowieka w oparciu o jedną jego cechę, tj. jego atrakcyjność seksualną („ona nie jest sexy więc nie ma co się z nią zadawać!”) zbiera bardzo złe żniwo, co potwierdzają oba raporty, o których mówiłem. Bardzo polecam ich lekturę. Można je znaleźć na stronie www.twojasprawa.org.pl.
Brytyjska telewizja Channel 4 emituje serial edukacyjny „The sex education show”, w którym edukuje się dzieci i nastolatków na temat seksu. Np. chłopcom pokazuje się jak naprawdę wyglądają kobiece piersi, bez silikonów. Dzieci edukuje się angażując w proces rodziców. Czy takie programy są potrzebne i czy to jest właściwa droga?
Uważam, że najlepszym miejscem edukacji seksualnej jest rodzinny dom. I nie ma złego wieku by rozpocząć tę edukację, o ile ona odbywa się ze znajomością osoby, którą edukujemy, biorąc pod uwagę jej wrażliwość oraz przekonania. Niestety szkoła tego nie gwarantuje. Oczywiście, są programy edukacyjne, które mogą przynieść świetne efekty także w szkołach, do takich na pewno należy program „Archipelag skarbów” dr Szymona Grzelaka, ale nie jestem zwolennikiem medialnych programów edukacyjnych. Jako człowiek, który 20 lat życia przepracował w mediach, wiem, że te z konieczności operują skrótem, uogólnieniem, uproszczeniem, a seksualność i edukacja seksualna z całą pewnością nie jest tym obszarem wiedzy, w jakim można dokonywać jakichkolwiek uproszczeń. Często przekaz jest do tego prymitywizowany. Zatem odpowiadając na pani pytanie, zachowałbym bardzo daleko idącą ostrożność dotyczącą seks-edukacji, jeżeli miałaby ona być samoistnym bytem w oderwaniu od edukacji dotyczącej prawdziwych i głębokich relacji między chłopakiem a dziewczyną czy mężczyzną a kobietą. Kurs dotyczący jedynie „instrukcji obsługi” poszczególnych części ciała, naturalnych czy wzmocnionych operacyjnie, nie jest dobrym rozwiązaniem.
Cały materiał dostępny jest w 18. numerze EksMagazynu. W Empikach, salonach Relay i InMedio w całej Polsce.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.