EksMagazyn: „Życie jest w porządku”- taki jest tytuł twojej płyty, ale nie do końca oddaje jej zawartość…
Ania Wyszkoni: Życie nie składa się tylko z pięknych chwil. To właśnie te najtrudniejsze dni najbardziej pozwalają nam docenić wszystko, co w nim piękne. Życie jest w porządku. Dla niektórych „aż”, dla innych „tylko”. To od nas zależy, ile będziemy chcieli od życia wziąć. Każdy dzień stawia przed nami nowe możliwości i tylko my sami możemy siebie ograniczyć.
Niedawno odszedł Marek Jackowski. Wiem, że to osoba ci bardzo bliska. Czy masz jakieś wspomnienie związane z Markiem, które jest szczególne?
Jak tu wspomnieć zaledwie o jednym? Przyjaźń z Markiem to cała seria pięknych i mądrych spotkań i słów. Marek miał bagaż doświadczeń. Był człowiekiem uduchowionym i wyjątkowym. Dopiero po jego śmierci zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele mnie nauczył. Wspomnienia związane z nim są piękne, ale zbyt osobiste, by tutaj o nich mówić.
Pochodzisz z małej miejscowości na Śląsku. Kiedy tam wracasz, jak postrzegają cię mieszkańcy – nadal jak dziewczynę z sąsiedztwa czy gwiazdę?
Mieszkałam tam przez ponad dwadzieścia lat. Kiedy stawiałam pierwsze kroki na scenie wiele osób mi kibicowało, ale na spacerze czy w sklepie nikt nie traktował mnie jak gwiazdę, bo też nigdy nie daję ku temu powodów. Kiedy schodzę ze sceny lubię być po prostu Anią. Kiedy jadę do rodziców, chcę się wyciszyć i odpocząć od zgiełku. Wiem, że są ludzie, którzy postrzegają mnie przez pryzmat tego, co robię, ale nie odczuwam tego w negatywny sposób.
Umiesz mówić gwarą?
Oczywiście, że tak. Do dzisiaj gwarą rozmawiam z rodziną.
Niewiele osób wie, że zanim zaczęłaś śpiewać, tańczyłaś taniec nowoczesny. Odnosiłaś sukcesy w tańcu?
Trudno mi to ocenić w kategoriach sukcesu. Wygrywaliśmy różne konkursy, ale ja robiłam to dla zabawy. Dzisiaj zespół, w którym kiedyś tańczyłam, ma na koncie między innymi mistrzostwo Polski i mistrzostwo Europy, ale teraz to zupełnie inny poziom i inne warunki pracy. To wynika oczywiście z rozwoju i wielu nowych możliwości.
Miłość do muzyki była silniejsza?
Miłość do śpiewania i chęć wyrażania na scenie siebie. W zespole tanecznym zawsze byłam w grupie i zawsze „odgrywałam” rolę. Śpiewanie daje mi możliwość pokazania siebie i nawiązywania dialogu z publicznością.
Pamiętasz moment, kiedy powiedziałaś sobie, że już czas pracować na swoje nazwisko?
Nie tak to wyglądało. Pamiętam moment, kiedy powiedziałam sobie „dłużej tak nie mogę”. W pewnym momencie zaczęło mi brakować powietrza. Czułam się ograniczona. Nie wiedziałam co będzie dalej, czy uda mi się bez zespołu, ale wiedziałam, że nie uda mi się z zespołem, bo już nie szliśmy w jednym kierunku. Musieliśmy się rozstać.
Udowadniasz, że popularność bez skandali jest możliwa. Jak sądzisz, dlaczego inne gwiazdy zrobią wszystko, aby tylko być na okładkach?
Każdy ma swój cel. Moim nie jest istnienie na okładkach gazet, tylko tworzenie dobrych piosenek i żywy kontakt z publicznością. To dwie zupełnie inne drogi. Nie chcę oceniać innych, ale w swoim wyborze, chcę być konsekwentna. Chcę zaistnieć w świadomości ludzi na dłużej i pozostawić po sobie coś wartościowego. Plotki i skandale „żyją” kilka dni. Sztuka przetrwa wszystko.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior
Cały materiał dostępny jest w 18. numerze EksMagazynu. W Empikach, salonach Relay i InMedio w całej Polsce.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.