Oskar_ikona_Kat_Widmańska
Fot. Katarzyna Widmańska
Redakcja
21/05/2013

Świat oszalał, czyli tipsy na komunię

Moja znajoma ma na to świetne powiedzonko. W takich sytuacjach powiada, że nie wierzy, by ktoś mógł takie rzeczy mówić, nie robiąc sobie jaj

Dokładnie tak się czułem, gdy tylko zaczął się maj. Byłem pewny, że to znajomi mnie wkręcają, telewizja robi jakiś szoł z cyklu „mamy cię” albo są to zwykłe nieporozumienia. Masowo bowiem zaczęły wydzwaniać panie, by umówić córki na próbne makijaże. Wpisywałem. Niepokój przyszedł wraz z pytaniem, dlaczego pociechy same nie mogą zadzwonić. W swojej naiwności zadałem to pytanie jednej z pań: „no wiesz, przecież ona jeszcze telefonu nie ma. Dostanie dopiero w niedziele”. „Aha” – odpowiedziałem i wróciłem do wiru codzienności. Jednak zasiana wątpliwość zaczęła kiełkować: jak to nie mają telefonu? Dlaczego w niedziele, jak śluby są zazwyczaj w soboty? O co tu chodzi?

Rozwiązanie zagadki przyszło samo. Weszło wraz z mamą. Miało na oko osiem lat, profesjonalny manicure i uregulowane brwi. „Cześć jestem Weronka” – rzuciło, po czym dobrało się do leżących na stole czekoladek. „Kochanie, nie jedz tyle słodyczy, bo utyjesz i w sukienkę nie wejdziesz. Poza tym mogą ci pryszcze wyjść przed niedzielą”. Poświadomie szukałem kamery albo innego wskaźnika, że mnie wkręcają. Nic. „Profesjonaliści” pomyślałem, cały czas nie przyzwalając sobie na myślenie, że to jednak nie są żarty.

- Mamo, ale ta sukienka już przyszła?

- Nie, kochanie, transport z Włoch jeszcze nie dotarł.

Trudno – stwierdziłem – udało im się. Wkręcili mnie. Niech się pośmieją, ale niech ja się wreszcie dowiem, co jest grane.

- Przepraszam, szanowne panie, jak rozumiem, Pani na makijaż a córeczka poczeka tu na krzesełku.

- Nie, to ja poczekam. Makijaż jest dla Weronki. Ma sukieneczkę z kryształkami Svarowskiego, i do tego wianek.

- Jaką sukienkę? Mam malować dziecko? – kończyła mi się cierpliwość.

- Tak, tylko uważaj, bo rzęsy dopiero wczoraj przylepiła kosmetyczka i mogą się oderwać.

- A ile ty słońce masz lat?

- We wrześniu skończę osiem.

- I masz pierwszą komunię?

- noo

Powiedzonko znajomej nie potwierdziło się. To nie były żarty. „Psze pana, a to prawda, że balejaż może się nie utrzymać na moich włosach? Babcia tak powiedziała”

źródło: www.oskarbachon.pl

 

Dokładnie tak się czułem, gdy tylko zaczął się maj. Byłem pewny, że to znajomi mnie wkręcają, telewizja robi jakiś szoł z cyklu „mamy cię” albo są to zwykłe nieporozumienia. Masowo bowiem zaczęły wydzwaniać panie, by umówić córki na próbne makijaże. Wpisywałem. Niepokój przyszedł wraz z pytaniem, dlaczego pociechy same nie mogą zadzwonić. W swojej naiwności zadałem to pytanie jednej z pań: „no wiesz, przecież ona jeszcze telefonu nie ma. Dostanie dopiero w niedziele”. „Aha” – odpowiedziałem i wróciłem do wiru codzienności. Jednak zasiana wątpliwość zaczęła kiełkować: jak to nie mają telefonu? Dlaczego w niedziele, jak śluby są zazwyczaj w soboty? O co tu chodzi?

Rozwiązanie zagadki przyszło samo. Weszło wraz z mamą. Miało na oko osiem lat, profesjonalny manicure i uregulowane brwi. „Cześć jestem Weronka” – rzuciło, po czym dobrało się do leżących na stole czekoladek. „Kochanie, nie jedz tyle słodyczy, bo utyjesz i w sukienkę nie wejdziesz. Poza tym mogą ci pryszcze wyjść przed niedzielą”. Poświadomie szukałem kamery albo innego wskaźnika, że mnie wkręcają. Nic. „Profesjonaliści” pomyślałem, cały czas nie przyzwalając sobie na myślenie, że to jednak nie są żarty.

-      Mamo, ale ta sukienka już przyszła?

-      Nie, kochanie, transport z Włoch jeszcze nie dotarł.

Trudno – stwierdziłem – udało im się. Wkręcili mnie. Niech się pośmieją, ale niech ja się wreszcie dowiem, co jest grane.

-      przepraszam, szanowne panie, jak rozumiem, Pani na makijaż a córeczka poczeka tu na krzesełku.

-      Nie, to ja poczekam. Makijaż jest dla Weronki. Ma sukieneczkę z kryształkami Svarowskiego, i do tego wianek.

-      Jaką sukienkę? Mam malować dziecko? – kończyła mi się cierpliwość.

-      Tak, tylko uważaj, bo rzęsy dopiero wczoraj przylepiła kosmetyczka i mogą się oderwać.

-      A ile ty słońce masz lat?

-      We wrześniu skończę osiem.

-      I masz pierwszą komunię?

-      noo

Powiedzonko znajomej nie potwierdziło się. To nie były żarty. „Psze pana, a to prawda, że balejaż może się nie utrzymać na moich włosach? Babcia tak powiedziała”

Oskar_ikona_Kat_Widmańska
Oskar_ikona_Kat_Widmańska
tagi:

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 28/01/2019 21:06

    CytujSkomentuj

    O mój Boże. Ja rozumiem że to raczej nie żart tylko naprawdę tak było, ale to przecież jakieś szaleństwo jest chore. Przecież to dziecko jest a nie mała dorosła… I balejaż…? I tipsy? Ludzie! Matki zwłaszcza niestety… niech dziecko będzie dzieckiem!

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.