Miałam okazję niedawno odwiedzić jedno z gimnazjów w moim mieście. Włos mi się na głowie zjeżył już po przekroczeniu progu szkoły. Powitała mnie dyżurna niemal leząca na krześle. No no, niezły widok, wyglądała jak rozleniwiona kotka. Akurat trafiłam na przerwę miedzy lekcjami, a przy okazji poczułam się jak na pokazie mody. No cóż, kto ma ochotę pooglądać wyeksponowane dekolty i pępki wcale nie musi udawać się na dyskotekę, czy plażę. Wystarczy zajrzeć do gimnazjum….
Udało mi się też podpatrzeć, jaki makijaż jest cool i trendy w tym sezonie. Nie wspomnę już, że część nastolatek wygląda obecnie jak kobietka koło trzydziestki. Dziewczyny jak dziewczyny, chłopcy może mniejszą uwagę przywiązują do stroju, ale wcale nie tracą czasu na dobór słownictwa w swoich wypowiedziach.
A jeśli już mowa o wypowiedziach młodzieży szczerze mówiąc, to nie tak łatwo zrozumieć wiele tekstów. Słownictwo jest tak wymyślne, że czasem warto się zastanowić, zanim się coś odpowie młodemu człowiekowi.
W necie natknęłam się przypadkowo na „Miejski słownik slangu i mowy potocznej”. Zawiera słownictwo i skróty stosowane przez nastolatków w codziennych wypowiedziach. No cóż, pomału wkraczają w dorosłe życie, ale szczerze mówiąc bez tematów tabu. Doskonale znają smak piwa, wina i palą… Ale już nie tylko papierosy, ale tzw. zioło. Chętnie korzystają też z dopalaczy. Wiem, wiem zaraz ktoś się oburzy i w duchu zapyta „A ty to lepsza byłas?”
Nie, nie powiem, że niczego nie próbowałam, bo zakazany owoc najlepiej smakuje. Tylko mam wrażenie, że my, czyli obecni trzydziestolatkowie, byliśmy bardziej kulturalni i znaliśmy umiar. Albo to tylko takie wrażenie…
Młodzież jest niedościgniona w wykorzystywaniu dzisiejszych technologii do ułatwienia sobie życia. Ci ludzie nie stresują się klasówkami, po co trącić czas na naukę, skoro świetnie radzą sobie z pisaniem smsów, to materiały na klasówkę łatwo zapisać w komórce, a potem tylko trzeba umiejętnie na lekcji wszystko przepisać. A w razie barku potrzebnych informacji można skonsultować się z koleżanką przez sms…
Dzisiejsza młodzież na pewno 1000 razy lepiej zna się na obsłudze komputera niż ich rodzice, wiedzą wszystko o instalowaniu programów, gier czy bezwzrokowym pisaniu na klawiaturze bez żadnych lekcji informatyki. Tego typu zajęcia to dla nich przysłowiowa bułka z masłem. Wszystko jest dla ludzi, młodzi chętnie korzystają z nowinek techniki, tylko tu jest ogromna rola rodzica, by choć trochę nadzorował latorośl. Internet to super sprawa ale nie możemy zapomnieć, by ostrzec dzieci przed zbytnią ufnością w stosunku do osób poznanych na portalach internetowych czy czatach. To fakt, że jest to nie lada wyzwanie, musimy wyznaczyć granice tolerancyjności i znaleźć wspólny język z córką bądź synem. Tylko lepiej nie uczmy się tego slangu ze słownika, bo efekt rozmowy może być opłakany.
CytujSkomentuj
Myślę że spokojnie mogę powiedzieć, że mam z synem moim (21 lat) dobry kontakt. Nie zawsze było aksamitnie i różowo ale zawsze wiedział że może do mnie przyjść z tym, co go gryzie. Cieszę się, bo to znaczy że raczej wychowałam dobrze syna. Nie mieszka już z nami, jest od niedawna na swoim i cieszę się, że jest zadowolony z tego nowego etapu w zyciu