EksMagazyn: Czy ma pani swoją ulubioną, wśród książek, które napisała?
Åsa Larsson: Pierwszą z nich – „Solstorm” („Burza słoneczna” właśnie pojawiła się na polskim rynku – przyp. red.). Kiedy nad nią pracowałam nie zdawałam sobie sprawy, że mogę napisać całą książkę! A pisałam z ogromną radością. Nie wiedziałam nic o krytykach literackich, recenzjach, przemyśle wydawniczym. Po prostu pisałam w czystym stanie ekstazy. Pewnie dlatego, że była to moja pierwsza książka. Cieszę się, że teraz będzie ją można dostać także w Polsce. Dzięki temu mogę przeżywać radość z pierwszej publikacji na nowo.
Lubi pani straszyć czytelników?
Nie uważam, żeby wywoływanie strachu leżało w naturze gatunku, jakim jest kryminał. Ale zależy mi na tym, żeby czytelnicy mieli poczucie niepewności, żeby chciało im się przekręcić kartkę na następną stronę. Właściwie to chciałabym, żeby trochę się bali (śmiech). Myślałam ostatnio o tym, żeby napisać horror, coś w stylu Stephena Kinga. To dopiero byłoby wyzwanie!
Od zawsze wiedziała pani, że będzie pisarką?
Wychowywałam się w domu, w którym ojciec był raczej nieobecny. Jednak zawsze interesował się moim pisaniem. Stało się ono zatem moim sposobem na zwrócenie jego uwagi. Wiele lat później, kiedy pracowałam jako prawniczka od podatków, czułam, że moje życie intelektualne jest nudne i puste, wróciłam do pisania. Wtedy pomyślałam: „Chcę dać sobie szansę, aby napisać książkę”.
Co sprawiło, że zaczęła pani pisać o zbrodniach. W jednym z wywiadów z panią usłyszałam, że była to Biblia?
Większość kryminałów to wypadkowa tego, co autor przeczytał, usłyszał, tego, jakie ma fantazje. Wszystko to się miesza i wychodzi coś nowego. Nie piszę o przestępstwach, które zdarzyły się naprawdę. Po prostu sama wymyślałam fabułę kryminału. Biblia? Tak, zdecydowanie miała na mnie wpływ. Tak naprawdę Biblia zawiera opisy wielu, różnego rodzaju zbrodni. Zbrodnia, jako taka, jest po prostu interesująca. My, ludzie, żyjemy ze sobą na co dzień, a kiedy burzymy pokój, który jest między nami, przez np. kradzież lub zabójstwo, ciekawe rzeczy zaczynają się przytrafiać zarówno jednostkom, jak i całym grupom. Uważam, że to fascynujące. Pisanie o morderstwach przybliża człowieka do wielkich, egzystencjalnych pytań. Co jest po śmierci? Życie. Jestem zwolenniczką poglądu, że pomiędzy życiem a śmiercią jest umowa, pewien kontrakt.
Wierzy pani, że człowiek jest zły z natury czy nabiera złych cech w procesie socjalizacji?
To jest pytanie teologiczne. Wierzę, że zło jest w każdym z nas. Jak dobry Bóg mógł stworzyć świat, w którym jest zło? Dzień, w którym Bóg nie dopuszcza zła, będzie końcem ludzkości.
W pani książkach zawsze występują psy. Podobno za każdym razem, kiedy zabija pani psa w książce, czytelnicy ślą pełne niezadowolenia listy.
To prawda! Zawsze tak jest. Nie ma problemu, kiedy zabijam ludzi, nawet księży. Ale kiedy zabijam psa, czytelnicy bardzo się złoszczą (śmiech).
Kiedy kończy pani pisać powieść, kolejną ma już pani w głowie, gotową do przelania na papier?
Tak. Zanim skończę pisać jeden kryminał, drugi już puka do moich drzwi i nie daje mi spokoju.
Cały materiał jest do przeczytania w 19. numerze EksMagazynu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.