EksMagazyn: Kim chciał pan być w młodości?
Maciej Miecznikowski, piosenkarz: Nauczycielem. A jakim? Oczywiście wychowania fizycznego. Dzięki Bogu nim nie zostałem. Tak już mam, że dzieci wchodzą mi na głowę, jest super atmosfera, ale nie po trafię ich nic nauczyć. Zrezygnowałem i wybrałem śpiew operowy w Akademii Muzycznej. Myślę, że dobrze się stało. Z dziećmi mam luźny kontakt, ale w szkole potrzebna jest jednak dyscyplina. Ja mam problem ze zdyscyplinowaniem samego siebie, a co dopiero innych.
Mam pan za sobą występ w bardzo popularnym telewizyjnym show „Bitwa na głosy”. Jak się pan czuł w roli nauczyciela śpiewu?
To była fantastyczna przygoda! Miałem taką grupę, w której się zakochałem. Do tej pory spotykamy się, koncertujemy, przyjaźnimy. Tak więc udział w programie okazał się bardzo fajnym doświadczeniem, które jeszcze trwa. Mieliśmy relację partnerską. To byli poważni ludzie, niektórzy mieli już rodziny, tak więc moja rola nauczyciela była nieco inna, niż gdybym stał w klasie małych dzieci.
Jakie są pana zawodowe plany na najbliższy rok?
Zespół „Leszcze” zaczyna sezon koncertowy. Wyjeżdżam na Festiwal Krajów Nadbałtyckich, tym razem jako solista. Przygotowuję się do wydania swojej solowej płyty, to już chyba najwyższy czas. Nie śpieszę się, mam czas. To będzie intymne granie – gitara, fortepian, mały skład.
*Maciej Miecznikowski
Z wykształcenia jest śpiewakiem operowym (bas). Uprawia wszystkie gatunki muzyczne od śpiewu chóralnego poprzez punk i blues (m.in. przez rok był wokalistą Püdelsów). Od 2001 jest liderem zespołu Leszcze. Za piosenkę „Ta dziewczyna” zespół otrzymał Nagrodę Dziennikarzy na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Przez kilka lat występował również z kabaretem DKD. Od października 2004 Miecznikowski występuje jako solista w oratoriach Świętokrzyska Golgota, Tu es Petrus, Psałterz Wrześniowy Zbigniewa Książka i Piotra Rubika. Brał udział w wielu programach telewizyjnych i koncertach. W kilku z nich wystąpił jako prowadzący. W 2011 wziął udział w programie „Bitwa na głosy”, gdzie skompletował zespół z Gdyni – jego drużyna znalazła się na czwartym miejscu, odpadając w ósmym odcinku
CytujSkomentuj
Lubię gościa. Ma kawał głosu i nie pcha się na palące światło reflektorów jak niektórzy. Tylko czemu taka krótka rozmówka?
CytujSkomentuj
Bardzo go lubilam w mlodosci, teraz faktycznie jakos zniknal.
Szkoda, bo wlasnie taki typ artystow moim skromnym zdaniem, jest tym, ktory powinien przewarzac w swiecie muzycznym.
Czyli dobry glos, poukladane w glowie (chyba, haha) i podazanie swoja droga prywatna i zawodowa.