Kiedy narodziło się u pani zainteresowanie zdrowym odżywianiem?
Aneta Strelau, dietetyk kliniczny: Stało się to zupełnie przypadkiem, jeszcze zanim zdecydowałam, na jaki kierunek studiów się udać. Fascynowała mnie medycyna, ale perspektywa wieloletniego studiowania i nabierania praktyk jako rezydentka skutecznie mnie zniechęciły. W ten sposób trafiłam na dietetykę, wtedy był to stosunkowo nowy kierunek i to okazało się „strzałem w dziesiątkę”. Dietetyka łączyła wszystko, co mnie interesowało: fizjologię człowieka, zdrowe jedzenie i sport, który wówczas aktywnie uprawiałam.
Każdego dnia spotyka pani osoby, które zdrowo się odżywiają. Nie wszystkim przychodzi to jednak od razu. W jaki sposób można uświadamiać tym niezdecydowanym, że zdrowe odżywianie jest ważne.
Kluczową rolą dietetyka powinno być właśnie uświadomienie, jak ważne dla naszego zdrowia i samopoczucia jest zdrowe odżywianie. Te wszystkie produkty czy usługi polegające na ułożeniu właściwej diety dla pacjenta są jedynie narzędziem w drodze do wykreowania tej świadomości. Sukcesem moich pacjentów jest moment, kiedy już sami potrafią ustalić dla samych siebie zdrowy i zbilansowany jadłospis, ja mogę jedynie ocenić czy robią to dobrze, czy jeszcze coś należy poprawić.
A jak podchodzą do tego zazwyczaj pani klienci? Czy trzeba ich specjalnie namawiać do drożenia zmian w diecie?
Zdecydowana większość moich pacjentów, bo tak traktuję osoby, z którymi współpracuję, to osoby, które ze względów zdrowotnych muszą zmienić dotychczasową dietę, a nie wiedzą jak to zrobić. Najczęściej to lekarz prowadzący daje im zalecenie udania się do dietetyka, gdyż jedynie właściwa dieta połączona ze specjalistycznym leczeniem może dać pozytywne efekty. Te osoby mają największą motywację do działania, bo wiedzą, że od tego zależy ich zdrowie. Takich osób nie trzeba namawiać.
Dlaczego nazywa pani osoby, które do pani przychodzą „pacjentami” a nie klientami?
Większość osób, które do mnie przychodzą boryka się z jakimiś dolegliwościami zdrowotnymi. Przychodzą po pomoc w poprawie swojego stanu zdrowia, która będzie następstwem stosowania odpowiedniej diety. Jest to proces długotrwały, trwający zazwyczaj kilka miesięcy, podczas których spotykamy się, oceniamy efekty, rozmawiamy czy jest lepiej czy gorzej. Wybierając się do lekarza sytuacja jest bardzo podobna, idziemy do specjalisty po pomoc w danej dziedzinie, dostaniemy receptę na potrzebne medykamenty i korzystamy z wiedzy medycznej, po czym wracamy na kontrole, aby konsultować poprawę czy pogorszenie efektów leczenia. Tutaj różnica polega na tym, że zamiast recepty pacjent otrzymuje jadłospis, którego stosowanie ma przynieść poprawę.
Według mnie „pacjent” to osoba, która przychodzi po pomoc w poprawie swojego stanu zdrowia, natomiast „klient” kojarzy mi się z osobą robiącą zakupy lub korzystającą z jakiejś usługi niezwiązanej w żaden sposób ze stanem swojego zdrowia.
Na co dzień pracuje pani jako dietetyk kliniczny, ma pani również swoją poradnię dietetyczną. Kto może zwrócić się do pani o pomoc?
Wszyscy, którzy chcą zmienić swój dotychczasowy sposób odżywiania. Pomagam osobom borykającym się z problemami zdrowotnymi, ale również ze sportowcami, kobietami w ciąży, dziećmi czy po prostu, osobami, które pragną się zdrowo odżywiać. Przekrój wiekowy jest również bardzo zróżnicowany, nie ma więc żadnych barier, które ograniczałyby w jakikolwiek sposób potencjalnych pacjentów.
Wśród pani pacjentów znajdują się również pary. Czym taka dieta dla par różni się od tej przygotowywanej dla klientów indywidualnych?
Dosyć często zdarza się, że zmiana sposobu odżywiania ciągnie za sobą konieczność wprowadzenia stosownych zmian dla wszystkich członków rodziny. Ciężko sobie wyobrazić, że w rodzinie 3-4 osobowej jedna osoba musi wprowadzić radykalną zmianę jadłospisu, a pozostali jedzą zupełnie coś innego. Oznaczałoby to konieczność podwójnego przygotowywania posiłków, co z kolei byłoby bardzo czasochłonne oraz kosztowne. Stąd pomysł na „diety dla par”. Taka dieta uwzględnia część posiłków wspólnych (najczęściej to obiad i kolacja) natomiast pozostałe posiłki różnią się od siebie, w zależności od indywidualnego zapotrzebowania organizmu każdego z domowników.
Poza promowaniem zdrowego odżywiania promuje pani również uprawianie sportu i to nie tylko wśród dorosłych. W jaki sposób stara się pani pokazywać młodym ludziom, że aktywność fizyczna jest ważna?
Już jako nastolatka zawodowo trenowałam lekkoatletykę, więc zamiłowanie do sportu mam we krwi. Mając własne dzieci wiem, że pasję do sportu nie jest łatwo zaszczepić i samo się to nie zrobi, więc należy dzieciom w tym pomóc. Jestem członkiem zarządu fundacji Warszawska Asocjacja Rugby, promującej grę w rugby wśród dzieci i młodzieży jak również aktywnie wspieram własne dzieci w uprawianiu żeglarstwa. Widzę, ile radości sprawia dzieciom sportowa pasja, propaguję więc każdą formę aktywności fizycznej. Zdrowie i poprawa kondycji jest tutaj jedynie naturalnym następstwem.
Dlaczego ta zależność pomiędzy aktywnością fizyczną i zdrowym odżywianiem jest tak ważna?
To uniwersalny przepis na dobre samopoczucie. Aby nasz organizm prawidłowo funkcjonował musi mieć dostarczone odpowiednie paliwo, czyli białko, tłuszcze i węglowodany we właściwych ilościach. Prowadzenie aktywnego trybu życia i jednoczesne stosowanie właściwej diety powoduje, że nasz organizm działa na 100 %. Pamiętajmy o tym, że nasi praprzodkowie musieli ciężko pracować fizycznie, aby zdobyć jedzenie, wodę i środki do przeżycia. Ludzki organizm nie został zaprojektowany do siedzenia przed telewizorem i zakupów z supermarkecie, dlatego nie mając odpowiedniej dawki ruchu organizm zaczyna chorować, popadając w otyłość, cukrzycę i szereg innych chorób spowodowanych tak naprawdę lenistwem.
W ostatnich latach można zaobserwować spore zainteresowanie zdrowym stylem życia, życiem w stylu FIT. Nie brakuje osób, które zaczynają się specjalizować w tej branży.
Zadaniem dietetyka jest przede wszystkim właściwa edukacja żywieniowa, ale samo ułożenie diety dla pacjenta nie gwarantuje sukcesu. Dietetyk musi umieć słuchać, wspierać, analizować, wyciągać wnioski z rozmowy. Bardzo ważne jest też indywidualne nastawienie do pacjenta, inaczej będzie wyglądała rozmowa z wysportowanym mężczyzną startującym w maratonach, inaczej ze starszą kobietą borykającą się z jakąś chorobą, a inaczej z nastolatką, która nie jest w stanie zaakceptować swojego ciała. Wydaje mi się, że to jest właśnie najbardziej istotne w pracy dietetyka.
Z jakimi trudnościami w swojej pracy musi się mierzyć dietetyk kliniczny?
Najczęstszym problemem jest pacjent, który przychodzi po pomoc, po uprzednim przeczytaniu wszystkich możliwych porad i forów internetowych traktujących daną tematykę. Ciężko jest wtedy przetłumaczyć, że większość tych informacji to bzdury i przeczytane w Internecie porady nie przyniosą żadnych efektów.
Drugim ciężkim przypadkiem jest pacjent, który przychodzi do dietetyka z nastawieniem, że niczego nie będzie zmieniał, nie ma czasu na gotowanie i jedzenie, ale wymaga efektów. Radykalna zmiana diety wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami, trzeba mieć tą świadomość udając się na pierwszą wizytę u dietetyka.
Co najbardziej motywuje panią do dalszych działań?
Największą motywację dają mi słowa uznania od pacjentów, którzy osiągnęli już swój wymarzony cel i wiem, że nauczyłam ich, jak powinni jeść, żeby zachować zdrowie.
Praca w poradni i działalność w fundacji to jedynie fragment pani życia. Co lubi pani robić w wolnych chwilach?
Uwielbiam spędzać czas z rodziną na świeżym powietrzu. Forma jest dowolna: spacer z psem, jazda na rowerze, praca w ogródku. To są rzeczy, które mnie relaksują i staram się wypełniać swój wolny czas właśnie w taki sposób.
Czym jest dla pani sukces?
Sukces to dla mnie osiągnięcie wyznaczonych celów. Można uznać, że życie to nieustający ciąg sukcesów, bo zawsze możemy wyznaczać sobie nowe cele do realizacji. W moim przypadku sukcesem jest wszystko to, co teraz posiadam: wspaniałą rodzinę, pasjonującą pracę, własną poradnię dietetyczną i grono zadowolonych pacjentów.
Czy są uniwersalne zasady, które mogą pomóc nam osiągnąć sukces?
Chyba jedyną uniwersalną zasadą jest pozytywne nastawienie do życia. Cała reszta składników w przepisie na sukces to kwestia indywidualna i zależy tylko od nas samych. Zależy, jaki cel w życiu sobie postawimy, czy jego osiągnięcie zajmie nam kilka godzin czy kilka lat. Grunt to się nie poddawać, nawet kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli. To chyba druga uniwersalna zasada, którą trzeba wprowadzić w życie.
Ciągle rozwija pani swoje zainteresowania oraz pogłębia wiedzę. Jakie zatem plany i marzenia ma pani nadal przed sobą?
Chciałabym nadal rozwijać działalność mojej poradni, poszerzyć ją o kilku specjalistów z różnych dziedzin nauki o zdrowiu człowieka. Tak żeby każdy, niezależnie od przyczyny swoich problemów zdrowotnych był w stanie uzyskać potrzebną mu pomoc i być szczęśliwszym, zdrowszym i mającym więcej energii do życia.
Co pani sądzi o coraz popularniejszym trendzie na bycie FIT? Czy to moda czy zostanie z nami na stałe? Szkodliwa czy pożyteczna?
Mam nadzieję, że ta moda zagości na stałe w naszych nawykach. Zdecydowanie zbyt mało się ruszamy, a propagowanie takiego trendu przynosi jedynie pożyteczne efekty w postaci dodania jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Mało istotna jest forma tej aktywności, czy to jest bieganie, pływanie, jazda na rowerze czy zwykły spacer. Trzeba jedynie uważać, aby nie przeciążyć organizmu. Osoba, która niczego nie ćwiczy nie powinna od razu brać udziały w maratonach, bo może to przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Co pani sądzi o tzw. motywatorkach fitness? Dobrze, że ruszyły Polki i Polaków z kanap, ale czy zawsze szerzą rzetelną wiedzę przy okazji promocji siebie?
Dobrze, że są takie osoby, które potrafią zmotywować innych do ruszenia się z kanapy. Ważne, aby taka osoba posiadała odpowiednią wiedzę na temat funkcjonowania ludzkiego organizmu i potrafiła dobrać odpowiednią aktywność fizyczną do konkretnej osoby. Dla przykładu: kobieta ważąca 150 kg, gdy wstanie z kanapy i pobiegnie na fitness, może dostać zawału serca lub przeciążyć stawy. To są poważne sprawy, dlatego odpowiednia wiedza na temat fizjonomii człowieka jest niezbędna przy planowaniu aktywności fizycznej.
Czy są style odżywiania lub „diety cud”, które w pani opinii są wyjątkowo szkodliwe?
Wyznaję zasadę, że najzdrowsza dieta to dieta właściwie zbilansowana, zawierająca odpowiednie proporcje składników odżywczych. Istnieje mnóstwo różnych cudownych diet, które czasem owszem przynoszą efekty, ale na dłuższą metę mogą prowadzić do niedoborów, a co za tym idzie do komplikacji zdrowotnych. Najbardziej szkodliwe jest eksperymentowanie na sobie różnych modnych trendów żywieniowych bez posiadania podstawowej wiedzy na temat odżywiania i zapotrzebowania organizmu.
Często panuje opinia, że zdrowe odżywianie, zdrowa kuchnia w ogóle są kosztowne a przygotowywanie zdrowych posiłków czasochłonne. Czy taki pogląd jest zgodny z rzeczywistością?
Nie będę ukrywać, że przyrządzenie pełnowartościowych posiłków wymaga poświęcenia odrobiny czasu. Ja sama często nie mam czasu na gotowanie, ale akurat w tej materii wspiera mnie mąż (śmiech). Dlatego planując jadłospis biorę pod uwagę zdolności kulinarne poszczególnych osób. Często posiłki, które proponuję są przeliczone na 2 lub 3 dni, tak, aby poświęcić na gotowanie jeden wieczór zamiast trzech. Czy zdrowe gotowanie jest drogie? Na początku można odnieść takie wrażenie, bo często nie posiadamy w kuchni zbyt szerokiej palety półproduktów, z których można by było przygotować zdrowe i zróżnicowane posiłki. Tak więc biorąc pod uwagę fakt, że na początku trzeba się zaopatrzyć z kilka rodzajów kasz, makaronów, przypraw i innych produktów które mogą sobie leżeć to faktycznie takie pierwsze zakupy mogą być drogie. Później zakupy sprowadzają się do zakupu mięsa czy warzyw, których ceny już nie są zbyt wygórowane. Poza tym, z opowieści pacjentów wynika że bardzo ważne jest odpowiednie planowanie zakupów, dzięki czemu kupujemy tylko to, co jest nam potrzebne.
Na koniec, mam kilka słów podsumowania dla Czytelników. W dzisiejszej erze „dobrobytu”, szybkie jedzenie mamy na wyciągnięcie ręki. Gotowe dania na sklepowych półkach, które wymagają jedynie podgrzania czy jedzenie na telefon sprawiły że staliśmy się bardzo wygodni, zapominając o tym, jak istotna jest jakość jedzenia, które wkładamy do ust. Wystarczy przeczytać skład gotowego dania, żeby przekonać się, że to co sami przygotujemy będzie miało ten skład o połowę krótszy i z pewnością zdrowszy.
Rozmawiała: Elżbieta Makoś
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.