Krystyna Skarbek została zamordowana w czerwcu 1952 roku w hotelu, w South Kensington. Była znana jako Christine Granville. To pseudonim, który sama wymyśliła na misji szpiegowskiej na Węgrzech, a potem używała po wojnie. Była córką zubożałego polskiego arystokraty i jego bogatej żydowskiej żony. Polskę opuściła przed wybuchem II Wojny Światowej, a kiedy tylko dotarła z powrotem do Europy, od razu poczyniła starania, aby działać na rzecz swojego kraju.
Z licencją na zabijanie
Krystyna niestrudzenie podejmowała się jednej misji za drugą. Pracowała w Egipcie i Afryce Północnej, została zrzucona na spadochronie do okupowanej Francji, działała na Węgrzech, przez góry przedostawała się do okupowanej Polski. Wydawała się nie znać strachu. Za swoją pracę została odznaczona Medalem Jerzego, Orderem Imperium Brytyjskiego i francuskim Croix de Guerre.
Przed wojną, jej pierwsze małżeństwo z Karolem Gettlichem rozpadło się. Jej drugim mężem był Jerzy Giżycki, który w Kenii, gdzie zastała ich wojna, pełnił funkcje dyplomatyczne. Kiedy po wybuchu wojny udało im się przedostać do Francji, Skarbek stamtąd już sama, pojechała do Anglii, gdzie zgłosiła swoją gotowość do pracy w brytyjskim wywiadzie.
Krystyna „odmłodziła ” się też o siedem lat (od tej pory rok jej urodzenia to 1915), kiedy to przebywając w ambasadzie w Budapeszcie, ambasador musiał jej szybko wystawić tymczasowy paszport (na korytarzu rozlegały się już kroki gestapo), niewzruszona niebezpieczeństwem potraktowała to jako okazję do odjęcia sobie kilku lat. Jej pierwsza misja przypadła na Węgry. Skarbek kilkukrotnie stamtąd przedostawała się górskimi szlakami, przez Słowację, do Polski. Doskonale umiała jeździć na nartach. Na Węgrzech, m.in. pomagała Polakom w ucieczkach z obozów, w których byli internowani.
To między innymi właśnie dzięki niej możliwe było zwycięstwo aliantów, ponieważ zebrała informacje, które pozwoliły Winstonowi Churchillowi poznać przypuszczalny termin niemieckiej inwazji na Związek Radziecki, co z kolei pozwoliło premierowi Wielkiej Brytanii przygotować się na najbliższe ruchy Hitlera.
Miała wyjątkową zdolność zjednywania sobie ludzi i, jednocześnie, nawet znajdując się w największych tarapatach, potrafiła zachować zimną krew. Kiedy była przesłuchiwana przez gestapo, wielokrotnie przegryzła sobie język, tak, aby Niemcy myśleli, że ma gruźlicę i prątkuje. W rezultacie wypuszczono ją i jej towarzysza. Innym razem, podczas akcji przerzutowej pięciu oficerów czeskich do Jugosławii, zepsuł się im samochód i natrafili na niemiecki patrol. Skarbek namówiła wówczas Niemców do przepchnięcia samochodu, który utknął na drodze przez granicę. Tam, gdzie inni widzieli tarapaty, ona widziała doskonałą okazję do wywinięcia się wrogowi. Była doskonale wyszkolona. Najlepsza była w tzw. cichym zabijaniu, np. nożem, liną czy gołymi rękoma. Wręcz uwielbiała niebezpieczeństwo i nie bała się żyć na krawędzi. Ryzyko i adrenalina były jej chlebem powszednim. To właśnie wojna pozwoliła jej żyć pełnią życia.
Cały materiał jest do przeczytania w EksMagazynie nr 20, styczeń-luty 2014
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.