EksMagazyn: Jaka jest historia Bandit Queen Circus?
Agata Piesiewicz: Zanim założyłam markę BQC, zajmowałam się cyrkiem już od 2002 roku. Zaczynałam jako nastolatka od pokazów fire show. Na początku oczywiście bardziej w formie hobby i zabawy zdobywałam pierwsze umiejętności oraz doświadczenia. Z biegiem czasu okazywało się, że moje życie jest coraz mocniej związane z tematem cyrku, aż w 2008 roku, założyłam -wraz z moim ówczesnym partnerem życiowym – markę Cirkus Klangrus. Zajmowaliśmy się głównie oprawą imprez w formie animacji, warsztatów, parad cyrkowych oraz różnorodnych występów. Nasza działalność opierała się głównie na realizacji zleceń i pomysłów klientów, co wymaga poświęcenia ogromnej ilości czasu i ciężkiej pracy na przygotowania każdego zlecenia osobno. Kiedy w pewnym momencie nasze drogi się rozeszły, postanowiłam utworzyć własną markę, w ramach której zaoferuję publiczności gotowe, autorskie programy. W 2012 roku powstało Bandit Queen Circus. Po wieloletnich obserwacjach rynku, powtarzających się schematów, tych samych atrakcji na wszystkich imprezach, moją misją stało się zaproponowanie publiczności czegoś nowego. Podjęłam zamiar stworzenia programów scenicznych oraz animacyjnych w wyjątkowej, dopracowanej i oryginalnej oprawie wizualnej, które zachowując wysoki poziom artystyczny oraz (w przypadku animacji) merytoryczny, będą fajną, niestandardową rozrywką.
Jakiego rodzaju spektakle proponujesz?
Moją pierwszą produkcją było rozrywkowe show dla dorosłych pt. „It’s a Freak Show”. Bierze w nim udział 6 artystów – Kobieta Guma, Fakir, Iluzjonista, Żongler, Tancerka oraz Drag Queen. Spektakl jest utrzymany w konwencji groteski, retro cyrku. Później zrealizowałam kilka programów solowych Kafri Cocktail, zarówno scenicznych, jak i plenerowych oraz duży, plenerowy program animacyjny dla dzieci pt. „Babeczki”. Obecnie przygotowuję nowe programy, skierowane zarówno do widzów dorosłych jak i do dzieci.
Kim jest Kafri?
Kafri to amerykańska Pin Up Girl, która przyjechała zza oceanu robić karierę w lokalnej telewizji. Mój pierwszy program, który stworzyłam dla Kafri to około godzinne przedstawienie pt. „The Kitchoen Show”, czyli gotuj z Kafri, podczas którego przenoszę widzów na plan zdjęciowy i pokazuję, krok po kroku, jak w finezyjny sposób stworzyć słodką babeczkę.
Skąd pomysł na taką, a nie inną kreację sceniczną?
Poszukiwania trwały latami. Na początku próbowałam wymyślać postać, nadawać sobie skomplikowane charaktery, później dodawać im jeszcze więcej cech, aż wracałam do początku i zaczynałam od nowa. W pewnym momencie postanowiłam zdać się na instynkt i posłuchać wewnętrznej intuicji. Bardzo lubię styl Pin Up i Rockabilly, podoba mi się kolorystyka, wzory oraz moc tej stylistyki. Odważne kolory podkreślają dynamikę postaci. Połączyłam ten wizerunek z zakręconą, wesołą babeczką, która w ekspresyjny sposób bawi publiczność i tak powstała Kafri. W efekcie ma ona bardzo dużo moich cech, tylko mocno przerysowanych.
Specjalnością Bandit Queen Circus są pokazy z hula hop. Ile czasu potrzeba, żeby osiągnąć tak wysoki poziom opanowania tego rekwizytu?
Trudno jest określić złotą regułę na to, ile czasu potrzeba. Na pewno potrzeba różnorodnego treningu, rozwijania swojego ciała i ruchu w różnych dziedzinach, nie tylko technicznych. Aby tworzyć programy sceniczne trzeba również pracować nad postacią, wyrazem artystycznym oraz umiejętnościami aktorskimi. W moim przypadku dużym przełomem, jeśli chodzi o scenę, były warsztaty pantomimy. Choć nie do końca odpowiada mi ta forma ruchu scenicznego, to opiera się ona na bardzo dużej świadomości ciała, co wpływa w ogromnej mierze na wszelkie umiejętności ruchowe. Dziś trenuję od 6 lat. Pragnę dalej się rozwijać i wiem, że przede mną jeszcze ocean możliwości.
Jaki był rekord, jeśli chodzi o ilość obręczy, którymi posługiwała się pani w trakcie występu?
Obecnie wykonuje numery na 8, 20, a nawet 40 obręczy, ale mam w planach zwiększenie tej ilości. Miałam okazję zakręcić 80 obręczami naraz i myślę, że w pewnym momencie, ta ilość pojawi się w moim portfolio.
Co jest najtrudniejsze w pracy z hula hop?
Myślę, że dyscyplina w treningu i znajdowanie w codziennym pędzie, czasu i koncentracji na rozwijanie umiejętności.
Jak wspomina pani występ w „Mam Talent”?
Miło, choć nie traktuję tego wydarzenia szczególnie, w kontekście moich innych występów. Występując na scenie Opery Wrocławskiej przed licznie zgromadzoną publicznością oraz jurorami programu czułam się jak podczas każdego innego show. Starałam się dać z siebie 100 proc. i choć mam w rękawach dużo mocniejsze asy, jestem zadowolona ze swojej prezentacji i otrzymuję bardzo dużo pozytywnych komentarzy oraz reakcji mojej publiczności, która dzięki „Mam Talent” znacznie zwiększyła swoją liczbę.
Jakie są składniki dobrego show?
To również nie jest pytanie, na które mogę dać uniwersalną odpowiedź, ale na pewno mogę powiedzieć, że dla mnie podstawą jest świadomy pomysł. Niektórzy tworzą swoje programy na zasadzie eksperymentów, z których powstają kolejne elementy show, inni wolą kompleksowo wyreżyserowane i zaplanowane sytuacje. Ja chyba jestem pomiędzy tymi dwoma teoriami. Lubię pracować z choreografami oraz reżyserami, którzy pomagają mi dopieszczać detale, ale staram się mieć wizję efektu, który chcę uzyskać. Sama realizuję wszystkie swoje programy od strony wizualnej w mojej pracowni kostiumowo-scenograficznej. Uważam, że kostium i wizerunek sceniczny to duży procent każdego show, ale liczą się wszystkie razem – dobór choreografii, muzyki lub jej braku, światła, gra aktorska oraz charakter sceniczny.
Skąd czerpie pani inspiracje do kolejnych programów scenicznych?
Staram się jak najwięcej podróżować, obserwować innych artystów oraz inne formy sztuki, być na bieżąco z twórczością nowego cyrku. Każda inspiracja pochodzi z innego źródła. Czasem pomysły pojawiają się pod wpływem muzyki, czasem w efekcie różnych wydarzeń w moim życiu, a inny razem szukam pomysłu na show, które chcę zrealizować dla konkretnej publiczności. Moja głowa zawsze jest pełna pomysłów, a najbardziej zaraz po urlopie, kiedy zatrzymam się, wyczyszczę głowę z miliona codziennych spraw i stworzę przestrzeń dla kreatywności. Problem pojawia się w momencie, w którym muszę wybrać tę jedną, jedyną wizję i zdecydować się na realizację właśnie jej, a nie 10 innych.
Na czym pani najbardziej zależy jako artystce?
Moim marzeniem jest w miarę możliwości ciągle się rozwijać i odkrywać nowe możliwości, realizować się na polu artystycznym oraz zawodowym. Oczywiście codzienność wymaga od nas pragmatycznego podejścia do życia, więc musimy myśleć również o zarabianiu pieniędzy. Utrzymywanie się ze sztuki jest możliwe, ale trzeba poświęcić temu 200 proc. siebie, jeszcze więcej czasu i uparcie dążyć do obranych celów, co nie zawsze jest łatwe. W tym temacie marzy mi się osiągnięcie swego rodzaju stabilności, stworzenie silnej marki, która w pewnym momencie zagwarantuje mi spokój finansowy przy jednoczesnym zachowaniu czasu dla siebie. Myślę, że jestem na dobrej drodze do takiej sytuacji – już odczuwam duży luz dzięki współpracy z moją managerką Martyną, która zajmuje się ogromną częścią moich wcześniejszych obowiązków.
Jaki rodzaj kobiecości chciałaby pani pokazywać na scenie?
Jako Kafri Cocktail radosny, figlarny, ale nie erotyczny. Taka forma, wbrew pozorom, podoba się nie tylko męskiej części publiczności. Panie bardzo pozytywnie reagują na moje występy, chyba że mąż jest wybrany na ochotnika. Kafri jest wesoła i słodka, wszystko robi z lekkością i myślę, że damskiej części widowni właśnie to się w niej najbardziej podoba. Po cichu zdradzę, że planuje również nową kreację sceniczną, nową postać lub nową odsłonę Kafri. Ten pomysł jeszcze powstaje w mojej głowie, więc szczegóły zachowam jako tajemnicę.
Jakie są plany Bandit Queen Circus na przyszłość?
Na pewno niezliczone. Nie chciałabym zdradzać za dużo, powiem tylko, że w najbliższej przyszłości powstanie kilka nowych realizacji, a w bardziej odległej perspektywie planujemy rozszerzyć zakres działań i rozwinąć się również na rynkach zagranicznych.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.