Sielska sceneria, konie, miłość wisząca w powietrzu i piękne Podlasie. To wszystko znaleźć można w książce Tadeusza Kijańskiego „Powrót do domu koni”. Teoretycznie nie można było sobie wymarzyć lepszego dnia i miejsca na miłość, pierwszy dotyk mężczyzny, rozpoczęcie nowego etapu życia. Taka noc jak wtedy, 31 sierpnia 1939 r. miała być dla Halszki tą przełomową. Taką faktycznie była, po niej przyszedł jednak czas na wiele rozczarowań i konfrontację z rzeczywistością, która mogła przekroczyć wyobrażenia tak młodej kobiety, która dopiero zaczyna prawdziwe życie.
Tego dnia Halszka była ze Stanisławem na swoim pierwszym prawdziwym, dorosłym balu. To miał być ważny, definiujący dzień dla młodej kobiety. Nie był to jednak dobry rok. Dla niej, dla stadniny koni w Janowie Podlaskim, ani dla Polski. Los przyniósł lata pełne śmierci i udręki, a nie jak się można było spodziewać – miłości i beztroski. Tułaczka tych, którzy przetrwali, wiodła przez najechane przez bolszewików Kresy, nazistowski Górny Śląsk, okupowaną Czechosłowację, aż po wzgórza Montany.
Jak po tak długiej drodze powrócić? Halszka Horodyńska już zawsze będzie jednak wracać. Do niewinnych i bezpiecznych dni młodości, ciepłych sierpniowych nocy nad majestatycznym Bugiem, pierwszego dotyku mężczyzny. I do dumnych koni, które dalej ufały ludziom, mimo, że ci nie potrafili już zaufać samym sobie. Wszystko to zostało w jej pamięci.
Źródło: Świat Książki
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.