Okrzyknięty kobiecą odpowiedzią na „Taksówkarza” film wybitnej reżyserki Lynne Ramsay („Musimy porozmawiać o Kevinie”). Pełen pasji i gniewu thriller, który zachwyca precyzyjnie skonstruowaną intrygą i mistrzowską grą Joaquina Phoenixa („Ona”, „Wada ukryta”, „Mistrz”). Całości dopełnia hipnotyzująca muzyka Jonny’ego Greenwooda z zespołu Radiohead.
„Nigdy cię tu nie było” to historia pełnego sprzeczności mężczyzny (Joaquin Phoenix) z mroczną przeszłością. Działał zawsze sam i zawsze poza prawem: przez wiele lat przyjmował zlecenia, z którymi system sprawiedliwości nie dawał sobie rady i których nie chciał się podjąć żaden prywatny detektyw. Widział już prawie wszystko. Prześladujące go wspomnienia sprawiają, że chciałby, aby świat o nim zapomniał. Jednak, poruszony historią uprowadzonej dziewczyny, podejmie się jej odnalezienia. Gotowy na wszystko, by odnaleźć młodą kobietę, niespodziewanie otrzyma szansę ocalenia samego siebie.
JAK POWSTAWAŁ FILM
„Nigdy cię tu nie było” nie miał być kolejnym filmem Lynne Ramsay. W 2013 roku szkocka reżyserka stanęła na planie „Jane Got A Gun”, ale zeszła z niego już pierwszego dnia zdjęć – by nigdy nie wrócić. Powodem był konflikt z producentem Scottem Steindorffem, w efekcie sprawa zakończyła się w sądzie. Ostatecznie film z Natalie Portman w roli głównej powstał, jednak z inna obsadą i ekipą filmową. Nie odniósł większego sukcesu. – Byłam załamana – wspomina Ramsay. – To był dla mnie ciężki czas. Ramsay, by odpocząć, wyjechała na grecką wyspę Santorini. Tam powstała adaptacja książki Jonathana Amesa o weteranie wojny w Zatoce, byłym agencie FBI, który podejmuje się odnalezienia porwanej córki senatora. W powieści Amesa spodobał się reżyserce główny bohater Joe, będący przykładem klasycznego antybohatera. – To postać pełna słabości i wad – tłumaczy Ramsay. – Człowiek doświadczony przez życie, żaden James Bond.
Joaquin Phoenix był od początku jej wymarzonym aktorem do tej roli, aktorowi zaś spodobało się to, jak scenariusz przełamywał schematy hollywoodzkiego kina akcji. – Chcieliśmy odejść od stereotypów i skoncentrować na atrofii męskości – mówi aktor. Gdy tylko w jego napiętym kalendarzu pojawiło się okienko, zapytał Ramsay, czy jest w stanie rozpocząć produkcję w ciągu dwóch miesięcy. Nie widziała problemu, co zrobiło na Phoenixie olbrzymie wrażenie. To spontaniczne podejście charakteryzowało nie tylko atmosferę produkcji, ale też często skutkowało genialnymi decyzjami podejmowanym i w ostatniej chwili. W dodatku aktor i reżyserka wyjątkowo do siebie pasowali. Phoenixa zawsze napędza sytuacja, w której na planie dochodzi do koniecznych zmian w scenariuszu, a Ramsay nigdy nie była specjalnie przywiązana do swoich tekstów. Wspólna praca i poddawanie się nastrojowi sceny bardzo im pasowało.
- Pracowaliśmy w gorączce, jak punkrockowy zespół – tak reżyserka podsumowała 29 dni produkcji w rozgrzanym latem Nowym Jorku. Zdjęcia rozpoczęły się w momencie, gdy trzeci akt filmu nie był jeszcze skończony. Powstał już we współpracy z Phoenixem, na planie. W jednej z kluczowych scen, zaczerpniętej z książki, Joe – postać grana przez Phoenixa – strzela do mężczyzny w swoim własnym domu. Mimo widocznej wściekłości i determinacji by wydobyć z postrzelonego informacje, wkrótce obaj leżą obok siebie, nieporadnie śpiewając piosenkę Charlene „I’ve Never Been to Me”.
Nigdy cię tu nie było
Tytuł oryginalny: You Were Never Really Here
Reżyser: Lynne Ramsay
Występują: Joaquin Phoenix, Ekaterina Samsonov, Alessandro Nivola, Alex Manette, John Doman, Judith Roberts
Kraj produkcji: Wielka Brytania, Francja, USA
Rok produkcji: 2017
Data premiery: 13 kwietnia 2018
Język oryginalny: angielski
Gatunek: thriller
Czas trwania: 90 min.
CytujSkomentuj
Nie podobał mi się ten film okrutnie. Naprawdę. Cenię Joaqina Phoenixa, ambitne kino (czasami nawet bez akcji) też moemntami lubię, ale tutaj, no niestety… Nazwijcie mnie ignorantką i osobą, która się nie zna, ale ten film to nudny, przeintelektualizowany koszmarek. Koniec i kropka. Lepiej, żeby go rzeczywiście „nigdy nie było”
CytujSkomentuj
Bywają filmy, których się nie da obejrzeć widać to był właśnie ten Ja nie widziałam i czy obejrzę to właśnie nie wiem bo to już któraś recenzja ze jest „dziwny”.