To nieprawda, bo bruksizm – jak poprawnie w medycynie nazywa się tarcie jednych zębów o drugie – może świadczyć o pewnych problemach, choć nie z robakami. Dowiedz się, do kogo się zgłosić w razie takiej dolegliwości i kiedy w ogóle do bruksizmu dochodzi.
Czasami pojawia się w dzień, a czasami w nocy, kiedy trudno go zauważyć. Dotknięta bruksizmem osoba trze zębami o zęby, potocznie mówiąc – zgrzyta. Przypadłość ta może pojawiać się i znikać na różnych etapach życia. Najczęściej zgrzytają dzieci, a z wiekiem ryzyko bruksizmu spada. Inaczej mówiąc, można z tego wyrosnąć. Trudno dokładnie określić, ilu ludzi cierpi na to zaburzenie. Według badań uwzględnionych w opublikowanym w piśmie „Oral Rehabilitation” przeglądzie naukowej literatury, nocny bruksizm dotykać może np. od 3,5 aż do 40,6 proc. dzieci. Tak duże różnice, zdaniem autorów opracowania wynikają z wieku uczestniczących w projektach badawczych dzieci oraz z rozbieżności w kryteriach diagnostycznych.
Skąd się bierze bruksizm?
Przyczyny nie są do końca znane. Zgrzytanie zębów za dnia u niektórych osób pojawia się przy silnych emocjach, takich jak lęk, gniew, frustracje, a także podczas silnej koncentracji. Wydaje się, że jednym z czynników ryzyka bruksizmu może być typ osobowości o wysokim poziomie agresji, nastawieniu na rywalizację i hiperaktywności. Naukowcy z Tel Aviv University, na podstawie badania opisanego w „Journal of Oral Rehabilitation” zauważyli natomiast, że bruksizm może wynikać z lęku przed kontaktami społecznymi.
- To nie jest problem dentystyczny, choć taki, który ma związane z zębami konsekwencje” – uważa kierujący pracami dr Ephraim Winocur. – Jeśli będziemy zdawać sobie z tego sprawę, będziemy mogli podchodzić do problemu świadomie. Psychiatrzy będą mogli rozpoznawać pacjentów zagrożonych bruksizmem i starać się mu zapobiegać. Tymczasem stomatolodzy natychmiast będą wiedzieli, co leczyć – dodaje specjalista.
Badacze przeprowadzili ankiety wśród 75 mężczyzn i kobiet w wieku trzydziestu – trzydziestu kilku lat. 40 osób z tej grupy cierpiało na fobię społeczną. Połowa z nich z kolei przyjmowała leki przeciwdepresyjne z grupy SSRI. 35 osób było natomiast wolnych od fobii. Choć wcześniej znajdowano korelacje między przyjmowaniem leków przeciwdepresyjnych i bruksizmem, tym razem naukowcy takiej zależności nie zauważyli. Jednak zanotowali umiarkowane lub silne zniszczenie zębów u ponad 42 proc. osób z fobią społeczną i 28,6 proc. uczestników zdrowych. Bruksizm dzienny występował przy tym u 42,5 proc. ochotników z fobią społeczną i tylko u 3 proc. pozostałych.
- Interakcje z ludźmi wydają się potrzebne do tego, aby uruchomić bruksizm u osób z lękami społecznymi. Poprzez ich leczenie, możemy być w stanie leczyć także bruksizm – podkreśla dr Winocur. Trzeba tu zaznaczyć, że wspomniana analiza nie spełnia najwyższych kryteriów metodologii badań – m.in. grupa badawcza jest bardzo mała, a metoda ankietowa nie daje wysoce wiarygodnych wyników.
W innych badaniach zauważono korelacje, które pozwalają wysnuć ostrożny wniosek, że ryzyko bruksizmu zwiększają niektóre leki, w tym przeciwdepresyjne, a także kofeina, alkohol i narkotyki. Bruksizm bardziej zagraża przy tym osobom z rodzin, w których już występuje. Może też pojawić się przy niektórych schorzeniach, np. chorobie Parkinsona, chorobie refluksowej przełyku, epilepsji, lękach nocnych, ADHD czy bezdechu sennym.
Metody leczenia mogą być różne
W większości przypadków nie dochodzi do poważnych kłopotów, ale takie mogą wystąpić. W wyniku bruksizmu zęby z czasem mogą stać się nadwrażliwe, a także silnie się zetrzeć, połamać lub rozchwiać. Mogą się także pojawić dolegliwości ze strony mięśni żuchwy – ból, ograniczenie ruchu, czy charakterystyczne „klikanie” podczas otwierania i zamykania ust. Mogą także wystąpić także bóle głowy, uszkodzenie wewnętrznych powierzchni policzków i zaburzenia snu.
Przy takich niepokojących objawach lepiej jest zwrócić się do lekarza. Bruksizm powinien też rozpoznać stomatolog w czasie rutynowego przeglądu uzębienia. Jeśli przyczyną będą kłopoty ze snem, potrzebna może być później wizyta u specjalisty z tej dziedziny, jeśli czynniki psychologiczne – konsultacja z fachowcem oferującym pomoc w tym zakresie.
W przypadku bruksizmu dziennego może wystarczyć rozpoznanie istniejącego nawyku i świadoma praca nad jego zmianą. Terapeuta może też pomóc w radzeniu sobie ze stresem, nauce relaksu, w zmianie negatywnych wzorców, które prowadzą do pojawiania się psychicznych napięć. Stomatolog może tymczasem zalecić noszenie specjalnej szyny, która co prawda, nie zatrzyma zgrzytania, ale sprawi, że zęby będą bezpieczne i pozwoli zmniejszyć dolegliwości ze strony żuchwy.
Prowadzone są też próby z wykorzystaniem biofeedbacku, ale na razie pozostaje on w sferze kontrowersji. To metoda, w której mierzy się różne pozostające poza świadomością funkcje organizmu, takie jak fale mózgowe, przewodnictwo skóry, ciśnienie krwi czy napięcie mięśni. Przedstawiane są one pacjentowi w formie graficznej na monitorze lub dźwiękowej. W zależności od stanu mierzonych parametrów, np. piłeczka na ekranie może się zwiększać lub zmniejszać – pacjent wtedy ma za zadanie kontrolować piłeczkę np. wpływając na mięśnie czy stan swojego umysłu. Jednak naukowcy z Veterans Affairs Portland Health Care System, po przeanalizowaniu dostępnej literatury naukowej stwierdzili brak dostatecznych dowodów na skuteczność tej metody w leczeniu bruksizmu.
Lekarze mogą też, na krótki czas zalecić leki rozluźniające mięśnie czy obniżające lęk. Jeśli zaburzenie wynika z kolei z przyjmowania leków, pomóc może ich zmiana, a jeśli zgrzytanie zębów jest skutkiem innej choroby, to potrzebne jest leczenie w tym zakresie.
Jest jeszcze inna metoda, która może osłabić zgrzytanie zębami niezależnie od jego przyczyny. Polega na wstrzykiwaniu co kilka miesięcy toksyny botulinowej czyli tzw. botoksu do żwacza i mięśnia skroniowego. Metoda ta jednak jest dosyć kosztowna i szerzej stosuje się ją stosunkowo od niedawna. Nadal więc jest badana m.in pod kątem bezpieczeństwa i nie weszła do kanonu standardowych wytycznych, zwłaszcza że część pacjentów zauważa niewielkie zmiany w owalu twarzy, a niektóre badania wskazują, że może też dojść do osłabienia kości szczęki, szczególnie u kobiet po menopauzie.
Przy silnym, dającym kłopoty zgrzytaniu zębami, nie obejdzie się więc raczej bez konsultacji ze specjalistą, czy nawet specjalistami. Ale z pewnością warto to zrobić, bo leczenie zniszczonego uzębienia może być dużo trudniejsze i bardziej kosztowne.
Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.