Mr. Vintage
Mr. Vintage
01/04/2011

Co z tą jakością?

Kilka dni temu podczas prasowania uświadomiłem sobie jak drastycznie w ostatnich latach pogorszyła się jakość dzianin dostępnych w sieciówkach. Prasowałem jeden po drugim białe t-shirty marki Reserved. Pierwszy został przeze mnie zakupiony dokładnie 8 lat temu (wiem, trudno w to uwierzyć), a drugi kilka miesięcy temu. Ten pierwszy, pomimo kilkudziesięciu (a może nawet więcej) prań wygląda jakby był założony kilka razy. Dzianina nie jest zmechacona, szwy idealnie trzymają linie proste, ściągacz pod szyją nie jest zdeformowany, kolor biały nie stał się beżowym. Trudno w to uwierzyć, że t-shirt z sieciówki przetrwał w takim stanie 8 lat i jestem pewien, że przetrwa jeszcze kilka następnych. To były czasy, gdy za dobrą cenę można było dostać w Reserved produkt naprawdę dobrej jakości. Drugi t-shirt był kupiony kilka miesięcy temu i niestety nie wygląda tak dobrze. Szwy boczne rękawy straciły linie proste już po kilku praniach, ściągacz pod szyją się lekko zdeformował, dzianina ma zmechacenia.


To przykład potwierdzający znaczący spadek jakości ubrań w ostatnich latach i dotyczy on nie tylko dzianin (t-shirty, swetry, polo) i nie tylko marek „masowych”. Obecny Cottonfield, choć nadal prezentuje ciekawe kolekcje, to już nie w tak wysokiej jakości jak 5-6 lat temu - to były ubrania nie do zdarcia. Mam też 2 pary dość wiekowych spodni Marlboro Classics (zapewne kolekcje sprzed 5-6 lat) i porównanie ich pod względem tkaniny, jakości szycia do ostatnich 1-2 kolekcji wypada druzgocąco w stosunku do tych drugich. Zupełnie tak, jakby to były spodnie 2 zupełnie różnych marek z różnych segmentów cenowych. Skarpety marki Burlington kiedyś można było nosić 3-4 lata i wyglądały znakomicie, teraz raczej nie przetrwają nawet połowy tego okresu. To samo dotyczy np. swetrów United Colors Of Benetton, które słynęły z bardzo wysokiej jakości wełny, a obecnie już na półce sklepowej wyglądają na mocno zmechacone. Przykładów takich mógłbym mnożyć w nieskończoność. Cena aktualnie nie gwarantuje już wysokiej jakości, wiele marek jest przewartościowanych, dotyczy to szczególnie tańszych linii znanych domów mody takich jak Armani czy Dolce&Gabbana.


Spadek jakości dotyczy właściwie każdego elementu z etapu produkcji danego ubrania. Gorsze tkaniny i dzianiny, gorsza jakość szycia, gorsze dodatki (guziki, nici, suwaki, ściągacze) – wszystko to wpływa na obniżenie jakości finalnego produktu w stosunku do egzemplarzy sprzed kilku lat. Dlaczego tak się dzieje? Ja widzę tutaj kilka przyczyn.


Po pierwsze, od wielu lat coraz większa ilość marek decyduje się na model biznesowy polegający na projektowaniu i dystrybucji ubrań, a procesy produkcyjne przekazywane są obcym podmiotom. W takim modelu biznesowym jakość ubrań często schodzi na dalszy plan. Zdecydowana większość brandów z masowego rynku odzieżowego nie sprzedaje po prostu „odzieży”, lecz „markę odzieży z otoczką, historią”, czyli po prostu pewne wartości, które mają przyciągnąć klientów i budować ich lojalność. Produkt finalny ma być świetnie zaprojektowany, zgodny ze światowymi trendami, ma być sprzedawany poprzez zachęcającą ekspozycję w najlepszych lokalizacjach i na dużych powierzchniach. Oczywiście produkt finalny musi mieć cenę akceptowalną przez docelową grupę klientów. Z połączenia tych założeń wychodzi coraz częściej produkt ładny, markowy, sprzedawany w dobrych wnętrzach ale niekoniecznie dobrej jakości.


Po drugie, wspomniana cena. Cena jest jednym z podstawowych etapów projektowania finalnego produktu – ubrania. Każda marka ma w swoich założeniach pewne granice cenowe, które ich grupa docelowa zaakceptuje. Przekroczenie tych granic może spowodować utratę części klientów. Odzież nie jest towarem pierwszej potrzeby jak chleb czy cukier i rynek nie zgodzi się na podwyżkę cen w obrębie danej marki na poziomie 10-20% rocznie, jak ma to miejsce przy pewnych produktach spożywczych. Jeśli na rynku znacząco drożeje surowiec (np. bawełna, wełna) czy koszty produkcji, to wiele marek nie odważy się na podwyżkę cen lecz poszuka tańszych tkanin, dzianin i dodatków oraz tańszego podwykonawcy. W efekcie na rynku odzieżowym niezwykle popularne stały się tkaniny i dzianiny poliestrowe, akrylowe, lny chińskie itp. Niejednokrotnie okazuje się, że sweter z dużą metką „cashmere” marki X wygląda tak samo i kosztuje tyle samo co podobny model 3-4 lata temu, ale już nie jest wykonany ze 100% kaszmiru, lecz 60% bawełna, 30% wełna, 10% nylon, 10% kaszmir.


Przypadki takie niestety będą coraz częstsze. W ostatnich kilkunastu miesiącach ceny bawełny wzrosły o blisko 50% i wiele marek odczuje to od kolekcji jesień/zima 2011, aktualne kolekcje były jeszcze kontraktowane według niższych cen bawełny. Część firm o mocnej pozycji rynkowej zapewne podniesie ceny detaliczne, co bezpośrednio odczują konsumenci, ale część zdecyduje się na „tańszą bawełnę”.


Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Uważne czytanie metek produktowych, dotykanie, rozciąganie i szukanie marek „nieprzewartościowanych”. Co mam na myśli? Warto szukać marek mniej znanych, nie masowych, prezentujących dobrą jakość w przystępnej cenie. Przykładem mogą być tutaj „marki własne” sieci Peek&Cloppenburg np. McNeal czy Christian Berg. Cenowo są one niewiele droższe od popularnych sieciówek, a jakościowo podchodzą już pod półkę na której są chociażby Tommy Hilfiger, Polo Ralph Lauren czy Marlboro Classics. Znakomitej jakości ubrania można także znaleźć w second handach. Mimo że były przez kogoś używane, to jakością niejednokrotnie przewyższają produkty tych samych marek obecnie sprzedawanych w sklepach. Przykładowo bawełniane chinosy marki Dockers, które bardzo często widuję w second handach (zapewne kolekcje sprzed 5-6 lat) są wykonane o niebo lepiej niż ich aktualne kolekcje sprzedawane w cenie 450 zł/szt. Poza ceną, wysoka jakość ubrań spotykanych w second handach jest dla mnie podstawowym argumentem do odwiedzin takich miejsc.


Zapraszam do dyskusji o jakości ubrań :)

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.