Mia
Mia
15/11/2010

Seks w każdej pozycji. Jeździec

Można kochać się po misjonarsku. Tylko po co, jeśli można uprawiać cudownie przyjemny seks w tylu innych pozycjach. Oto moje ulubione, wraz z małym instruktażem – jak to zrobić, żeby zrobić to dobrze. I żeby robiącej było dobrze…

Kolejna stara jak świat, przyjemna pozycja. Taka, która mężczyźnie pozwala być zniewolonym, a kobiecie – jeśli trochę poćwiczy – zniewalać do granic przyzwoitości.

Mini instrukcja: Czy ktoś naprawdę potrzebuje? No dobrze, żeby było jak należy, dla tych, którzy pogubili się w nazwach. Pana kładziemy na plecach i wędrujemy w okolice jego brzucha i penisa językiem i ustami (swoją drogą, nigdy nie podobały mi się nazwy „penis” i „członek” na określenie jednej z najbardziej funkcjonalnych części ciała męskiego, no ale przynajmniej tutaj każda z nas może wymyślać swoje nazwy. Może kiedyś zdradzę, jakich ja używam). Ale wracając co sedna sprawy, po malutkim oralnym wstępie przechodzimy do właściwej akcji, czyli kobieta siada na udach kochanka, przodem do niego, żeby już na wstępie miał coś z życia, obejmuje jego biodra udami, pomaga mu wejść do środka i…

Co najbardziej lubię: Kontrolę. Nie ma nic przyjemniejszego niż władza w łóżku nad kochankiem (no chyba, że zniewolenie przez niego, ale to w zależności od nastroju). Możliwość kontrolowania rytmu i tempa, obserwowania jego warzy i brzucha i pokazania mu się w pełnej okazałości. Jeśli facet ma trochę polotu i wie, że dłonie ma nie tylko od tego, żeby zdejmować nimi pośpiesznie ze mnie seksowną bieliznę (zakupioną po to, żeby ją podziwiać, a nie czym prędzej ściągać z ciała), może postarać się o bardzo długi i przyjemny orgazm.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.