EksMagazyn: Jesteś stylistą i na co dzień masz kontakt z kobietami… Co jest dla Ciebie esencją kobiecości?
Marcin Kulak: Esencją kobiecości jest dla mnie… kobiecość. Czyli ruch, gest, sylwetka, to jak się ta istota zachowuje, jak się porusza. Kobieta musi być kobieca. Musi działać każdą częścią siebie. Kobiecość to całokształt i poszczególne elementy: oczy, włosy, usta, piersi…
Czyli kobiecość równa się dla Ciebie zmysłowość?
Absolutnie. Zmysłowość oznacza, że macie władzę nad mężczyznami.
A jak się do tego mają tabele rozmiarów i standardy modowe. Czy zmysłowość nosi tylko rozmiar 34?
Modelka jest modelką, kanon urody na wybiegu został przyjęty dawno i standardowe 90/60/90 będzie kultywowane. Choć coraz bardziej odchodzi się od wizerunku przesadzonego chudzielca. Jednak wymiary i wzrost powyżej 175 cm – to jest i długo zostanie podstawowy warunek mody wybiegowej.
Natomiast to, że teraz pokazuje się modelki w rozmiarze XL, uważam za świetne podejście. Kobieta nie musi być chuda, żeby była piękna. Ale jeśli mówimy o modzie na wybiegu, to pewne zasady zostały wymyślone nieprzypadkowo. Po prostu – ubrania dobrze wyglądają, gdy modelki mają proporcjonalną budowę, wyrazistą twarz i oryginalną urodę.
Jednak modelki to często nie są takie kobiety, za którymi mężczyźni oglądali by się na ulicy. To nie jest ten rodzaj kobiecości. To jest pewna specyfika. Bardzo często osoby spoza branży komentują sesje zdjęciowe: „ale ona jest dziwna, ładna, brzydka, ale chuda…” itd. Pokazy mody to jest budowanie wrażenia, po to, aby zatrzymać kogoś, kto przegląda setki magazynów dziennie, spędza godziny na sesjach zdjęciowych. Dlatego modelka musi być interesująca, nie może być nijaka. Bardzo ważna jest wyrazistość, która za każdym razem jest budowana inaczej.
Jak budujesz tę wyrazistość?
Gdy modelka przychodzi na sesję zdjęciową bez przebrania(najczęściej w trampkach, dresie i bez makijażu), bardzo często pada pytanie: „Gdzie właściwie jest dziewczyna ze zdjęć?” I dopiero kiedy zaczyna się praca z nią – make up, fryzura, ubiór – okazuje się, co z tej kobiety można wydobyć.
To jest esencja stylingu?
Tak. Nie ma nic piękniejszego w tej pracy niż zobaczyć po 2-3 godzinach kogoś zupełnie innego, postać stworzoną przez Ciebie i przy udziale innych ludzi. Potem wystarczy tylko delikatny ruch ręką, rozchylenie warg i na zdjęciu pojawia się zjawiskowa kobieta.
Zdarza Ci się pracować ze zwykłymi kobietami, nie –modelkami. Czy wtedy też masz wrażenie, że wydobywasz z nich ten ciekawy element kobiecości?
Zawsze mam takie wrażenie, za każdym razem. Różnica widoczna jest tylko w obyciu z kamerą. Modelka widząc siebie, wie, że jak położy rękę w określony sposób wygląda dobrze, natomiast jeśli ułoży ją inaczej wygląda źle. Kobiety, które na co dzień tego nie robią, naturalnie nie mogą tego wiedzieć. A szkoda.
Dlaczego?
Bo nie mają świadomości własnego ciała i same przed sobą boją się przyznać: „Jestem piękna, wyglądam wspaniale, wiem, jak funkcjonować, żeby wyglądać dobrze”. Stając przed obiektywem nie wiedzą co mają ze sobą zrobić. Są bezradne, ogarnia je nieśmiałość wewnętrzna.
Ale umiesz tę nieśmiałość przegonić…
Nieśmiałość jest przez chwilę. Kiedy kobieta zobaczy zdjęcia i to, że wygląda na nich dobrze, zaczyna się dobrze czuć. Tutaj budzi się świadomość własnego ciała. To zaś przekłada się na zmianę sposobu myślenia, bo jeśli kobieta jest świadoma tego, że dobrze wygląda, zaczyna zachowywać się inaczej. Ginie zagubienie i pojawia się pewność siebie. I wówczas końcówka sesji z takimi modelkami – amatorkami, to jest absolutne szaleństwo.
Twoja rada na odnalezienie w sobie atrakcyjnej i zmysłowej kobiety?
To brzmi górnolotnie, ale kobieta musi siebie zaakceptować taką jaka jest, musi spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: „Jestem wspaniała, piękna”. Nic więcej nie trzeba, wystarczy wzbudzić w sobie świadomość własnej osoby. To się przekłada na wszystkie aspekty w życiu. To jest tak jak ze słynnym pytaniem „Jak dobrze wyglądać nago?” Po prostu trzeba to zrobić. Trzeba po prostu mieć odwagę stanąć przed lustrem i powiedzieć:„jest dobrze”.
Jakie są kanony w modzie męskiej?
Tutaj sprawa wygląda nieco inaczej. Myślę, że możemy wyróżnić dwa typy. Po pierwsze typ mężczyzn macho, czyli dobrze zbudowanych, powyżej 1,8 m wzrostu, z lekkim zarostem. Twardziele. Bardzo często można ich zobaczyć na stronach kolorowych magazynów z gadżetami, samochodami.
Ale jest także druga, bardzo duża grupa męskich modeli – androgenicznych, lekko „przychudzonych”. Mają podkrążone oczy, bladą cerę i są trochę jakby zawieszeni i oderwani od rzeczywistości. Duzi chłopcy.
Dlaczego i jedni i drudzy są modelami?
Bo mają dokładnie to samo – są wyjątkowi, mają to coś, magnetyzm, który przyciąga. Wybór modela jest bardzo często podyktowany prywatnym upodobaniem projektanta do pewnego typu urody. A wygląd modela to jednocześnie ukryta informacja, komu dedykowana jest dana kolekcja. Jeśli projektant ubiera modela, to adresuje ten produkt, do konkretnej grupy odbiorców. A jeśli się okaże, że np. androgeniczny chłopak, kupi coś z kolekcji dla twardzieli, to prawdopodobnie tak chce wyglądać.
CytujSkomentuj
hmmm… stanąć nago przed lustrem i powiedzieć sobie: „jest dobrze”? faktycznie banalnie proste, ale mało kto to stosuje. Ja zazwyczaj narzekam na fałdki,asymetryczny biust i inne takie….chyba jak większość.
CytujSkomentuj
Zrobcie wywiad z Agnieszką Czerwińską. Dzieki niej polubilam swoje cialo. Agnieszka jest piękną kobietą w rozmiarze xxl.