O osteoporozie mówi się, że to cichy „złodziej kości”. To dlatego, że choroba rozwija się latami, nie daje żadnych objawów, a o tym, że ją mamy dowiadujemy się dopiero jak się połamiemy?
Tak właśnie jest. To jest ten przebiegły złodziej, który sprawia, że nieuchronnie ubywa nam kości. Nasz układ kostny rozwija się od dzieciństwa, od dzieciństwa przecież rośnie nasz szkielet. Około 30. – 40. roku życia osiągamy tak zwaną masę szczytową. Ta masa szczytowa kości jest różna u różnych osób, ale generalnie wyższa u mężczyzn, niższa u kobiet. Od mniej więcej 40. czy 50. roku życia zaczyna się proces jej utraty. Ta utrata sięga od 0,5, do nawet 3 proc. rocznie. U kobiet problemem jest menopauza i osteoporoza pomenopauzalna. W momencie kiedy kobieta przestaje miesiączkować, następuje gwałtowny spadek estrogenów. Brak estrogenów powoduje to, że mamy przewagę procesu resorpcji kości nad procesem ich tworzenia, kobieta może stracić rocznie nawet 3 procent masy kostnej. Oczywiście, w zależności od tego jaką miała masę szczytową, ta utrata spowoduje takie osłabienie kości, że nastąpi złamanie.
Na osteoporozę choruje co trzecia kobieta po 50-tym roku życia. Czy można się przed nią ustrzec? Kiedy zacząć myśleć, że w przyszłości może nam zagrażać?
Kiedy zajdzie się w ciążę. Myśleć o swoim dziecku, które buduje szkielet z substratów dostarczanych z krwią mamy, zadbać o odpowiednią podaż wapnia i witaminy D. Równie ważny jest okres karmienia i cały okres rozwoju dziecka. Istotne jest również kształcenie nawyków picia mleka, aktywny tryb życia, no i unikanie papierosów i nadmiaru alkoholu. To co obserwujemy współcześnie jest porażające, nasza młodzież siedzi przy komputerach, nie rusza się, nie wychodzi na słońce, ma wiotkie mięśnie, bardzo słabe kości. Przekonają się o skutkach takiego trybu życia, gdy będą starsi. To będzie katastrofa!
A wtedy pozostaną tylko leki. Niestety, w Polsce chorzy na osteoporozę nie mają chyba łatwego dostępu do leków? Podobno jesteśmy jedynym europejskim krajem, w którym refundowany jest tylko jeden lek?
Wśród leków na świecie do dziś dominują tzw. bifosfoniany. Mają już 41-o letnią historię. Jeden z pierwszych – alendronian, nadal jest stosowany. Najpierw podawano go w dawce dziennej, a od kilku lat tygodniowej. I tylko tygodniowy alendronian oraz risedronian są w Polsce refundowane. Są to leki stosowane doustnie. Ponieważ mają bardzo zły współczynnik wchłaniania – rzędu 0,5 do 2 % – muszą być zażywane rano, na czczo, popijane przegotowaną wodą. Jeśli je popijemy na przykład mlekiem, zwiążą się z wapniem i nie zostaną wchłonięte. Dodatkowo, po zażyciu tych leków nie wolno się kłaść przez pół godziny, istnieje bowiem ryzyko podrażnienia przełyku. Jeżeli osoba chora ma problemy jelitowe, chorobę wrzodową żołądka albo tzw. refluks, tych leków nie wolno jej stosować, ponieważ mogą wystąpić powikłania. Takiej osoby w Polsce nie mamy czym leczyć. To znaczy mamy leki w aptece, ale nie są one refundowane, trzeba zapłacić całość ceny. Są to na przykład leki podawane raz w miesiącu (ibandronian), czy leki dożylne podawane raz na trzy miesiące, i zolendronian podawany raz w roku. W aptekach jest też lek, który całkowicie odbudowuje kości, parathormon, podawany codziennie podskórnie, ale miesięczna kuracja kosztuje 2 tys. zł. – dla chorych to koszt nie do przyjęcia.
Od wiosny ubiegłego roku mamy w Polsce najnowszy lek, lek podskórny – denozumab. To jest swego rodzaju przewrót – o ile leki dotychczas stosowane działają głównie na drodze chemicznej – ten nowy lek jest specyficznym ludzkim przeciwciałem, które blokuje aktywność komórek niszczących strukturę kości. W dodatku jest niezwykle wygodny w stosowaniu – podaje się go podskórnie raz na pół roku. Ten lek ma już pięcioletnie obserwacje, dostępny jest na rynku, ale ampułka kosztuje tysiąc złotych. Zatem łączny koszt rocznej terapii wynosi 2 tys. złotych. Niewiele osób stać na taką kurację, zwłaszcza, że są to na ogół osoby ubogie i jeśli mają zapisanych przez lekarza kilka preparatów, to w pierwszej kolejności wykupią leki na serce.
Skutki osteoporozy mogą być też śmiertelne, a właściwie nie tyle osteoporozy, ile związanych z nią złamań. Definicja osteoporozy sformułowana przez WHO w 1993 roku określa osteoporozę jako: „chorobę układową szkieletu, charakteryzującą się niską masą kostną, zaburzeniami mikroarchitektury i zwiększoną łamliwością kości”. Co najczęściej łamiemy?
Kręgosłup, kość promieniową – mówiąc popularnie nadgarstek, kość ramienną i szyjkę kości udowej.
I to złamanie jest najgroźniejsze…
I to jest najgroźniejsze, ponieważ po tym złamaniu w ciągu roku umiera co 4. kobieta i co 3. mężczyzna. Takie są statystyki na całym świecie. Umierają na skutek powikłań po złamaniu. Te powikłania to między innymi: zapalenie płuc, choroba zakrzepowo-zatorowa, zakażenia dróg moczowych. Najczęściej jednak występują złamania kręgów. Po pierwszym złamaniu kręgu ryzyko złamania następnego wzrasta dziesięciokrotnie. Połowa złamań kręgosłupa jest bezobjawowa. Osoby, u których doszło do złamania często o tym nawet nie wiedzą. Sygnałem jest obniżenie wzrostu. Obniżenie o 4 cm wskazuje, że kręgosłup jest złamany – nie jest to dowód oczywiście, ale poważny sygnał. Dlatego każdy wnuczek powinien raz w roku, np. w Wigilię mierzyć babcię, tak jak w dzieciństwie ona mierzyła jego i wzrost zaznaczała na futrynie drzwi. Dodatkowym sygnałem łamiących się kręgów jest tzw. „wdowi garb” – mówimy, że „babcia chyli się do ziemi”. Proszę zauważyć, że taki garb mają na rysunkach wszystkie czarownice i baby-jagi.
Z taką babcią bezwzględnie trzeba iść do lekarza?
Trzeba iść do lekarza, żeby wdrożył leczenie. Zanim jednak pójdziemy do lekarza, każdy kto ma dostęp do komputera, może samodzielnie wykonać test i obliczyć własne bezwzględne ryzyko złamania. Wystarczy się zalogować przez portal: osteoporoza.pl, na hasło frax. Nasz portal jest wygodniejszy, ponieważ zawiera link do polskiej wersji językowej, która nie jest dostępna gdzie indziej. Siedząc przy komputerze, odpowiadając na kilka podstawowych pytań (m.in. wiek, wzrost, waga, przebyte złamania, palenie papierosów) możemy natychmiast uzyskać informację, czy grozi nam złamanie i w jakim stopniu.
Takie badanie jest proste, szybkie i nic nie kosztuje. Dziś już nie robi się szerokich, przesiewowych badań densytometrycznych. Nikogo na to nie stać, jest to mało efektywne. Okazuje się bowiem, że aż 70 proc. złamań dotyczy osób, które nie mają osteoporozy. Najistotniejszą sprawą jest prewencja upadków. Upadki grożą każdemu, a z wiekiem są coraz częstsze i coraz bardziej niebezpieczne.
Jak możemy im przeciwdziałać?
Żeby ograniczyć liczbę złamań trzeba ograniczyć liczbę upadków. I tu potrzebne jest wieloprofilowe podejście, bo na upadek zawsze składa się wiele przyczyn. To są przyczyny proste, środowiskowe np.: słabe oświetlenie, luźny dywan, kabel, śliska powierzchnia w łazience, nierówny czy oblodzony chodnik przed domem. Te przeszkody łatwo usunąć – w każdym razie, bez trudu można usunąć większość z nich. Przyczyny wewnętrzne są bardziej skomplikowane: zaburzenie równowagi, osłabienie siły mięśniowej, obniżenie funkcji poznawczych, no i schorzenia neurologiczne czy kardiologiczne. To co możemy zawsze każdemu zalecić, to utrzymanie jak największej aktywności: minimum codzienny, przynajmniej półgodzinny szybki spacer, taki żeby nam tętno wzrosło do stu. To, do czego namawiamy wszystkich, to „nordic walking” – maszerując z kijami angażujemy większość mięśni, pracujemy nie tylko nogami, ćwiczymy ręce, wzmacniamy obręcz barkową. No i „Tai Chi” – chińska metoda, która ma naukową dokumentację, że zmniejsza ryzyko upadków. To ćwiczenia polegające na powolnych precyzyjnych ruchach poprawiających koordynację.
A hormonalna terapia zastępcza – czy ona nie chroni przed osteoporozą pomenopauzalną?
Jeszcze 12-15 lat temu uważaliśmy, że terapia hormonalna jest w osteoporozie terapią z wyboru i tak uczyliśmy wszystkich. Wydawało się logiczne, że skoro nie ma estrogenów, to należy je podać. Stosowaliśmy HTZ jako leczenie osteoporozy, ale okazało się, że jest to broń obosieczna. Stosowana zbyt długo (ponad 5 lat) może doprowadzić do incydentów sercowo- naczyniowych, zakrzepów, nowotworów. Ma działanie osteoporotyczne i przeciwzłamaniowe, ale ze względu na działania uboczne musi być ściśle kontrolowana. Wtedy jest bezpieczna. Terapia hormonalna jednakże ma swoje stałe miejsce w leczeniu powikłań menopauzy. Stosowana w odpowiednich wskazaniach i monitorowana jest bezpieczna.
Co jeszcze jest istotne, oprócz aktywnych leków mających udokumentowaną skuteczność przeciwzłamaniową?
Ważny jest wapń i witamina D. Przyjmuje się, że każdy powinien otrzymywać 800 miligramów wapnia i od 1000 do 1500, a nawet 2 tys. jednostek witaminy D. W okresie jesiennym więcej, w okresie letnim może jej być mniej. Wiadomo, że wapń to budulec kości, a o witaminie D mówi się, że to klucz do spiżarni z wapniem. Jest niezbędna do wchłaniania wapnia. Witamina D ma też efekty pozaszkieletowe. Jej właściwy poziom zmniejsza ryzyko upadków, wpływa na mięśnie, wpływa na czynności poznawcze. Są też doniesienia, że może zmniejszać ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i ryzyko raka, ale to nie jest do końca potwierdzone stosownymi badaniami.
Materiał prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.