Trzeba pamiętać, że jedzenie dla Hiszpanów, jak dla wszystkich narodów basenu Morza Śródziemnego, jest bardzo ważne. Dla człowieka z tego regionu nie jest możliwe zapomnieć o uczuciu głodu, by, dajmy na to, dokończyć pracę. Mówiłam wielu Hiszpanom, że przecież bez jedzenia da się wytrzymać dłuższy czas, ale nikt mnie nie zrozumiał. Wszyscy z przerażeniem tłumaczyli mi, że przecież dobry posiłek jest czymś niezbędnym. W ciągu dnia każdy pracownik ma przerwę na obiad, w czasie której zamykane są sklepy. Nazywamy to w Polsce mylnie siestą. Siesta to czynność spania po południu, nie przerwa na jedzenie. Poprawnie mówi się na nią „czas jedzenia” albo „środek dnia” (mediodía) i trwa od drugiej po południu do czwartej lub piątej. W tym czasie spożywa się jeden z ciepłych posiłków dnia.
Na następny czas przychodzi przed snem, czyli najwcześniej o dziesiątej wieczorem. O tej porze moje studenckie mieszkanie zapełnia się zapachem smażonych ryb, głównego pożywienia mieszkańców wybrzeża. Koleżanka tłumaczyła mi, że największym delikatesem są tu owoce morza, spożywane przy najbardziej uroczystych okazjach, takich jak wesela, ponieważ są drogie. Druga współlokatorka, pochodząca z gór, lubi bardzo mięso, tym bardziej, że jej ojciec jest hodowcą zwierząt. Zawsze przywozi z domu różne rodzaje hiszpańskich tradycyjnych wędlin, z których najbardziej popularne to chorizo (rodzaj kiełbasy, jest czerwone, bo dodaje się do niego papryki), jamón serrano (szynka, podobnie jak szynka parmeńska, dojrzewająca, a zatem – po prostu surowa).
W zależności od tego, ile się zjadło na kolację, je się mniej lub więcej na śniadanie. Najbardziej popularne są tosty, co dziwne, nasączane oliwą z oliwek i posypywane solą i pieprzem. Oliwa z oliwek jest tutaj bowiem podstawą pożywienia, polewa się nią w ogromnych ilościach dosłownie wszystko. Zgaduję, że właśnie dlatego podczas jedzenia wyciera się nieustannie usta papierowymi serwetkami, Hiszpanie zużywają ich tony.
Kawa jest zawsze mocno stężona. Dlatego, nalewa się jej naraz najwyżej kilka centymetrów, a resztę zostawia i później odgrzewa. Prawie nikt nie pija herbaty, a jeśli już, to nie jedną po drugiej, jak w Polsce. Moje współlokatorki nie mogą zrozumieć, że popijam nią jedzenie. Natomiast ja nie rozumiem, dlaczego teraz, w zimie, narzekają na chłód i zamawiają w barze napoje z lodem.
W Hiszpanii je się dużo. Miłość do jedzenia jest tym, co erasmusi przyswajają sobie najłatwiej ze wszystkich miejscowych zwyczajów. Bo rzeczywiście, nie ma nic przyjemniejszego niż zwolnić tryb życia i znaleźć czas, by delektować się posiłkami.
Julia Krasny
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.