Międzynarodowe uznanie i prestiżowe wyróżnienia na festiwalach w Wenecji, Antalyi, Cottbus, Gijón, Kairze oraz kompletne zlekceważenie przez jury w Gdyni debiutu fabularnego „Chleb i sól” Damiana Kocura mówi samo za siebie. Ten film jak w soczewce skupia rodzime lęki, kompleksy i uprzedzenia wobec obcych. „Z jednej strony bardzo zdyscyplinowany formalnie, świadomy używanych przez siebie środków wyrazów, a z drugiej żywy, oddychający, dający wrażenie kontaktu z prawdziwą Polską” – ocenia Jakub Majmurek.
Według Rafała Syski ukazana w filmie relacja między ksenofobicznymi autochtonami a napływającymi typowymi „innymi” jest daleka od jednoznacznego i uproszczonego zaszufladkowania – reżyser nie stawia słusznych moralnie tez, ale w mistrzowski sposób stara się balansować między różnymi racjami. „Penetruje środowisko młodych ludzi w małym mieście. Opowiada o polskim stosunku do emigrantów, do inności. Pokazuje napięcia, pogardę jednych, niechęć innych, rodzącą się nienawiść. Nietolerancję, która prowadzi do tragedii” – precyzuje Barbara Hollender.
Kocur wypracował charakterystyczny autorski styl już wcześniej, realizując krótkie metraże. Jak dotąd nakręcił ich osiem, m.in. „To, czego chcę”, „Moje serce” i „Powrót”. Otrzymały ponad sto nagród na całym świecie. Ostatni z jego metraży, „Dalej jest dzień” o samotnym mężczyźnie pracującym na małym promie rzecznym niedaleko rodzinnej wsi, który decyduje się pomóc nielegalnemu imigrantowi, został zakwalifikowany do nominacji do Europejskiej Nagrody Filmowej, a w 2021 r. był pokazywany na przeglądzie New Directors/New Films w MoMA w Nowym Jorku.
Wrażliwe społecznie kino Kocura często rozgrywa się na prowincji, na ekranie zacierają się granice między fabułą a dokumentem, a przed kamerą stają nieprofesjonalni aktorzy. Na przykład w „Chlebie i soli” – historii inspirowanej głośną tragedią w Ełku, gdzie w noc sylwestrową z 2016 na 2017 r. tunezyjski pracownik baru z kebabem śmiertelnie ranił Polaka, który ukradł z baru napoje – zagrali muzycy, m.in. pianiści Tymoteusz i Jacek Biesowie oraz raper Intruz. Zdaniem Grażyny Torbickiej w tym filmie nie ma jednej fałszywej nuty.
Damian Kocur urodził się w 1983 r. Pochodzi z Katowic. Gdy po zdaniu matury nie dostał się na studia, podjął pracę w fabryce, w której jego rodzice spędzili całe życie. Stał przy taśmie w systemie trzyzmianowym. Wytrzymał kilka miesięcy. Obecnie jest doktorantem w Szkole Filmowej w Łodzi, ukończył realizację obrazu filmowego, telewizyjnego i fotografię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Ma też licencjat z germanistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W międzyczasie zarabiał na utrzymanie jako tłumacz.
Oni nominowali: Barbara Hollender („Rzeczpospolita”), Łukasz Maciejewski (Szkoła Filmowa w Łodzi, Interia), Jakub Majmurek („Krytyka Polityczna”), Karolina Pasternak (krytyczka niezależna), Anita Piotrowska („Tygodnik Powszechny”), Adriana Prodeus („KINO”), Tomasz Raczek („Magazyn Filmowy SFP”), Tadeusz Sobolewski („Gazeta Wyborcza”), Rafał Syska (Narodowe Centrum Kultury Filmowej), Grażyna Torbicka (niezależna dziennikarka, dyrektorka festiwalu Dwa Brzegi).
Ponadto nominowani zostali: Anna Jadowska (reżyserka), Jacek Lusiński (reżyser), Tadeusz Łysiak (reżyser), Grzegorz Mołda (reżyser), Elwira Niewiera, Piotr Rosołowski (reżyserzy), Klaudia Śmieja (producentka).
Fot. Leszek Zych/ Polityka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.