André i Laurence to bezdzietna para, mieszkająca na cichych przedmieściach Paryża. Wiodą spokojne i raczej nudne życie. Pewnego dnia odkrywają w swoim domu nieproszonego gościa – mówiącego obcym dialektem dziwaka, który oznajmia im, że jest ich synem. André, wierząc, że padli ofiarą pomyłki lub naciągacza, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Natomiast Laurence, w obliczu czegoś tak niewytłumaczalnego, nagle staje się matką, którą nigdy nie była i przyjmuje z otwartymi ramionami swojego odnalezionego syna, a także jego żonę i psa…
Christian Clavier nie znał sztuki teatralnej, ale po przeczytaniu scenariusza zaangażował się w projekt z wielkim entuzjazmem. Od razu polubił postać, którą miał zagrać: Nie znałem sztuki teatralnej. Przeczytałem jedynie scenariusz, nie miałem żadnych punktów odniesienia, jednak od razu polubiłem swoją postać. André jest od początku przekonany, że młodzieniec, który wtargnął w jego życie, twierdząc, że jest jego synem, to oszust! Myślę, że można odczuwać wobec niego pewną empatię: ma mnóstwo wad, ale jest bardzo zabawny, bo sytuacja go przerasta i będzie musiał stopniowo się do niej dostosować. Problemy z jakimi zmagają się państwo Proiux, sprawiają, że oboje mają ochotę zaakceptować ten niedorzeczny pomysł i uwierzyć, że ów czterdziestolatek jest ich dzieckiem. Tym, co moim zdaniem, łączy mojego bohatera z widzem, jest jego kartezjański rys: od początku jest przekonany, że Patrick to uzurpator. To pasjonujące.
Z dużą sympatią odnosi się również do swojej filmowej partnerki, Catherine Frot, z którą spotkał się na planie drugi raz, po tym jak zagrali wspólnie w filmie „Les Babas Cool” 35 lat temu…
Catherine gra w tym filmie zupełnie inaczej niż ja i właśnie to sprawia, że nasz duet jest taki ciekawy: jest opętana przez tę postać i przez niezwykle silne emocje, jakie odczuwa na widok tego człowieka, który twierdzi, że jest jej synem i wybija jej małżeństwo z rutynowych torów. To wspaniałe, gdy komedia zbudowana jest zgodnie z zasadą, którą Amerykanie nazywają „parallel lines” – każdy aktor odgrywa postać „po swojemu” i spotykają się one dopiero pod sam koniec.
Stworzyliśmy prawdziwy duet i obdarzaliśmy się wzajemną uwagą. Catherine to wspaniała aktorka, profesjonalistka, która wie, w jaki sposób wykorzystywać swój talent. Bardzo dba o wizerunek, nie popełnia błędów w doborze ról i gra bez fałszywych nut. Oczywiście nie miałem co do tego wątpliwości, więc na planie nie byłem zdziwiony! W codziennej pracy aktorskiej Catherine to prawdziwy Rolls Royce; właśnie takie partnerki lubię.
Film w kinach od 8 czerwca.
Dystrybucja w Polsce: Bestfilm.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.