Mężczyźni żenią się z zołzami
Przeczytałam ostatnio taki żart: „Mężczyźni mają dwa uczucia: głód i podniecenie. Jeśli zobaczysz go bez erekcji, zrób mu kanapkę”
Panom, którzy gremialnie i ostro chcą zaprotestować, proponuję przystopować swoją odrazę spowodowaną tym „niskim” żartem i przyjąć do wiadomości, że tak jest.
Mężczyzna to prosta konstrukcja. Nieważne, jak bardzo będzie chciał udowodnić, że jest istotą głęboką, z przemyśleniami, itp. itd. Prawda jest inna. A jej podważanie jest sprzeczaniem się z prawami natury. O prostej konstrukcji mężczyzn wiedzą klasyczne zołzy i od wieków z premedytacją to wykorzystują.
Zołza wcale nie musi być bardzo krzykliwa, mocno umalowana, być klasyczną seksbombą, za którą obraca się każdy facet na ulicy. Wręcz przeciwnie, to byłoby zbyt proste. Zołza często przyjmuje postać normalnej kobiety, wręcz udaje słabą istotę, którą należy się zająć i zaopiekować. Kiedy mężczyzna myśli, że tak naprawdę nosi spodnie w związku, prawdziwy testosteron ukryty jest gdzie indziej.
Zołza ma bowiem swoje sposoby na to, żeby mężczyzna myślał, że kontroluje sytuację, podczas gdy panią sytuacji jest ona. Stąd niedaleko już do ołtarza i charakterystycznych dźwięków marszu Mendelssohna. Zołza wychodzi z założenia, że o swoje szczęście osobiste trzeba walczyć za wszelką cenę, a cel uświęca środki.
Ma taką siłę przebicia, że mężczyzna, mimo, że czasem do głowy przyjdzie mu, że tak naprawdę świetnie rozumiał się z X, w momencie kiedy poznał zołzę, to jest mu na tyle wygodnie (w końcu o wszystko dba zołza), że zostanie tam gdzie jest ok.
Zołzie trzeba oddać co jej – o swoje umie walczyć i łatwo nie rezygnuje. Chwila, chwila… Czy w takim razie są jeszcze na świecie jacyś mężczyźni, którzy potrafią przejąć kontrolę nad sobą i decydować o własnym losie? Jeśli ten ginący gatunek potrafiący oprzeć się zołzom spotkacie, czekam na sygnał!
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.