Jak czytamy we wstępie, autorki książki to najstarsze córki najstarszych córek, kobiety które lubią dzielić się wrażeniami i dawnymi historiami i chcą przekazywać je dalej.
Każda z nich ma na swoim koncie sukcesy dziennikarskie oraz literackie. Danuta Marcinkowska jest laureatką nagrody „Poznańskie koziołki”, Ewa Marcinkowska-Schmidt nominowana była do nagrody IBBY, natomiast Klaudyna Schmidt zilustrowała książkę dla dzieci oraz przetłumaczyła na język angielski trzy inne.
Dziennikarski kunszt i nagrody za swój dorobek nie pomogły jednak autorkom w zachowaniu jednolitego stylu, i fabuły w utworze. Czytając, niejednokrotnie łatwo zgubić wątek w powieści, czasem ciężko też dociec, kim są nowo pojawiający się bohaterowie. Łamane zdania w „Lawendowym pyle” i brak spójności tekstu, zdecydowanie nie są mocną stroną powieści.
Sięgając po tę pozycję powinniście wiedzieć, że ta rodzinna saga to blisko 500 stron teksu, i o ile wyszukana okładka zachęca nas do jej przeczytania, o tyle jej grubość może odstraszać mało wytrwałych czytelników. Saga, szczególnie tak obszerna, powinna pochłaniać czytelnika bez reszty, pozawalać mu w pełni przeniknąć i utożsamić się z jej bohaterami. Niestety tego w „Lawendowym…” brakuje. A szkoda, bo po pierwszych zdaniach powieści wiele można sobie obiecywać.
Autorki bez zbędnego sentymentalizmu i ckliwych opowiastek ukazują watek miłości w powieści. Wątek ten jest jednym z najszerzej ukazanych. To dla miłości główne bohaterki rezygnują z kariery zawodowej i poświęcają się mężom i dzieciom. Jak czytamy na kartach powieści: Małgosia schowała głowę w dłoniach. Wychodząc za Alka podejrzewała, że to nie będzie nudne małżeństwo. Ale on oczekiwał za dużo! Wiedział, że bardziej wolała domowe zacisze niż wielkie podróże. W przeciwieństwie do niego. A teraz proponuje jej, żeby zostawiła rodzinę, przyjaciół i wyjechała gdzieś daleko.
W życie bohaterek , a jednocześnie w realia danego okresu, wnikamy dzięki realistycznym opisom rzeczywistości: Już się do tego przyzwyczaiła, że na codzienne zakupy trzeba stracić kilka godzin. A do sklepów tekstylnych trzeba było zaglądać o różnych porach, bo nie wiadomo, o której godzinie cos rzucą. Lepsze rzeczy ekspedientki chowały pod ladą i trzeba się było przymilać żeby coś pokazały.
„Lawendowy pył” to nie tylko saga rodzinna, ale także niezwykła kronika trudnych dziejów kilku pokoleń Polek. Dzięki powieści możemy niemalże w namacalny sposób poczuć jak kobiety 60 lat temu radziły sobie bez odkurzacza, pralki czy wody w domu. Prozaiczne czynności, które przychodzi wykonywać głównym bohaterkom zbliżają nas do nich, sprawiają że w książce możemy odnaleźć cząstkę losów własnych rodzin. Warto także wspomnieć , że autorki posłużyły się w książce autentycznymi fotografiami rodzinnymi. Mankamentem jest, że nie są podpisane i zwykle nie wiadomo kto na nich widnieje.
„Lawendowy pył” D. Marcinkowska, E. Marcinkowska-Schmidt, K. Schmidt, Wydawnictwo Klucze, 2009 rok
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.