Mr. Vintage
Mr. Vintage
10/11/2011

Slim vs. regular

Wybrać fason dopasowany czy normalny? To pytanie dość często dostaję drogą mailową i wbrew pozorom nie jest to łatwe pytanie. Z jednej strony od wielu lat obserwujemy w modzie męskiej wyraźne wyszczuplanie fasonów każdej części garderoby, ale nie oznacza to, że należy ściśle za tym podążać.

Dzisiejszym wpisem postaram się zasugerować pewne priorytety przy dylematach związanych z doborem fasonów. Obecnie dość powszechny jest podział fasonów w modzie męskiej na te dopasowane (nazywane m.in. slim, modern fit, fashion fit itp.) i te luźniejsze, klasyczne (nazywane m.in. classic fit, regular itp.). Marki, które swoją ofertę kierują do szerokiej grupy docelowej i które mają w ofercie dużą ilość modeli dają klientom zazwyczaj możliwość wyboru – są fasony klasyczne i dopasowane. Ale jest także duża ilość marek, które są kojarzone z „kolekcjami slim” i „kolekcjami klasycznymi”.

Pewna prawidłowość, jaką dostrzegam jest taka, że marki bazujące na grupie docelowej powyżej 30 lat skupiają się na fasonach klasycznych, dość szerokich, konserwatywnych, natomiast marki z ofertą dla klientów poniżej 30 lat proponują głównie fasony dopasowane. Do pierwszej grupy zaliczyłbym takie marki jak: C&A, Pierre Cardin, Digel, Bytom, Tatuum, Camel Active, Bugatti, Polo Ralph Lauren, Hugo Boss (linie klasyczne). Do drugiej grupy zaliczyłbym marki takie jak: Zara, Benetton, Diesel, Rage Age, H&M, Bershka. Marki, które mają w ofercie wybór różnych linii (fasony dopasowane i klasyczne), to m.in. Reserved, Cubus, Vistula, Cottonfield, Tommy Hilfiger.

Kategoryzacji fasonowej na węższe i szersze podlegają właściwie już wszystkie elementy męskiej garderoby: spodnie, marynarki, koszule, krawaty, swetry, t-shirty a nawet buty (kopyto bardzo smukłe lub klasyczne, dość szerokie). Warto podkreślić, że fasony typu „slim”, choć w ostatnich latach bardzo popularne, wcale nie są wynalazkiem ostatnich lat, bo takie fasony moda męska zna od wielu lat. Poniżej dwie ciekawe ilustracje (pierwsza z roku 1910, druga z roku 1920), pokazujące, że mocno taliowane marynarki, wąskie rękawy, krótkie i wąskie nogawki znane już były 100 lat temu.



Źródło ilustracji: forum.bespoke.pl


Przy wyborze optymalnego dla siebie fasonu proponowałbym kierować się następującymi aspektami:

1. Własne preferencje i samoocena własnego wyglądu.
Jeśli od lat nosimy klasyczne, dość szerokie fasony koszul i czujemy się w nich dobrze, a fasony dopasowane wywołują u nas niechęć, to nie ma sensu dokonywać zmian na siłę. Jeśli w sklepie mierzymy spodnie slim i sprzedawca czy towarzyszka doradzają nam, że dobrze w tym wyglądamy, ale w lustrze widzimy „faceta w rajtuzach”, to lepiej odpuścić taki fason, bo nawet jeśli nas namówią, to prawdopodobnie po założeniu tych spodni co 10 minut będzie się pojawiać w głowie pytanie „czy te spodnie nie są za wąskie?”. Do ubioru trzeba być przekonanym.

Z drugiej strony, jeśli mamy w szafie spodnie, których nogawka dotychczas uważana za zupełnie normalną, teraz wydaje nam się „dzwonowata”, to warto pomyśleć o zakupie innego fasonu lub jeśli jest taka możliwość wyszczuplić je u krawca, bo to oznacza, że zmieniły się własne preferencje (co jest zupełnie normalne) i samoocena własnego wyglądu.

Dobrym przykładem może być tutaj kolega Vislav z bloga
Vslv’s World – Fashion vs. Style , który bardzo często w komentarzach otrzymuje uwagi o tym, że tak szerokie fasony, jakie prezentuje na blogu są passe i nie wygląda w nich dobrze. Ale Wiesław czuje się w nich dobrze. Priorytet własnych preferencji i dobrej samooceny wygrywa.

Przykład z drugiej strony, to moja osoba. Pokazywałem jakiś czas temu na blogu spodnie, których nogawki zwężałem. W komentarzach pojawiły się uwagi o tym, że źle wyglądam w takim fasonie, ale ja konsekwentnie odpowiadałem, że uważam inaczej i przede wszystkim lepiej się czuję w tak wąskiej nogawce.

2. Komfort.
Fasony slim uważane są za mniej komfortowe i jest w tym sporo prawdy. Jeśli ubrania takie krępują ruchy i cały czas wywołują wrażenie ciasnoty, to nie ma sensu ich zakładać, bo przy każdym ruchu będziemy myśleć o zbyt wąskiej nogawce, czy opiętej koszuli.

3. Efekt, jaki chcemy osiągnąć.
Powszechny stereotyp jest taki, że fasony dopasowane są dla mężczyzn szczupłych a fasony szersze dla osób tęższych. Nic bardziej mylnego. Wszystko zależy od tego, jaki chcemy osiągnąć efekt końcowy.

Jeśli szczupły facet ma kompleksy z powodu takiej sylwetki, to ubiorem można dodać mu kilku kilogramów. Wówczas np. spodnie rurki nie będą dobrym rozwiązaniem, bo jeszcze bardziej podkreślą szczupłe nogi. Dobrym przykładem jest tutaj Kuba Wojewódzki - regularnie zakłada spodnie obszerne, które skutecznie maskują jego chude nogi.

Drugi przykład to sytuacja, którą bardzo często widzę na naszych ulicach – facet o „słusznych rozmiarach” w ubraniach zbyt obszernych, nieodpowiednio dobranych rozmiarowo i fasonowo. Z własnego doświadczenia związanego z obsługą klienta wiem, że niemal 100% mężczyzn o tęższej budowie ciała jest przekonanych, że najlepszym rozwiązaniem dla nich będą szerokie fasony, które zamaskują taką budowę ciała. Efekt jest odwrotny od zamierzonego, bo koszule z ogromnymi fałdami wychodzącymi ze spodni jeszcze bardziej powiększają brzuch, a dzwonowate nogawki a’la spodnie Piramidy jeszcze bardziej poszerzają nogi.

Poniżej ciekawe zdjęcie z magazynu GQ, które pokazuje jak odpowiednio dobrany fason (zdjęcie po prawej) może zamaskować, to, co odzież obszerna jeszcze bardziej eksponuje (zdjęcie po lewej).



Źródło zdjęcia: gq.com



Przy doborze fasonów szczuplejszych dla osób dobrze zbudowanych nie należy także przesadzić. Jako negatywny przykład pokażę stylizację Piotra Gąsowskiego jeszcze z czasów, gdy miał więcej kilogramów niż obecnie:



Sama koncepcja doboru ubioru dopasowanego do dość tęgiej sylwetki była dobra, ale przesadzono z wyszczupleniem. Pan Piotr wygląda jak serdelek w tej skrajnie obcisłej marynarce.

4. Opinia innych.
W pierwszym punkcie podkreślałem, że bardzo ważna jest własna opinia o tym jak wyglądamy w danym fasonie, ale czasem warto posłuchać też innych. Niejednokrotnie własne przyzwyczajenia i preferencje psują efekt wizualny, bo upieramy się przy czymś i nieświadomie tkwimy w błędzie. Jeśli kolega/koleżanka z pracy co kilka dni mówi nam, że w tym garniturze wyglądamy na 10 kilogramów więcej, to warto przemyśleć z czego to wynika. Jeśli sprzedawca w sklepie namawia nas na zmierzenie koszuli delikatnie taliowanej, mimo, że od lat preferujemy modele „regular”, to warto chociaż spróbować.


Idealnym rozwiązaniem przy wyborze fasonu byłby kompromis pomiędzy wymienionymi przeze mnie priorytetami, ale może to być trudne. Każdy powinien wybrać własny priorytet. Wspominałem już od tym, że od kilku lat moda męska jest coraz bardziej „wyszczuplana” i sądzę, że będzie to trwały trend na jeszcze wiele lat, co nie oznacza, że należy ściśle za tym podążać.

Dokonując wyboru codziennego ubioru warto również pamiętać o koordynacji nie tylko kolorystycznej i stylistycznej, ale także na koordynacji fasonów poszczególnych elementów. Przykładowo, jeśli zakładamy obszerną marynarkę o luźnym fasonie, to bardzo szczupłe spodnie nie będą dobrze wyglądać w takim zestawie. Zestawienie odwrotne (luźne spodnie, dopasowana marynarka) w przypadku zestawień mocno casualowych może być ciekawe. Podobnie jeśli mamy koszulę o szerokim fasonie, to wąski krawat (zwany „śledziem”) nie będzie do niej pasował, ale już zestawienie koszuli slim z szerszym, klasycznym krawatem nie będzie błędem.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.