Dzielnica skupiona jest wzdłuż głównej drogi, Camino de Sacromonte. Wnętrza białych budynków sięgają w głąb miękkich skał góry. To z tych jaskiń pochodzi granadzkie flamenco i tu nadal znajdują się teatry, w których występują sławy gatunku.
Nieco powyżej natomiast znajduje się dzielnica jaskiń. Zasiedlają ją głównie Cyganie, ale również ci, którzy chcą uciec od miejskiego życia. Jako miejsce zamieszkania wybrało Sacromonte wielu obcokrajowców. Jest tu wielu Czechów i Anglików, spotkałam też jednego Polaka. Chwalą sobie życie w społeczności, gdzie wszyscy się znają i odnoszą do siebie serdecznie. Nie potrzeba tu nic wynajmować, płacić rachunków, meldować się- trzeba tylko zbudować sobie jaskinię i o nią dbać.
Nie jest całkiem jasne, skąd wzięła się ta tradycja. Legenda głosi, że osiedlili się tam pierwsi wygnani po rekonkwiście Granady (która miała miejsce w 1492 roku) Maurowie i Żydzi oraz zbiegli niewolnicy bogatych arabskich rodzin. Mówi się nawet o ukrytym skarbie, na który składają się ich zrabowane bogactwa.
Ale wróćmy do szarej rzeczywistości. Ludzie, którzy ją zamieszkują, choć wydają się prowadzić żywot nomadów, najczęściej pracują na dole, w mieście. Droga do pracy, jak sobie wyobrażam, musi być długa i męcząca, z pewnością kradnie sen, ale za nic w świecie nikt nie chce opuścić tej okolicy. Mówią, że ludzie w mieście są szaleni i oni wolą swoje jaskinie, świeże powietrze, słońce i przestrzeń.
Byłam zaskoczona poziomem ich życia. Wyobrażałam sobie, że żyją bez elektryczności i w zimnie. Tymczasem posiadają generatory prądu, widziałam nawet baterię słoneczną, oglądają telewizję. Taką jaskinię trzeba bez przerwy naprawiać, pokrywać nowymi warstwami cementu i malować od wewnątrz wapnem. Wiem to od koleżanki, której dom jest w części wydrążony w skale. Taka jaskinia jest wbrew temu, co mogłoby nam się wydawać, bardzo przytulna, ciepła w zimie i dająca chłód upalnym latem.
Nie poleca się wprawdzie spaceru po Sacromonte albo po ciemku, albo w samotności- jest, a raczej wydaje się daleko od świata cywilizacji. W towarzystwie znajomych natomiast można tam pójść zawsze, przejść się po górskich ścieżkach i podziwiać bujną przyrodę i piękne widoki, które ich mieszkańcy mają na co dzień. I kto wie? Może ktoś zdecyduje się rzucić swoje drogie mieszkanie w mieście i zostać?
Tekst i zdjęcia: Julia Krasny
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.