Nie ma co ukrywać rodzina jest dla nas bardzo ważna! Można ją ustawić prawie na samym szczycie piramidy składającej się z wartości aksjologicznych. Przed nią jest wyłącznie ustabilizowane życie, które okazuje się być dla nas najważniejsze. W tej „stabilizacji” zawiera się natomiast ekonomia, a więc pieniądze i pewne poczucie bezpieczeństwa. Później wspomniana już rodzina.
Rodzina dwupokoleniowa nie istnieje!
Z jednej strony coraz częściej mówi się o większym znaczeniu rodziny nuklearnej, składającej się jedynie z rodziców i dzieci, a z drugiej widoczny jest ciągły związek pomiędzy różnymi krewnymi. Zauważyła to także antropolog dr Agata Stanisz, która przeprowadziła na ten temat badania polegające na obserwacji uczestniczącej. O tym, że krewniacze stosunki nadal funkcjonują świadczyć może na przykład to, że poszczególne rodziny z czasem zaczęły samą badaczkę traktować jako swoją krewną. Sprawiło to jednak, że jeszcze lepiej mogła ona wniknąć w temat i zbliżyć się do 100 przebadanych przez siebie rodzin.
Przeprowadzone badania sugerują, że popularny schemat rodziny nuklearnej teoretycznie nie istnieje. W praktyce są jednak spore szanse na to, że można je spotkać. Nie sposób bowiem przebadać ich wszystkich. Nie da się jednak ukryć, że tych gospodarstw wielopokoleniowych, krewniaczych jest naprawdę mnóstwo. Polacy pamiętają najczęściej z imienia i nazwiska około 80 osób należących do swojej rodziny. Najwięcej uwagi więziom rodzinnym poświęcają rodziny o pochodzeniu szlacheckim. Rodzina ma też duże znaczenie dla mieszkańców wsi, a o wiele mniejsze – dla osób z miast.
Na rodzinę można liczyć
To, że obok mamy tylu krewnych wytwarza w nas pewne poczucie bezpieczeństwa społecznego. Mamy oparcie w wielu osobach, które zawsze służą nam pomocą, wspierają nas. To, że mamy takie osoby wytwarza w nas coś na kształt zobowiązań moralnych względem innych ludzi, a to z kolei sprawia, że ciągle sobie pomagamy. Nie oznacza to, że taka rodzina w ogóle się ze sobą nie kłóci. Występują spięcia, jednak jest to zupełnie naturalne.
- Z moich badań wynika, że rodzina „made in Poland” ma charakter feminocentryczny, w zasadzie jest w rękach kobiet. To kobiety dbają o relację pokrewieństwa. Patriarchalizm jest pozorny. Hierarchia władzy w rodzinie przede wszystkim odnosi się do relacji między kobietami – np. matkami a córkami, siostrami, żonami a teściowymi. To one tworzą dom i nim rządzą. To można zobaczyć bezpośrednio – np. obserwując, jak zorganizowane są mieszkania. Mężczyźni w zasadzie nie mają w nich swoich przestrzeni, wszystko jest absolutnie zawłaszczone przez kobiety. Panowie są „inwalidyzowani” – traktowani jako duże dzieci albo osoby niezdolne do tego, żeby posprzątać, opiekować się dziećmi. Któżby tego nie wykorzystał? Mężczyźni nie wykonują domowych obowiązków, bo z góry jest założone, że zrobią to źle. Tak wyglądało to w większości rodzin, które badałam, niezależnie od wieku czy pochodzenia - opisuje dr Stanisz.
Gdzie ci mężczyźni?
Zazwyczaj jednak badaczka miała okazję rozmawiać z kobietami, gdyż panowie nie spędzają zbyt wiele czasu w domu. Według antropolog, w sieciach powiązań krewniaczych, o których opowiadali badani, pojawiały się zjawiska, których nie kojarzymy z typową polską rodziną. Wymieniane były na przykład małżeństwa między kuzynami, związki kazirodcze, małżeństwa grupowe (siostry wychodzą za mężczyzn, którzy są swoimi braćmi) czy też dobrowolne zjawisko lewiratu – kiedy po śmierci męża wdowa poślubia wolnego stanem młodszego brata swojego zmarłego małżonka. Pojawiały się też związki nazywane przez badanych „bigamicznymi”, czyli zawierane przez osoby po rozwodzie, trójkąty małżeńskie, a także związki osób transseksualnych.
Stanisz dowiedziała się też o bardzo wielu romansach, niezależnie od tego, czy były to małżeństwa ze stażem 50-letnim czy bardzo młode. Jednak – jak zauważa naukowiec – w pokoleniu 30-latków, w przeciwieństwie do małżeństw starszych, romanse często prowadziły do rozwodu.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.