Pani Izabelo, „Per aspera ad astra” – ta łacińska sentencja ma dla pani duże znaczenie. Może rozwinąć pani jej interpretację?
dr n. med. Izabela Załęska, właścicielka Kliniki Młodości i współwłaścicielka Podgórskiego Domu Urody w Krakowie: Oczywiście, to zdanie dodające mi czasem otuchy bo wiem, że o najważniejsze w życiu rzeczy trzeba zawalczyć. Nic nie przychodzi samo, a to, że nie zawsze jest łatwo… Cóż. Przez ciernie do gwiazd znaczy dla mnie: „Bądź wytrwała nawet jak jest trudno i chwilami tracisz siły. Bądź mimo tego, że coś cię rani, bo na końcu drogi zawsze świeci słońce”.
Czyli podsumowując, żeby osiągnąć sukces, trzeba włożyć w niego najpierw dużo wysiłku. Nie ma dróg na skróty?
W mojej ocenie nie ma, a przynajmniej ja takich nie znam. Wszystko należy solidnie wypracować i tylko wtedy ma to swoją wartość. Każdy z nas, kiedy wkłada w coś całe serce i wysiłek ma szansę na więcej, a ja zawsze chcę więcej… Nie dlatego, że jestem zachłanna, ale ciągle wydaje mi się że jeszcze daleka droga przede mną, że jeszcze tylu rzeczy nie wiem, że powinnam doskonalić swój warsztat, rozwijać siebie i dawać szansę ludziom, którzy są w moim otoczeniu. Oczywiście, jak każdy człowiek czasem mam przemyślenia, że kiedy piszę kolejną publikację lub lecę na konferencje moi przyjaciele w tym czasie odpoczywają i cieszą się wspólnym czasem, ale coś za coś… Nauczyłam się, że nie ma nic za darmo i zaprowadziło mnie to tutaj gdzie jestem dziś. Ciężka praca i wytrwałość, to powody, dla których dzisiaj pani redaktor zadaje mi te pytania, do projektu książkowego, w którym wyróżnia się wybitne Polki. Za to bardzo dziękuję i czuje się zaszczycona, że mogę na nie odpowiedzieć.
Czy na swojej drodze zawodowej spotkała pani wybitnego specjalistę, który wpłynął najbardziej i najmocniej na pani osobowość jako specjalisty ds. kosmetologii estetycznej?
Z dziedziny estetyki spotkałam na swojej drodze zawodowej wiele uznanych autorytetów i praktyków, którzy zapadli mi w pamięć. Ale myślę, że kluczowymi osobami, które pozwoliły mi uwierzyć w siebie i iść do przodu, nie poddając się, a chwilami wręcz walcząc o siebie, było dwóch krakowskich profesorów. Nasze rozmowy były bardzo osobiste i nie chciałabym ich przytaczać, ale mogę zdradzić najważniejsze sentencje, które zapamiętałam. Ważne zdanie powiedział do mnie, już na początku mojej drogi akademickiej, niezwykły profesor Józefa Kocemba: „Jesteś za dobra na miejsce, w którym dzisiaj jesteś, idź dalej dziecko”. Z kolei śp. profesor Jerzy Vetulani powiedział: „Nie oglądaj się za siebie, nie miej kompleksów. Zostaw tych ludzi daleko z tyłu skoro zazdroszczą ci tego gdzie już jesteś. Ta absurdalna zazdrość jest dowodem na to, że robisz dobrą robotę”.
Nie byłoby mnie także w miejscu, w którym jestem dziś, gdyby na mojej życiowej drodze nie stanęła profesor Emilia Kolarzyk. W tym przypadku, nawet nie wiem jak mogłabym wyrazić swoją wdzięczność za to, że była przy mnie i po prostu wierzyła we mnie. Podsumowując, miałam i mam nadal, ogromne szczęście w życiu, że spotykam ludzi, którzy dawali mi siłę i energię na jutro. Prawdziwi nauczyciele życia dla młodego człowieka, którym wtedy byłam.
Co jeszcze, jako doświadczona kobieta biznesu, poradziłaby pani tym kobietom, które dopiero stawiają pierwsze kroki w swojej działalności?
Nie czuję się kompetentna do udzielania rad bo sama jeszcze chętnie bym kilka przyjęła (śmiech). Mogę tylko powiedzieć to, co w mojej pracy zawsze się sprawdzało, a mianowicie, aby nigdy nie zrażały się drobnymi niepowodzeniami, potknięciami i co najważniejsze, aby nigdy, nie wierzyły osobom, które mówią im „Nie dasz rady”!
Kobiety są silne, mają swoją moc, ale czasem poddają się sugestiom innych ludzi. Drogie Panie, trzeba na chwilę zacisnąć zęby i powiedzieć sobie „ Ja nie dam rady? No to patrz!” i spokojnie dążyć do swojego wymarzonego celu.
Nikt nie powiedział, że uda się za pierwszym razem, ale nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko bardzo chcieć. Pamiętajcie o tym!
Co dla pani jest kluczowe w prowadzeniu firmy?
Kontakt z ludźmi, to fundament każdej firmy, bo to ludzie tworzą firmę. Wzajemna szczerość, szacunek i jasno doprecyzowane oczekiwania to dla mnie priorytet. Praca musi być dla ludzi miejscem, do którego przychodzą oni z zadowoleniem, to miejsce które muszą współtworzyć. Pracownicy powinni chcieć przychodzić do swojego miejsca pracy, mimo czasem trudnych chwil. To w miejscu pracy spędzają przecież większość dnia. Dobra energia, odpowiedni ludzie z pasją. Kiedy te warunki są spełnione reszta jest zawsze do osiągnięcia.
Mam świadomość, że to specyfika branży i wielkość firmy determinują pewne wartości, ale ludzie niezmiennie są najważniejsi.
Pani branża nie należy do łatwych. Skąd pomysł na to, by zaistnieć właśnie w dziedzinie kosmetologii estetycznej?
Bardzo dobre pytanie pani redaktor, bo wiele razy sama się nad tym zastanawiałam, zadając sobie pytanie: „Jak to się potoczyło?”. Ale dzisiaj, z perspektywy czasu wiem, że to wynik kilku składowych: mojego charakteru, poczucia estetyki, wrażliwości na różne bodźce, a chwilami nawet buntowniczego charakteru! Nie ma we mnie zgody na szablonowe traktowanie piękna. Kocham swoją pracę, to moja życiowa pasja. Choć, tak jak pani dobrze zaznaczyła, często to trudna branża. Wymaga samozaparcia, ciągłego rozwoju i ogromnej dyplomacji w pracy z ludźmi.
Jakie cechy charakteru zaprowadziły panią do tego miejsca, w którym znajduje się pani obecnie?
Ciężko mi oceniać siebie samą (śmiech). Z całą pewnością jestem typem dążącym do zaplanowanego celu. Tak jak wspomniałam wcześniej, mam buntowniczą naturę i jestem niepoprawną optymistką, która nawet w najtrudniejszych chwilach, po opadnięciu złych emocji, widzi światło w tunelu i walczy. Ale myślę też, że cechy charakteru to jedno, a życiowa pokora, wychowanie i siła wsparcia bliskich, to drugie. Miałam w życiu ogromne szczęście wychować się w domu, gdzie zawsze słyszałam od taty: „Dasz radę, bo kto jak nie ty. Idź zawsze do przodu”. Moja starsza siostra zawsze „rozkładała” nade mną skrzydła. Bez wsparcia bliskich cechy charakteru, dzięki którym idę zawszę do przodu, nigdy nie mogłyby się ukształtować.
Pani Izabelo, mówi pani o swojej buntowniczej naturze, o tym, że nieszablonowo patrzy pani na piękno. Proszę zatem rozwinąć myśl i powiedzieć co to znaczy w ustach eksperta ds. kosmetologii i specjalisty ds. kosmetologii estetycznej?
Buntownicza natura i nieszablonowe spojrzenie na piękno to nie poddawanie się wszelkim trendom i oczekiwaniom ludzi. Oczywiście w aspekcie zabiegów niezwykle skrupulatnie słucham oczekiwań i czasami wręcz „pomysłu” na siebie moich klientów, ale niejednokrotnie zupełnie zmieniamy plan działań. Nie można na ludzi patrzeć szablonowo, szufladkować ich wg tego, co według ogółu uznawane jest w danym momencie za piękne. Proszę zobaczyć jak na przestrzeni lat zmieniał nam się kanon piękna. W mojej ocenie piękno niejedno ma imię.
Co według pani stanowi najważniejszy fundament skutecznej firmy?
Skuteczna firma to taka, gdzie ludzie czują dobrą, wzajemną energię. Chcą wspólnie tworzyć to miejsce i mają poczucie bezpieczeństwa. Tym samym utożsamiają się z firmą, a to stanowi największą wartość dla właściciela.
Jaka jest pani osobista recepta na sukces zawodowy?
Nie sądzę, że ona istnieje (śmiech). Coś, co sprawdziło się w moim przypadku może być dla innej kobiety zupełnie nieskuteczne, bo wszystko zależy od osobowości, oczekiwań i wielu innych czynników. Ale ciężka praca, wytrwałość, optymizm i pozytywni, szczerzy ludzie obok, to dla mnie, jak już wspomniałam, jest podstawą do „budowania” firmy.
Jest pani bardzo zajętą, odnoszącą sukcesy aktywną kobietą. Jak w wirze obowiązków zawodowych udaje się pani odpocząć?
Kiedy ma się bliskie osoby, prawdziwych przyjaciół obok siebie, należy zawsze znaleźć dla nich czas. Szukam każdej możliwości, pilnuję kalendarza, skrupulatnie wpisuję i wykreślam daty przeznaczone tylko dla mnie, dla mojego dziecka, dla moich bliskich.
Takie chwile dają mi energię do dalszego działania. Staram się bardzo pilnować tych dat, ale przyznaję, że czasem sytuacja zawodowa wywraca wszystko do góry nogami i wtedy moi cudowni przyjaciele zawsze stają na wysokości zadania np. meblując mi sypialnię, oferując pomoc w dowiezieniu córki na dodatkowe zajęcia, itp. I co dla mnie najważniejsze, mój DOM, to mój azyl. Mam swoje pasje, ale przede wszystkim bliskich, którzy zawsze na mnie czekają!
Z czego nigdy by pani nie zrezygnowała dla kariery zawodowej?
Z bycia z mamą! To absolutnie niemożliwe. Moja córka jest moim największym skarbem, motywatorem, siłą napędową i spełnieniem kobiecości. Staje się też moim przyjacielem i kompanem więc wracając do rad dla kobiet biznesu mogłabym dodać: „Nigdy nie rezygnuj z bycia mamą!”
Jakim rodzicem jest pani dla swojej córki?
To trudne pytanie, bo niezwykle trudno ocenia się samą siebie. Staram się ją traktować jak partnera w życiu, często żartujemy, kiedy mówię, że jest moją współlokatorką i musimy się dzielić obowiązkami, przestrzenią i uznawać wiele kompromisów. Staram się jej zostawiać wolny wybór, ale odróżniam też sytuacje, kiedy mówi „nie”, bo nie chce, a kiedy mówi „nie”, bo się boi i potrzebuje mojego wsparcia. Wychowanie córki będąc aktywnie zawodową to wyzwanie, ale muszę przyznać, że oprócz tego, że wspólnie walczymy o każdą wolną chwilę razem i mamy swoje święta czy „zabronione rzeczy” jak jedzenie lodów w łóżku, to córka wspiera mnie i kiedy wyjeżdżałam ostatnio zdenerwowana przed ważnym dla mnie wykładem powiedziała: „Ślicznie wyglądasz, wszystko będzie dobrze i wróć szybko”. W ustach sześciolatki brzmiało to zaskakująco (śmiech). Chciałabym jej dać „twardy” start w życie, solidne podstawy wiedzy i umiejętności, czyli to, na co mam dzisiaj wpływ. A jak to wykorzysta? Tego nie wiem, ale mam głęboką nadzieję, że zawsze będę mogła ją wspierać, doradzać i czasami wręcz pomóc w osiągnięciu wymarzonego celu.
Na gruncie zawodowym wybiera pani współpracę czy rywalizację?
Zawsze współpracę i wiele moich działań to potwierdza. Oczywiście skuteczna i „czysta” rywalizacja czasami jest konieczna i nie uciekam przed nią. Zdaję sobie sprawę, że mam pewne cechy lidera, ale zdecydowanie wolę pracować, tworzyć z ludźmi, bo wiem, że w zespole jest siła, ale tego też musiałam się nauczyć. Słowo „JA” zamieniać na „MY”… Muszę przyznać, że sprawdza się to w życiu zawodowym i prywatnym, ale pozostańmy na płaszczyźnie zawodowej (śmiech).
Gdyby nie kosmetologia estetyczna to, co by pani robiła w życiu?
Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam, ale nie bardzo potrafiłabym zamienić na cokolwiek innego moją pracę. Dwa kierunki, kiedyś i dzisiaj nadal, mnie ciekawią i kto wie. To ratownictwo medyczne i prawo. Dzisiaj jestem spełniona zawodowo, ale może przyjdzie w moim życiu czas na nowe… Nigdy nie mówię nigdy, tym bardziej, że są dziedziny, które można ze sobą idealnie połączyć.
Najważniejsze zawodowe cele przed panią na najbliższy czas to…
Mój cel to arena międzynarodowa i rozwój naukowy, ale szczegóły pozostawię jeszcze tylko dla mnie i moich bliskich.
Jakich wskazówek może pani udzielić wszystkim początkującym bizneswomen, które sięgną po książkę „SUKCES JEST KOBIETĄ” vol. 5, w poszukiwaniu motywacji?
Bądźcie sobą, wierzcie w siebie i nigdy nie rezygnujcie z marzeń. Wiem, że to zabrzmi też banalnie, ale nie rezygnujcie dla kariery z bycia mamą. Bo nawet, jeśli macierzyństwo wywróci wasz poukładany plan celów zawodowych do góry nogami, to jest to najcudowniejszy „bałagan” jaki ja w życiu przeżyłam!
Rozmawiała: Dagmara Wójcik – Jędrzejewska
Redakcja: Anna Chodacka – Penier, Aneta Zadroga
CytujSkomentuj
To prawda, że kobiety mają ogromną siłę i ogromną moc, niestety często nie zdają sobie z niej sprawy, albo właśnie ulegają wątpliwościom otoczenia, poddają się negatywnej energii, składają broń. Albo rezygnują po pierwszych niepowodzeniach. Te, które są w stanie przetrwać jedną, trzy czy dziesięć porażek, osiągają w końcu wymarzony cel, nawet jeśli w trakcie zmienia się on od tego, co miało się w głowie na samym poczatku, kiedy się zaczynało Mimo to, warto, naprawdę warto się nei poddawać! To naprawdę działa