Kirstie, jako była redaktorka australijskiej edycji, pokazuje całą tajemnicę prestiżowego magazynu, bo kto jak nie ona, zna ten biznes lepiej? Z pewnością tylko Anna Wintour. Kirstie Clements urodziła się w małym miasteczku Sutherland Shire, z którego wyprowadziła się mając 17 lat. Była młodą, zdeterminowaną dziewczyną, gdy w 1985 roku rozpoczęła pracę jako recepcjonistka Vogue’a. Sześć miesięcy później została asystentką naczelnej i redaktorką działu urody. Przeszła przez wszystkie stanowiska w redakcji. Znała od podstaw struktury i zwyczaje tam panujące. W 1999 roku została jego redaktor naczelną. Zwiedziła niemal cały świat, nocowała w prestiżowych hotelach, ale żeby zmieścić się w zaplanowanym budżecie sesji, na kolację zamawiała sałatę.
Barbie Clements
Praca naczelnej pozwalała Kirstie na spotkania ze sławnymi projektantami, gwiazdami i celebrytami. Na jednym z nich jadła lunch z Robertem Bestem, projektantem kolekcjonerskiej linii lalek Barbie, który w Sydney przygotowywał specjalną kolekcję. Los chciał, że tego samego dnia Kirstie brała udział w portretowej sesji, na której wcielała się w rolę aktorki z lat pięćdziesiątych. Miała na sobie tandetną koszulę w lamparcie cętki, której nigdy później nie założyła, oraz mocno przesadzony makijaż. W dowód sympatii, przy kolejnej wizycie w Australii, Robert wręczył Kirstie mały prezent. W elegancko zapakowanym pudełku leżała Barbie wyglądająca dokładnie tak, jak ona w dniu ich pierwszego spotkania. Lalka ta jednak nigdy nie trafiła do produkcji, jest unikatowym egzemplarzem, który posiada tylko Kristie Clements.
Miłość w Paryżu
W 1992 roku, jako redaktorka działu urody, przyleciała do Paryża na premierę swoich ulubionych perfum „Feminite du bois”. Ten wyjazd całkowicie odmienił jej świat, w najmodniejszym klubie Paryża „La Casbah” poznała miłość swojego życia. Wysoki i przystojny o egzotycznej urodzie bramkarz zdobył jej serce. Wychodząc z klubu poprosiła go o zamówienie taksówki, a on porwał ją na jeszcze jednego drinka. Mimo paryskiej przygody zdążyła na samolot i wróciła do Sydney. Tam czekała już na nią romantyczna wiadomość nagrana na automatyczną sekretarkę. U progu kariery, w dziesiątą rocznicę pracy, zrezygnowała ze stanowiska redaktorki działu i za głosem serca postanowiła przenieść się nad Sekwanę. Wynajęła małą kawalerkę przy rue Rameau i pracowała jako korespondentka singapurskiej edycji Vogue’a. Edycji bardziej prestiżowej, bo w odróżnieniu od swoich koleżanek z Australii, odtąd pokazy haute couture oglądała z pierwszego rzędu. Paryską sielankę przerwała niespodziewana ciąża i powrót do Sydney.
Rozstanie z Vogue
Pierwsza dekada XXI wieku okazała się ciężkim okresem dla prasy drukowanej w związku z szybkim rozwojem technologii cyfrowej. Wydawcy australijskiej edycji Vogue’a ograniczali budżet, zmniejszali zarówno liczbę stron w gazecie jak i głów w redakcji. W 2007 roku firma New Life Media wykupiła licencję na wydawanie tytułu w Australii, a nową dyrektor generalną konsorcjum została Nicole Sheffield. Pięć lat później, w majowe przedpołudnie 2012 roku, wręczyła Kirstie wypowiedzenie. Wydawca zażądał od niej natychmiastowego opuszczenia redakcji – otrzymała kilkanaście minut na spakowanie rzeczy, oraz zakaz kontaktu z zespołem, którym kierowała przez trzynaście lat. I to pomimo faktu, że z nią za sterami magazyn powrócił na pierwsze miejsce najbardziej luksusowych czasopism o modzie w kraju, a sprzedaż tamtejszego Vogue’a wzrosła z 64 do 314 tysięcy egzemplarzy.
Bogusława Chojnowska
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.