Uwiązany na smyczy
Pisałam już o gatunku samca cierpiącego na kompleks emocjonalnie małego penisa. To najgorszy z możliwych przypadków. Ale są też inne, może nie tak niebezpieczne, ale równie irytujące i wzbudzające uśmiech politowania. Dziś zajmę się jednym z nich – facetem, którego jego własne ego ciągnie na krótkiej smyczy
Osobnika z tym defektem bardzo łatwo rozpoznać. Wystarczy chwila rozmowy, a czasami tylko milczącej obserwacji (gdyż w jego wykonaniu rozmowa jest oparta na monologu, a zatem przygotuj się na to, że w jego towarzystwie rzadko będziesz miała okazję dojść do głosu). Pan z przerośniętym ego nadzwyczaj często używa słowa „Ja”. Przez duże „j” rzecz jasna. „Ja” to zrobiłem, „Mój” pomysł, „Mój” projekt, „Mój sukces”…
Wszystko co robi facet ciągany na smyczy przez własne ego, krzyczy do otoczenia: „Popatrzcie, jaki jestem wspaniały! Patrzcie i podziwiajcie, chwalcie mnie, zachwycajcie się Moimi ogromnymi sukcesami”, powtarzajcie, że Ja jestem najlepszy. Ja! Ja! Ja!”.
Taki pan czasami może mieć kompleks małego penisa, ale nie emocjonalnie małego. Raczej fizycznie. Albo borykać się z problemami z erekcją. Aczkolwiek nie zawsze. Czasami jest zwykłym bufonem, przekonanym o tym, że stworzony został na podobieństwo Adonisa, w drodze ewolucji zyskał wszystkie rozumy tego świata, a dobra matka natura wyposażyła go dodatkowo w nieprzeciętną inteligencję, ocierające się o nadprzyrodzone umiejętności i poczucie humoru, którego Ani Mru Mru mógłby się od niego uczyć.
Ego-man uwielbia być w centrum zainteresowania. Kocha być chwalonym, nie przyjmuje krytyki. A jeszcze bardziej nie przyjmuje konkurencji. Kiedy pojawia się cokolwiek, co może strącić go z piedestału, na który wspinał się z wielkim wysiłkiem, albo chociaż zbliżyć się do tego piedestału, wodzony przez własne ego facet, stroszy grzywę i zaczyna groźnie pomrukiwać.
Obserwacja osobnika z wymienionym wyżej defektem może być bardzo interesująca, w pewnych sytuacjach irytująca, ale czasami bardzo zabawna. I zastanawia mnie tylko jedno. Czy uprawiając seks ze swoją kobietą, gość z przerośniętym ego co chwilę pyta: „Dobrze ci kochanie, kiedy Ja się tobą zajmuję?” Czy raczej, po dwuminutowym maratonie uważa się najlepszego Casanovę naszych czasów i kończy krótkim: „No przyznaj, że nie ma lepszego kochanka niż Ja”…
CytujSkomentuj
z doświadczenia… to drugie