Londyn zwykle kojarzymy z jego najlepszą historyczną architekturą, od Pałacu Westminsterskiego i Big Bena, po wiekowe kamienice w każdej z dzielnic. Jednak brytyjska stolica to ciągle zmieniający się organizm, a architektura to jedna z tkanek, które zmieniają się najwyraźniej.
Przyzwyczailiśmy się już do wielkiego Koła Milenijnego, ostrza The Sheard, gigantycznego łuku Wembley. Takich zmian w Londynie jest na pęczki, ale tylko nieliczne aż tak zapadają w pamięć. Kolejnym, na razie mało znanym, jest świeżo zbudowana perełka przy Old Street, przy tzw. silikonowym rondzie. Mówimy o „tańczącym hotelu” od hiszpańskiego biura projektowego AQSO Arquitectos.
Często zdarza się tak, że dla nowego miejsce musi zrobić kawałek solidnej starej zabudowy, jednak w tym przypadku niekoniecznie tak było. Przed powstaniem obecnego budynku nie było tu spójnej, dobrze zaplanowanej przestrzeni. Teraz, dla odmiany, powstało prawie 5 tys. m2 miejsca na hotel, biura i pasaż handlowy na parterze. Inwestor nazwał to kurortem w sercu miasta. Do serca Londynu faktycznie jest rzut beretem, ale czy to aż kurort? To pozostawiamy Waszej ocenie.
Natomiast architektonicznie budynek zdecydowanie wybija się na tle tego, co do zaoferowania ma Londyn. Korzysta z głębokich hiszpańskich doświadczeń z budynkami graniastymi i czerpie z kształtu działki, która niejako wymusiła układ przestrzenny. Ciemna, surowa bryła jest zmiękczona obłą, półpłynną formą. Z kolei dzięki szpiczastemu zwieńczeniu na wysokości 12. piętra pawilon wydaje się dość lekki, choć mówimy przecież o czarnej betonowej bryle.
Osadzone głęboko panoramiczne okna dają gościom niezwykły widok na Londyn, a zamożni szczęśliwcy otrzymali możliwość kupna dosłownie paru mieszkań na szczycie budynku. Przechodniom pozostaje nacieszyć się jego widokiem z każdej strony, a warto właśnie z każdej go obejść, ponieważ proporcje i gra architektury z naszym okiem mogą zaskakiwać.
CytujSkomentuj
Jesienią się wybieram do Londynu z Mężem więc z przyjemnością obejrzę to cudo! Na nocleg tam to mnie raczej nie stać ale wejść na kawę to można. I to jest właśnie to, co tu bardzo chętnie i często piszę – że miło i inspirująco jest poczytać o takich miejscach