Wszyscy myśleliśmy, że to babcia taka hetera była. Ale babci się zmarło, a dziadzio jeszcze bardziej wycofany był. Oskar, ja naprawdę dobrze chciałam – Basia bije się w jędrnie wyglądającą pierś – pomyślałam, że dziadzia Henryczka trzeba do ludzi wysłać. Znalazłam taki program unijny, aktywizujący seniorów. Dziadzio sobie wybrał zajęcia z kreatywnego pisania i z psychologii emocji. Nadmienię kochanieńki, że dziadzio w życiu zdania od siebie nie napisał, i na psychologii się znał tak mniej więcej, jak pewna partia na tolerancji. NI cholery.
- Baśka, ważne, że z domu ma powód wychodzić. Dla starszych ludzi to takie ważne
- Oskar, czekaj, czekaj. Też tak myślałam. Dziadzio Henryczek zamykał się w pokoju, bo miał zadania domowe. Piątek, sobota, niedziela to albo spotkanie literackie, albo muzeum, albo teatr. Kwitł.
- To fajnie – myślałem, że to koniec tematu. Że Baśka chwali się aktywnym dziadkiem.
- Fajnie – mówi i zaczyna ryczeć – najfajniejsze kurwa było to, że dziadzio na starość dostał zadanie: “kim jestem” i że pani na psychologii mu powiedziała, że spróbował nazwać swoje prawdziwe emocje. Zajebiście fajnie. Kolejnym tematem była miłość. Też super. Więc dziadzio Henryczek pewnego dnia oznajmił nam, że nie jedzie z nami do Krynicy na święta, bo musi w ważnej sprawie udać się do Sanoka.
- Akurat Sanoka?
- Dziadzio studiował leśnictwo i tam kiedyś odbywał praktyki. Pojechał. Wieczorem wysłał smsa: pojechałem odnaleźć siebie. Marek mnie uspokajał, że dziadzio po lesie pochodzi, powspomina randki z babcią i wróci. Że może jeszcze żałoby po babci nie zamknął. Wydarłam się na niego, że dziadzio babcię po studiach poznał. Niestety wątek miłości okazał się prawdziwy.
- Co dziadzio znalazł sobie laskę w Sanoku?
- Gdyby laskę, to byśmy się cieszyli. Pojechał, by po czterdziestu latach wyznać Stefanowi, że tylko jego przez całego życie kochał. Nas poinformował, że dół leśniczówki Stefana w wakacje stoi dla nas otworem. Bo góra jest ich.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.