Przede wszystkim powinniśmy z nią i z nim porozmawiać, oczywiście oddzielnie, że nie chcemy ingerować w ich życie – choć pewnie dla niektórych będzie to kusząca perspektywa. Oboje muszą wiedzieć, że nie zamierzamy faworyzować żadnej ze stron i z przyjemnością będziemy się spotykali to z jedną, to z drugą osobą. Ważne, by zachować przy tym sprawiedliwe proporcje. Jak wiadomo, czas jest najlepszym pomocnikiem w tego typu sprawach: ona poznaje innego, a on już zabiera na hamburgery inną… Wtedy możemy próbować zapraszać ich na wspólne przyjęcia czy spotkania.
Może się zdarzyć i tak, że ekspartnerów, mimo wszystko, wypada zaprosić na to samo przyjęcie, bo przecież nie będziemy specjalnie wyprawiać dwa razy urodzin tylko ze względu na rozstanie przyjaciół. Wtedy – po pierwsze – informujemy obydwoje, że zapraszamy ją i jego. Tak będzie fair, nikt nie poczuje się zaskoczony, każda ze stron będzie się mogła do tego przygotować. Po drugie – jeżeli mamy wybór, organizujemy przyjęcie stojące, czyli takie, podczas którego nie zasiadamy do stołu, a każdy sobie stoi, gdzie chce, i rozmawia, z kim chce. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie przy dużej liczbie gości. Ona i on mogą się nawet nie minąć, a jeśli się miną, to i tak nie będą na siebie skazani podczas kilkugodzinnej imprezy. Jeżeli jednak organizujemy przyjęcie w kameralnym gronie z małą liczbą osób, to tak rozsadzamy ją i jego, by nawet nie krzyżowali ze sobą wzroku. Co nie zmienia faktu, że mogą się słyszeć, dlatego przed przyjęciem zapytajmy ich, czy są na siłach, czy może jednak spróbujemy za rok…
fragment książki „Z klasą, na luzie” Adama Jarczyńskiego
Źródło: Wydawnictwo ZNAK
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.