W całym 2018 r. w Polsce było – według danych NIZP-PZH – 339 przypadków odry, a rok wcześniej jeszcze mniej – tylko 63.
Odra pojawiła się też w innych krajach, w których jeszcze kilka lat temu notowano niewiele zachorowań (np. we Francji i Niemczech). Eksperci WHO uważają, że głównym powodem szerzenia się odry na świecie jest moda na nieszczepienie wskutek rozpowszechnienia nieprawdziwych informacji o niebezpieczeństwie i zbędności szczepień.
Tymczasem odra to ostra wirusowa choroba zakaźna o wysokiej zaraźliwości. Zakażenie szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy choroby to gorączka, kaszel, charakterystyczna wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i katar.
To schorzenie grozi powikłaniami, które są niebezpieczne. Lżejsze to na przykład zapalenie ucha środkowego i zakażenie żołądkowo-jelitowe, a poważniejsze to m.in. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które może doprowadzić do śmierci lub kalectwa. Szczepienie jest jedynym znanym sposobem ochrony przed tą chorobą.
Źródło: Zdrowie.pap.pl
CytujSkomentuj
Pamietam moją odrę sprzed lat. Chyba byłam w jakiejś szóstej albo i siódmej klasie szkoły podstawowej. Koleżanka przyszła do szkoły w dziwnych plamach, chyba jej rodzice nie zwrócili po prostu rano uwagi na jej twarz. No i po niej poleciało.