EksMagazyn: Ile masz wzrostu?
Marcin Rogoziński: 200 centymetrów.
Wysokim łatwo znaleźć dziewczynę?
Oczywiście, bo wszystkie widać (śmiech). A tak na poważnie, to wzrost chyba nie ma znaczenia.
A ubrania? Buty? Nie masz problemów z dobraniem garderoby?
Tutaj są MEGA problemy – buty można spokojnie kupić (rozmiar 46 nie jest tak wielki), ale koszule, spodnie… to istne polowanie. Wszystkie garnitury mam szyte na miarę.
W jaki sposób wykorzystujesz swoją słuszną posturę? Grasz w kosza, siatkówkę?
Przede wszystkim mój wzrost wykorzystuję jako narzędzie do „budzenia respektu”.
Jak czułeś się na naszym ringu?
Pierwszy raz byłem na prawdziwym ringu bokserskim. Ale po tym doświadczeniu mam nadzieję, że nie ostatni (śmiech). Ring to fajna sprawa – a jeszcze fajniejsza, zapewne, to sama walka.
Czy było to twoje pierwsze zetknięcie ze sportami walki?
Nie, od kilku miesięcy regularnie trenuję Krav Magę. Staram się prowadzić aktywny tryb życia.
Co było najtrudniejsze w czasie sesji dla „EksMagazynu”?
Fakt, że jestem człowiekiem o pogodnym usposobieniu. Problematyczne było oddanie „złych emocji” – czy się udało? Niech osądzą czytelnicy.
A prywatnie, w jakiej sytuacji użyłbyś argumentu siły zamiast siły argumentu?
Tylko i wyłącznie w obronie kogoś słabszego.
Męski facet to…
Odpowiedzialny, stabilny jak prawdziwy mężczyzna, bez dyscypliny – to nie wojsko, ale umiejący podejmować decyzje i wspierający kobietę.
Kobietom zazdroszczę…
Empatii. Mężczyźni mają tendencję do patrzenia na świat bardzo realistycznie. Odbieramy rzeczy dosłownie. Często zapominamy, że życie to nie jest ciągła walka, ale sztuka osiągania kompromisów.
Wzrusza mnie, kiedy ona…
Czule mówi do naszego półrocznego synka.
Kiedy byłem mały, chciałem zostać…
ZOMO-wcem – tak, tak, kiedyś jak byłem mały, strasznie kręciły mnie mundury (śmiech).
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.