Mia
Mia
20/09/2014

On i spódniczka w kwiatki

Jakże to częsty i popularny obrazek: panna ciągnąca swojego faceta na zakupy do galerii i mająca do niego pretensje, że ten wodzi przytłumionym wzrokiem po ciałach innych kobiet… A co ma robić w sklepach z damskimi fatałaszkami?

Może dla niektórych par jest to romantyczne doznanie. Może niektórzy myślą, że nic tak nie scala związku, jak wspólne wybieranie spódniczki, czy marynareczki na wątłe kobieca ramiona… Kiedy jednak w sklepie z damskimi rzeczami widzę dwoje ludzi, ewidentnie będących w związku opartym nie tylko na seksie, którzy wspólnie wybierają jej bluzeczkę do biura, czy wspomnianą spódniczkę, to z trudem powstrzymuję odruch wymiotny.

Aż chce się zawołać, albo wywiesić gdzieś odezwę do płci piękniejszej: Jeśli czujesz wyraźną potrzebę ciągnięcia swojego faceta na zakupy, które dotyczą czegoś innego niż jedzenie i rzeczy niezbędne do utrzymania porządku w domu (bo takie wspólne zakupy to jeszcze rozumiem, niby z jakiego powodu sama masz taszczyć siaty z jego jutrzejszym obiadem) to jest to sygnał, żeby zastanowić się nad tym: Czy wiesz, co tak naprawdę robisz?

W końcu wyprawy po ciuchy, bieliznę, buty, czy torebki to ewidentnie kobieca rzecz. Po co komu do tego facet? I tutaj dochodzimy do punktu, który jest tak oczywisty, że aż mnie boli, że większość kobiet nie zdaje sobie z niego sprawy. A mianowicie: Włóczysz faceta po galerii handlowej. Pytasz go, jak wyglądasz w tej bluzce, która ma kolor zbliżony do tego, który miała koszulka koleżanki Madzi, w której przyszła ona na urodziny Wioli półtora roku temu. Podpytujesz, czy przypadkiem nie masz za grubej pupy w tych spodniach (oczywiście, że nigdy nie masz, a co ma powiedzieć umęczony facet), czy ta torebka pasuje do tych butów, które założyłaś w zeszłą sobotę, i czy lepiej wyglądasz w tej sukience w kropki, czy może spódnicy w kwiaty z jednolitym, cielistym topem… Pomijając fakt, że 90 proc. mężczyzn nie odróżnia sukienki od spódnicy (a te 10 proc., które odróżnia jest innej niż interesująca cię orientacja seksualna), nagle, ni stąd, ni zowąd, zauważasz, że włóczący się za tobą jak pies na smyczy facet, ogląda się za innymi kobietami, które tak jak ty przyszły sobie pobuszować między wieszakami… Tyle, że one przyszły solo.

Skandal? Głupota! Oczywiście, że facet zaciągnięty na bajeczne popołudnie w centrum handlowym będzie się oglądał za innymi kobietami. To pewne jak następny botoks Krzysia Ibisza. Nudzi mu się, więc co ma robić? Obserwuje, ogląda i wybiera. Tyle, że niekoniecznie to, co sklep ma w asortymencie. A później kłótnie, awantury, płacz i depresje… Po co to komu? Nie można zwyczajnie dać facetowi odrobiny świętego spokoju? A dowód na udane zakupy przedstawić mu w sypialni – rozbierając się z tych nowych fatałaszków, które nabyło się w sklepie? Gwarantuję, że taka metoda sprawi, iż każdy facet na babski wypad na buszowanie po sklepach, będzie czekał z niecierpliwością.

Komentarze Dodaj komentarz (2)

  1. Ona 20/09/2010 23:05

    CytujSkomentuj

    o tak ! po trzykroć Mia ma rację. Jestem kobietą ale jak widzę panienki zmuszające facetów, do wielogodzinnych wędrówek po wyprzedażach (tak tak kolejka 10 metrowa, ścisk w przymierzalni i inne przyjemne rzeczy) to mam ochotę podejść i złożyć im szczere wyrazy współczucia. Panom znaczy się. Są jednostki, które są w stanie przetrwać takie eskapady bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, ale to jednostki… Poza tym jak można liczyć na szczere zdanie w sprawie ciuchów umęczonego faceta, który najczęściej i tak woli wersję „bez” oraz nie odróżnia różu od fuksji? Wyjątkiem są oczywiście adepci ASP, graficy i osobnicy interesujący się modą ale proszę, ilu ich jest w waszym gronie?

  2. kejt 21/09/2010 19:00

    CytujSkomentuj

    Hm… Ja również jestem kobietą, ale nie do końca zgadzam się z tym artykułem. Owszem, facet nigdy nie powie: tak, kochanie, te spodnie podkreślają twoją tłuściutką pupkę / skarbie, lepiej wybierz bluzkę z rękawami, które zasłonią twoje obwisłe ramiona. A nie uogólniajmy – mój mężczyzna często proponuje mi zakupy, bo lubi pomóc mi znaleźć jakieś fajne ubranie, które po powrocie do domu ze mnie zdejmie. Co nie oznacza, że na każde zakupy chodzi ze mną – co to, to nie! Towarzyszy mi wyłącznie podczas szukania konkretnego ubrania, a najchętniej bielizny ;-)
    Zna się na kolorach, rozróżnia spódnice i sukienki oraz nie jest adeptem ASP, grafikiem, ani tym bardziej mężczyzną innej niż interesującej mnie orientacji seksualnej.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.