EksMagazyn: Ostatnio przeczytałem na jednej z okładek: „Powrót Supermenki”. Mam wrażenie, że więcej ciebie teraz w mediach, niż w czasie, kiedy powracałaś po sześciu latach milczenia ze „Skałą”…
Kayah: Śmieszą mnie stwierdzenia o powrocie, bo nigdzie się przecież nie wybierałam. Rocznie gram prawie 80 koncertów. Ale to, że media nie są zainteresowane sztuką i inteligentnymi projektami, lansując jedynie celebrytów, to już inna sprawa. Nagrałam dwie niekomercyjne płyty – „Skałę” i płytę z kwartetem Royal „Kayah & Royal Quartet”. Nie mam parcia na szkło i zdecydowanie wolę być artystką niż celebrytką. Jeśli media nie były zainteresowane faktem zaistnienia tych dwóch projektów, może mnie to zmartwić, ale nie załamać. Sprzedaż płyt, jak i powodzenie kilkudziesięciu biletowanych koncertów, jakie zagraliśmy z obydwoma projektami, dowodzi że nie jest tak, że czego nie ma w mediach, to nie istnieje. Istnieje, jak najbardziej i ma się bardzo dobrze, a wszystko to dzięki ludziom poszukującym i takim, którzy chcą się rozwijać. Chwała im za to.
Na polskiej scenie muzycznej działasz już wiele lat. Jak to jest nadal być na topie? Singiel „Za późno” bije rekordy popularności. Spodziewałaś się tego?
Od samego początku wiedziałam, że ta piosenka to potencjalny hit, dlatego usunęłam ją z płyty „Skała”, bo zależało mi na spójnym, refleksyjnym, nieco melancholijnym charakterze tej płyty i koncertów, które ją promowały. Kiedy zaczęły topnieć śniegi i wiosna zaczęła wypełniać mi serce, przypomniałam sobie o istnieniu „Za późno” i razem z Atanasem Valkovem odświeżyliśmy aranżację i zaoferowaliśmy nową wersję rozgłośniom radiowym. Najbardziej entuzjastycznie zareagowała ESKA, za co jestem stacji ogromnie wdzięczna, szczególnie, że repertuarowo nigdy nie było nam po drodze. Cudownie też zareagowało radio RMF, które jako pierwsze mocno uwierzyło w sukces komercyjny utworu. Najbardziej cieszy mnie fakt, że przebojem stała się piosenka wartościowa artystycznie i z przekazem.
Myślisz, że teraz trudniej o promocję płyty, niż na początku lat 90.? Wówczas możliwości były przecież ograniczone…
Teraz jest zatrzęsienie nowych projektów, ale przy dużej ilości wartościowych, jest też zatrzęsienie rzeczy przeciętnych. Rynek stał się pełen ofert i bycie zauważonym nie jest wcale łatwe. Ciężko też przedrzeć się przez nadmiar propozycji, by wyłapać prawdziwe perełki. Ale, mając tak sprawnych i zaangażowanych współpracowników w Kayaxie, myślę że żaden z naszych artystów nie może narzekać.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior
Cały wywiad z Kayah znajdziecie w najnowszym numerze EksMagazynu, dostępnym w Empikach w całej Polsce, oraz w elektronicznym wydaniu, do kupienia tutaj.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.