Za prowodyrkę krucjaty przeciwko seksualizacji dzieci należy uznać angielską dziennikarkę Annę Richardson, która rozpoczęła kampanię pod niezwykle mocną nazwą, „Stop Pimping Our Kids”. Nie ma dobrego tłumaczenia tej frazy na polski, ale „Przestańcie stręczyć nasze dzieci” niesie spory ładunek emocjonalny i całkiem nieźle oddaje to, o co Richardson chodzi.
Push-up dla siedmiolatki
A zaczęło się od tego, że dziennikarka sprzeciwiła się sprzedaży biustonoszy z poduszkami dla oraz tzw. bondage trousers (ćwieki, zamki) w sekcjach dla dzieci poniżej 10 roku życia. Richardson walczyła także o to, aby w wypożyczalniach DVD (WH Smith – sieć wypożyczalni w Wielkiej Brytanii – przyp. red.), na linii wzorku dzieci nie były umieszczane tytuły jednoznacznie kojarzące się z seksem.
Biustonosze z poduszkami dla dziewczynek (dokładnie siedmiolatek) były sprzedawane zarówno w Primarku, jak i Matalanie, bardzo popularnych (głównie ze względu na cenę) sieciowych sklepach odzieżowych na Wyspach. Z obu sklepów Richardson otrzymała obietnicę wycofania nieodpowiedniej dla dzieci bielizny. Matalan przeprosił i natychmiast zdjął z półek nieodpowiednie biustonosze, natomiast od Primarka trudno było tę obietnicę wyegzekwować. W końcu jednak, w momencie kiedy w krytykę włączyli się politycy, a nawet premier, sklep pozbył się z półek feralnych biustonoszy.
Dlaczego podniósł się aż taki krzyk? Przecież to nie pierwszy raz, kiedy sprzedaje się ubrania nieodpowiednie dla dzieci, które w swoich najgorszych formach przybierało postać body dla dziecka z napisem „All daddy wanted was blow job”(„Tatuś chciał tylko, żebyś zrobiła mu loda” – przyp. red.). Znamienne są też przybory szkolne dla dziewczynki „Króliczek Playboya”. Hitem za oceanem stały się też szpilki dla dziewczynek – niemowlaków 0-6 mc od firmy „Heelarious”. – Szpilki mają tylko ładnie, a może nawet seksownie wyglądać na nóżkach dziecka. Są bezpieczne, mięciutkie, nie można w nich przecież chodzić – tłumaczyły pomysłodawczynie „Heelarious”.
Angielska opinia publiczna grzmiała: „Ubieranie dzieci w rzeczy, które podkreślają ich seksualność, skazuje je na uprzedmiotowienie. W momencie, kiedy powinny myśleć, że mogą nosić to, co chcą, zaczynają myśleć o tym, co nosić, żeby wyglądać w określony sposób i zyskać męską akceptację”.
Penny Nicholls, dyrektor brytyjskiej “The Children’s Society”: Wiemy z doświadczenia, że komercyjna presja w stronę przedwczesnej seksualizacji jest miażdżąca dla dobra dziecka.
Z naszych badań wynika, że dzieci mają do rzeczywistości bardziej materialistyczny stosunek, niż w poprzednich generacjach. Dzieci czują presję, żeby nadążać za najnowszymi trendami.
Justine Roberts, założycielka forum „Mumsnet”: „Jestem bardzo zadowolona, że wreszcie usunęli te biustonosze ze sprzedaży. Szkoda, że w ogóle znalazły się tam w pierwszej kolejności”.
David Cameron, premier WB: „Firmy powinny działać odpowiedzialnie, a nie zachęcać do przedwczesnej seksualizacji i komercjalizacji dzieciństwa. To, co Primark zrobił, było kompletnie niegodne miana firmy odpowiedzialnej”.
Kampanię usunięcia wypchanych biustonoszy poparł także Gordon Brown: „My, jako rodzice, od razu powinniśmy rozpoznawać, kiedy firmy próbują przedwcześnie pchnąć nasze dzieci w dorosłość, podczas gdy powinny cieszyć się z tego, że po prostu są dziećmi”.
Seks jak waluta
Już na początku 2010 roku brytyjski Home Office, w raporcie „Home Office report on sexualisation of children” uczulał na postępujące zjawisko seksualizacji dzieci. Jakie wysnuł wnioski? Dzieci są bardzo narażone na przekaz z ładunkiem seksualnym, zwłaszcza, jeśli chodzi o jego dostępność w grach na komórkę czy konsolach do gier. Obraz świata przedstawiany przez media pokazuje chłopcom obraz macho, jakim powinni się stać, a dziewczynkom – obraz kobiety, jako uległej i skupionej wyłącznie na wyglądzie.
Dr Linda Papadopoulos, psycholożka, autorka raportu: „Dopóki nie uznamy, że seksualizacja dzieci ma miejsce i jest problemem, dopóty my będziemy mieć problem i będziemy robić krzywdę własnym dzieciom. Seks jest jak waluta, którą posługują się dorośli. To nie jest dobre nawet dla nich samych, a tym bardziej dla dzieci. Problemem jest hiperseksualizacja rzeczywistości. Wielu dorosłych zatraciło poczucie, gdzie powinna przebiegać odpowiednia granica, tym samym nie potrafią jej nakreślić własnym dzieciom”.
Raport zawiera 36 rekomendacji, które mają zapobiec rozprzestrzenianiu się trendowi seksualizacji dzieci i młodzieży. Niektóre z nich są bardzo surowe, jak np. cenzura teledysków pokazywanych w TV. W raporcie mowa też o sprzedawaniu komórek, konsol, a nawet komputerów z filtrem rodzinnym. W raporcie Papadopoulos postulowała nałożenie obowiązku blokowania stron www promujących anoreksję i bulimię na dostarczycieli Internetu. Sugerowano też stworzenie strony – forum, na którym rodzice mogliby dzielić się informacjami o teledyskach, filmach, rzeczach, sklepach, itd., które w jakikolwiek sposób promują seksualizację dzieci
Cały materiał w najnowszym, 9. numerze EksMagazynu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.