Jeszcze zanim sieci starbucksów, rodzimych czy oryginalnych, spłynęły na ojczyźniane łono galerii handlowych i centrów miast, Kasia już była dumną właścicielką termosika z wiadomą zawartością. Kiedy więc oznajmiła, że w jej życiu pojawił się jakiś Zbyszek, to oczywiste dla wszystkich stało się, że musi on także należeć do elitarnego grona koneserów kawy. Inny mężczyzna przy Kasi nie wchodził w grę. Więc ze Zbyszkiem długie godziny rozprawiali o typach kawy, plantacjach fair trade i sposobach mielenia i parzenia brązowych ziaren.
- Kasia a seks to na ekspresie do kawy uprawiacie? – mój wrodzony ironiczny stosunek do życia dał za wygraną
- Jaki seks? Na razie jesteśmy przed fazą pierwszego pocałunku. Ale w piątek mamy jechać do Zakopanego, więc może jak w aucie będziemy sami…. – rozmarzyła się
Zadzwoniła w poniedziałek.
- I jak tam samochodowe figle? – zapytałem radośnie
- Niech szlag trafi ten pomysł z samochodem – fuknęła – przed wyjazdem popatrzyłam na wnętrze mojego auta. Wiesz, jak wygląda wnętrze babskiego pojazdu? No, tu rachunek ze stacji benzynowej, jakieś ogryzki, resztki po fistaszkach. Zabrałam się za sprzątanie. Odkurzyłam auto. A te spleśniałe ogryzki, orzeszki i okruchy po preclu wrzuciłam do kubka po kawie. Było tam jeszcze trochę porannej lavazzy, ale i tak wszystko miało wylądować w koszu. Miało. Bo jak już skończyłam odkurzać, zadzwonił Zbyszko, że już czeka pod domem i marznie. I jakoś zapomniało mi się wyrzucić ten kubek. Zbyszek wsiadł do mojego auta i już, już mnie miał pocałować. Wiesz, ten klimat wisiał w powietrzu. Ale chyba się wystraszył swojego nieświeżego oddechu i dla higieny… domyślasz się co?
- Nie.
- No jak nie? Chlupnął sobie kawy, a właściwie tego płynu, który powstał z połączenia wszystkich spożywczych śmieci z mojego samochodu. Po czym chlupnął tym wszystkim na przednią szybę mojej złotej strzały. I zamiast dopieszczać moje erotyczne ego, doczyszczał szybę w moim samochodzie. I błagam, nie zadawaj głupiego pytania, czy po tym wszystkim namiętnie się całowaliśmy?
- Kasia a seks to na ekspresie do kawy uprawiacie? – mój wrodzony ironiczny stosunek do życia dał za wygraną
- Jaki seks? Na razie jesteśmy przed fazą pierwszego pocałunku. Ale w piątek mamy jechać do Zakopanego, więc może jak w aucie będziemy sami…. – rozmarzyła się
Zadzwoniła w poniedziałek.
- I jak tam samochodowe figle? – zapytałem radośnie
- Niech szlag trafi ten pomysł z samochodem – fuknęła – przed wyjazdem popatrzyłam na wnętrzne mojego auta. Wiesz, jak wygląda wnętrze babskiego pojazdu? No, tu rachunek ze stacji benzynowej, jakieś ogryzki, resztki po fistaszkach. Zabrałam się za sprzątanie. Odkurzyłam auto. A te spleśniałe ogryzki, orzeszki i okruchy po preclu wrzuciłam do kubka po kawie. Było tam jeszcze trochę porannej lavazzy, ale i tak wszystko miało wylądować w koszu. Miało. Bo jak już skończyłam odkurzać, zadzwonił Zbyszko, że już czeka pod domem i marznie. I jakoś zapomniało mi się wyrzucić ten kubek. Zbyszek wsiadł do mojego auta i już, już mnie miał pocałować. Wiesz, ten klimat wisiał w powietrzu. Ale chyba się wystraszył swojego nieświeżego oddechu i dla higieny … domyślasz się co?
- Nie
- No jak nie? Chlupnął sobie kawy, a właściwie tego płynu, który powstał z połączenia wszystkich spożywczych śmieci z mojego samochodu. Po czym chlupnął tym wszystkim na przednią szybę mojej złotej strzały. I zamiast dopieszczać moje erotyczne ego, doczyszczał szybę w moim samochodzie. I błagam, nie zadawaj głupiego pytania, czy po tym wszystkim namiętnie się całowaliśmy?
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.