EksMagazyn: Przed chwilą rozśmieszył mnie pan niemal do łez. Jak pan – kojarzony z rolami złych chłopców i silnych typów– odnajduje się w spektaklach komediowych?
Przemysław Sadowski: Od paru sezonów gram w Teatrze Komedia i to jest moje, bodajże piąte, spotkanie z tego typu repertuarem. Lubię grać role komediowe, bo uważam, że to jest uczciwe – te komedie czy farsy nie udają niczego więcej, niż są, a ludziom dają to, czego oczekują, czyli radość i zabawę. A ja zdecydowanie wolę, kiedy ludzie się radują i cieszą, niż kiedy płaczą.
Lubi pan graną przez siebie w spektaklu „Następnego dnia rano” postać Karola? Pewnie sporo osób przypisze mu cechy pantoflarza, który stopniowo zgadza się na wszystkie pomysły przyszłej teściowej, jak choćby ten, że na miesiąc miodowy pojadą wszyscy razem: świeżo upieczona żona, teściowa – była hippiska i lekko zniewieściały brat…
Trochę tak. Ale zacznijmy od tego, że on co chwilę podrywa dziewczyny i poznajemy go, kiedy ma na koncie liczbę 46 czy 47 przelotnych znajomości… Ciężko go nazwać pantoflarzem. Lubię tę postać, jest postrzelona, nieprzewidywalna. Ciekawa jest jego przemiana – od faceta, który jest kompletnie wycofany, jeśli chodzi o związki, aż po ślub i podróż poślubną. Co tu dużo mówić, w tym spektaklu jest niezła jazda! Pierwszy raz spotkałem się z tak otwartym podejściem do seksu, nagości. Zapraszam do Teatru Capitol, bo dużo się dzieje.
I mamy komplet bardzo mocnych, zabawnych, pełnokrwistych postaci.
Cieszę się, że się pani podobało! Myślę, że w każdym dziele, niezależnie od tego, czy jest to dzieło sceniczne czy literackie, to bardzo ważny element. Tu mamy tylko cztery postaci, więc żeby dużo się działo, muszą być równo prowadzone i ciekawe.
Dlaczego lekkoduch, taki jak Karol, zakochuje się w Kasi?
Pojęcia nie mam (śmiech). Ona go fascynuje swoją innością, otwartością, podejściem, tym, jak została wychowana. Wszystko to, co niebanalne, powoduje, że ona mu się podoba.
Mówi się, że człowiek, zmieniając stan cywilny, dostaje w posagu również familię wybranka. W tej komedii jest podobnie. Karol trafia do bardzo otwartej rodzinki, która wielokrotnie zawstydza go swoją bezpośredniością w tematach łóżkowych.
To prawda. Jak mówił klasyk, są plusy dodatnie i ujemne małżeństwa. Tutaj mamy happy end, bo to farsa. To się musi skończyć dobrze. To nie jest Romeo i Julia dwadzieścia lat później, bo zawsze się wszyscy zastanawiają, co by się stało, gdyby przeżyli, a ich związek doszedł do skutku. Konwencja, którą się bawimy w tym spektaklu powoduje, że nie było tutaj miejsca na jakiś wielki dramat.
Współczesny widz lubi taki rodzaj sztuki: lekki, łatwy i przyjemny?
Musielibyśmy tutaj sięgnąć do początków teatru, który ma z jednej strony korzenie w absolutnym sacrum, w misteriach, a z drugiej strony jest tradycja teatru jarmarcznego, w którym chodziło o to, żeby bawić gawiedź i o nic więcej, tak na dobrą sprawę. To, czym się tutaj bawimy, zdecydowanie nie wywodzi się z misteriów, dlatego tak lubię tego typu zabawę teatralną, bo nikt nie udaje – wrócę do tego, co powiedziałem na początku, że jest o czymś więcej. Zapraszamy do teatru wszystkich tych, którzy chcą przeżyć miły, fajny wieczór, spotkać się ze znajomymi. Nie obiecuję wielkich przeżyć duchowych. Widziałem sporo niedobrych spektakli, które próbowały udawać bardzo głębokie i to było nieznośne. Widziałem też parę niedobrych komedii, zrobionych bez polotu. I to też jest problem. Lubię ten nasz spektakl, spotkaliśmy się tutaj w gronie bardzo dobrej ekipy aktorskiej.
Były jakieś głosy krytyki cenzurujące sztukę?
Aż tak, to nie, ale są tacy, którzy – spodziewając się czegoś poważnego – czepiają się samego gatunku, że to lekka komedia o niczym. Moim zdaniem, nie jest „o niczym”, ale na pewno z lekkim podejściem do tematu.
Zdecydowanie jest o czymś. Mamy tu szerokie spektrum relacji międzyludzkich przedstawionych w komiczny sposób.
Jest sporo relacji: między kobietą i mężczyzną, bratem i siostrą, córką i matką, między teściową i zięciem. Bardzo fajnie się to układa i rzeczywiście jest kolorowo.
*Przemysław Sadowski – aktor teatralny, telewizyjny i filmowy. Nominowany do nagrody Złotej Kaczki za rolę w filmie „Droga do raju”. Po raz pierwszy na wielkim ekranie pojawił się w roku 2000 w epizodycznej roli w filmie fabularnym „Syzyfowe prace”, na podstawie powieści Stefana Żeromskiego. Zagrał również w takich filmach jak: „Pierwszy milion”, „Strefa ciszy”, „Reich”, „Układ zamknięty”.
*„Następnego dnia rano” – komedia na deskach Teatru Capitol, w której Przemysław Sadowski gra Karola. Sztuka Petera Quiltera to zabawna opowieść o poszukiwaniu partnera i otwartości w związkach. Pod maską uśmiechu autor piętnuje nasze ulubione przywary: hipokryzję , kołtuństwo i zakłamanie.
Cały materiał jest do przeczytania w EksMagazynie nr 22, maj-czerwiec 2014
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.