Bardzo często w swojej twórczości łączysz sztukę i design. Dlaczego akurat takie połączenie jest dla ciebie fascynujące?
Łukasz Stokowski: Jestem fanem dobrego designu, fascynują mnie obiekty, które stały się ikonami. Inspiracje zaczerpnięte z tego obszaru lubię zderzać ze środkami artystycznymi. Robię to odważnie, nie przejmuję się łamaniem schematów.
Często słyszę, że mnie „porąbało”, że to jest niemożliwe. I dobrze! Zawsze powtarzam, że sztuka jest piękna, bo jest nieprzewidywalna. Nie ograniczam się do płótna, wychodzę ze sztuką do ludzi.
Pierwszy duży projekt, który zrealizowałem to Infiniti Abstract Car, dałem mu „nową skórę”! Samochód ma piękną bryłę, a moje malarstwo nadało mu więcej dynamiki. Dzięki temu stał się wyjątkowy, obłędny i pożądany.
To był przełom, otworzyły się dla mnie drzwi do kolejnych projektów. Można powiedzieć, że jeszcze bardziej zwariowałem. (śmiech)
Jako pierwszy polski artysta zrealizowałeś ostatnio projekt z ekskluzywną marką SMEG: limitowaną edycję lodówek „SMEG FAB by Łukasz Stokowski”. Czym wyróżnia się ten projekt i jakie ma dla ciebie osobiste znaczenie?
Olbrzymie! SMEG to światowa marka znana z piekielnie dobrego designu, a do współpracy wybierają tylko topowych partnerów. Fakt, że zaufali mojej wizji dał mi potężną motywację do działania. Jako artysta staram się zaskakiwać, ciągle szukam połączenia pięknych przedmiotów codziennego użytku ze sztuką, więc ten projekt był dokładnie tym czego szukam. Liczę, że przynajmniej jedna z lodówek trafi kiedyś do muzeum.
Jak wyglądały początki realizacji? Co starałeś się uzyskać?
Początki nie były łatwe, przygotowania i próby trwały kilka miesięcy. To było prawdziwe wyzwanie!
Banalnie byłoby po prostu pomalować lodówkę i powiedzieć, że to sztuka. Mi to nie wystarczało. Ja widziałem to jako symbiozę malarstwa i designu.
Pierwszym etapem było oprawienie lodówek w płótno malarskie, a dokładniej w najwyższej jakości len. Po drodze trwały próby odpowiedniego kleju, potem podkład, który opracowałem samodzielnie z producentem farb. Dopiero po tym całym procesie mogłem przystąpić do malowania, tworzenia struktur. To wszystko składa się na unikatowość tego projektu.
Dla kogo jest „Limitowana Edycja Smeg Fab by Łukasz Stokowski”?
Przede wszystkim dla osób, które kochają otaczać się pięknymi przedmiotami. Już w tej chwili każda lodówka z dziesięciu w serii ma olbrzymią wartość kolekcjonerską i szczerze wątpię, żeby potencjalni nabywcy używali jej jako zwykłej lodówki, trzymali w niej puszki z colą czy jedzenie. Zawsze się uśmiecham gdy o tym myślę, bo wszyscy którzy widzą SMEGa by Łukasz Stokowski pytają czy to prawdziwa lodówka?! Podoba mi się ta reakcja, gdy ludzie dotykają i patrzą tymi swoimi dziecięcymi oczami, jakby zobaczyli jednorożca. (śmiech)
Zamieniasz przedmioty codziennego użytku w prawdziwe i niezwykłe dzieła sztuki! Co stanowi dla ciebie inspirację?
Inspiruje mnie wiele rzeczy. Głównie muzyka, architektura i ludzie. Bardzo dużo dzieje się w mojej głowie, klarują się kolejne projekty. Wszystko co mnie otacza ma wpływ na moją pracę, do tego dochodzi olbrzymia wrażliwość, lubię być poruszony muzyką, filmem czy dobrą wystawą. Uważam, że nawet zapach może być inspiracją.
Wspomniałeś kiedyś, że marzysz o tym, aby twoje prace znalazły się w przestrzeni publicznej. Czy masz już może pomysły na to, aby ten cel zrealizować?
Od dłuższego czasu marzyłem o mojej sztuce w przestrzeni publicznej. Wszystko zmierza jednak w dobrym kierunku. Pracuję nad instalacjami artystycznymi z architektami. Projektuję też rzeźbę, która będzie w pełni funkcjonalnym przystankiem autobusowym.
Znowu mnie porąbało!
Prace artysty można obejrzeć w jego autorskiej galerii: www.stokowskigallery.com
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
CytujSkomentuj
Byłem na wystawie na Wilanowie, jak ten koleś pomalował auto. I powiem jedno – nie jestem miłośnikiem sztuki współczesnej, bo dla mnie to bazgroły i wpadam w schemat – tak to i ja bym namazał na płótnie farbą, zwłaszcza za kilka tysięcy, ale to wymazane auto bardzo mi się podobało. A jeszcze bardziej podobała mi się narzeczona pana artysty – piękna, genialna kobieta. Jak się ma taką inspirację, to można dużo
CytujSkomentuj
No nie wiem, ja nie jestem fanem sztuki współczesnej. DLa mnie skończyła się na Picassie. No bo błagam, jak można parę machnięć pędzlem kolorową farbą nazywać sztuką? Taki jackson pollock, co chodzi za miliony na przykład. A tworzy bohomazy. Nie ogarniam.