- Aby zrozumieć myślenie zwierząt, musisz uciec od języka. Mój umysł działa jak Google dla obrazów. Wpisujesz słowo kluczowe, naciskasz „enter”, a ja widzę zdjęcia i obrazy. Obrazy są odpowiednikiem języka w moim umyśle. Kiedy pracuję nad jakimś sprzętem dla zwierząt, mogę go przetestować już w mojej głowie. Kiedy byłam na studiach, byłam przekonana, że każdy potrafi to robić – mówi Temple Grandin.
Gen autyzmu jest dobry
Są lata 60. Nauka nie wie jeszcze, że autyzm to nie zaburzenie emocjonalne. Temple tratowano jak dziwaczkę. Kiedyś uderzyła koleżankę książką za to, że ta śmiała się z niej. Tylko w taki sposób potrafiła wyrazić swoje emocje. Szkoła średnia nie była, mimo wszystko, aż takim koszmarem. Funkcjonowało w niej kilka kółek zainteresowań, na które Temple chętnie chodziła, np.: kółko budowania modeli, kółko elektroniczne.
– Próbuję swoje osobiste doświadczenia połączyć z fachową wiedzą – tak Temple Grandin mówi o tym, jak stara się tłumaczyć zdrowym ludziom, jak to jest być autystycznym. W USA Temple jest uważana, przez nauczycieli i dorosłych opiekujących się dziećmi z autyzmem, za autorytet, który, jak nikt, potrafi przełożyć świat autystyczny na zrozumiały dla nich język. Sama Grandin do 3. roku życia nie umiała mówić i twierdzi, że pamięta sytuacje z czasu kiedy miała 2 – 2,5 roku, kiedy to chciała wyrazić jakieś swoje pragnienie, ale nie mogła, bo nie miała ku temu narzędzi – umiejętności mówienia. Zamiast mówić: krzyczała, pocharkiwała, rzucała się po podłodze.
Swój niebywały sukces i więcej niż normalne zycie, zawdzięcza matce, która nie dała się przekonać lekarzom, że Grandin to beznadziejny przypadek i należy ją umieścić w jakiejś dobrej placówce opiekuńczej. Dziś jest jednym z kilku wysoko poważanych autorytetów, w dziedzinie chowu zwierząt. Autorką bestsellerowych książek, na temat autyzmu i zachowań zwierząt hodowlanych.
W programie „60 minutes” stacji CBS, zapytana, o to czy pozbyłaby się swojej choroby, gdyby nagle medycyna znalazła na nią lekarstwo, stwierdziła, że w żadnym wypadku. – Nie. Bo pozbyłabym się krystalicznie czystego logicznego myślenia. A podoba mi się sposób, w jaki myślę. Poza tym, pomiędzy samotnym, inteligentnym, stojącym w kącie dzieckiem, a dzieckiem autystycznym, jest niewielka różnica z perspektywy nauki. To właśnie takie „geeki” jak ja pchają świat do przodu – powiedziała Grandin. – Uważam, że jeśli pozbylibyśmy się wszystkich autystycznych genów, okazałoby się, że świat jest wolny od naukowców! Nie byłoby specjalistów komputerowych. Artystów i muzyków. Myślę, że byłaby to zbyt wysoka cena do zapłaty.
Życie na krawędzi
„Co neurolodzy, bydło i McDonald mają wspólnego? Oni wszyscy zawdzięczają wiele jednej kobiecie, uznanemu naukowcowi – Temple Grandin“ – napisał Marc Hauser, prof. psychologii oraz biologii ewolucyjnej na Uniwersytecie Harvarda przy okazji umieszczenia jej w setce najbardziej wpływowych ludzi w 2010 roku w miesięczniku Time. – Autyzm jest życiem na krawędzi. Ona potrafiła przełożyć swoje życie na inspirację dla innych, zwałszcza dla dzieci z autyzmem i ich rodziców.
„Jest też inspiracją dla innych ssaków: krów. Jej unikalna umiejętność wczucia się w ich sytuację, wgląd w ich umysły, każdego dnia przyczyniają się do poprawy jakości ich życia i ograniczenia stresu. I, choć przemysł spożywczy nadal korzysta z dobrodziejstw wykonywania sztucznych pasztetów, to jej głos jest coraz bardziej słyszany“ – pisał w uzasadnieniu swojego wyboru prof. Hauser.
CytujSkomentuj
I to jest właśnie historia, warta przeczytania i warta opisania. Coś zupełnie wyjątkowego, zwłaszcza w tej chwili, kiedy niepełnosprawnym odmawia się podstawowego szacunku w naszym kraju. Może takie przykłady coś zmienią… chociaż pewnie nie, żeby zrozumieć, trzeba by było przeczytać i pomyśleć,oraz – o zgrozo – przyznać się może do błędu będąc takim politykiem…