EksMagazyn: Dlaczego zainteresowałaś się modą vintage?
Agnieszka Majkut, retrostyl.net: Wszystko zaczęło się od muzyki. Fascynowała mnie muzyka rozrywkowa, głównie jazz, okresu międzywojnia oraz lat 50. i 60. Poznając artystów tego czasu, bardzo szybko zaczęłam zagłębiać się w szerzej pojętą kulturę…i zainteresowałam się modą lat 1920 – 1960. Zafascynowała mnie kobiecość i elegancja ówczesnych strojów.
Na spotkanie przyszłaś w stroju, fryzurze i makijażu retro. Na co dzień też chodzisz ubrana w takim stylu?
Tak. Staram się, by mój ubiór, uczesanie i makijaż stanowiły spójną retro całość. Zafascynowana rekonstrukcją ubioru tworzę stroje coraz mocniej nawiązujące do ówczesnych czasów. Wszystkie moje zestawy – zarówno te codzienne, jak i na specjalne wyjścia, można zobaczyć na blogu. Lubię zaznaczyć strojem wyjątkową okazję – szkoda, że w naszych czasach, podział na ubrania codzienne i na wyjście, zanika.
Ruch związany z modą vintage, modą retro rozwija się?
Zdecydowanie. Mam nadzieję, że i u nas będzie podobnie jak w USA i Wielkiej Brytanii, gdzie jest całe środowisko, które tak żyje. Mam tu na myśli, nie tylko ubiór, ale także wystrój wnętrz, samochody, muzykę, a nawet sposób poruszania się czy mówienia. W Polsce obecnie mamy boom na pin -up. Organizowane są kursy makijażu w tym stylu, imprezy taneczne, a w sklepach pojawia się wiele ubrań i dodatków utrzymanych w tej stylistyce.
Dziewczyny noszące retro ciuchy, noszą też retro fryzury. Czy ktoś potrafi jeszcze tak czesać?
Fale wyciskane w stylu lat 20. są cały czas nauczane w szkołach, ale pewnie nie ma dla kogo ich potem wykonywać. Fryzura to jeden z najtrudniejszych i najbardziej czasochłonnych elementów mody retro. Podejrzewam, że kapelusze to niekoniecznie jedynie element estetyczny – być może panie, kiedy nie miały czasu na precyzyjne układanie włosów, wkładały nakrycie głowy ukrywające to, co nie powinno ujrzeć światła dziennego. Zresztą, moja babcia w ten sam sposób mówiła o rękawiczkach, które czasem zakrywały nie do końca zadbane dłonie.
Większość rzeczy, które prezentujesz na blogu, pochodzi ze sklepów z używaną odzieżą, strychów znajomych, targów staroci lub jest wyszperana w internecie. Kiedy bierzesz do ręki sukienkę lub płaszcz, jesteś w stanie rozpoznać z jakich lat pochodzą?
Zajmuję się modą vintage kilka dobrych lat, zdobyłam w tym temacie już pewne doświadczenie, jednak cały czas chce się dokształcać, by fascynację modą vintage zamienić w wiedzę dotyczącą historii ubioru. Informacji szukam czytając literaturę fachową, stare czasopisma i broszury handlowe. Zdarza mi się przepaść na kilka godzin w Bibliotece Jagiellońskiej- fotografując dawne żurnale- które można znaleźć następnie na blogu. Mamy ogólne zasady, co do rozpoznawania wieku ubrań. Pierwsza rzecz, na jaką zwracam uwagę to fason, ale on potrafi być mylący, bo przecież często wracamy w modzie do tego, co było wcześniej. Drugi krok to materiał i metki. Do lat 60. na metkach nie umieszczano składu materiału ani wskazówek, w jaki sposób dbać o ubranie. Metki wyglądały inaczej niż dzisiaj – nie były papierowe, tylko miały wyszywane lub haftowane napisy. Zamki metalowe były używane do lat 60., potem do masowej produkcji weszły plastikowe, choć tutaj też można się pomylić. Elsa Schiaparelli, znana projektantka z lat 30., korzystała z zamków plastikowych. Zamek był wtedy zresztą bardzo popularnym motywem zdobniczym. Być może dlatego, że był nowością, wcześniej ubrania zapinano na haftki czy guziki
Moda to dla ciebie…
Modę traktuję jako element sztuki użytkowej. Lubię, gdy piszę się o niej w szerszym kontekście społecznym, obyczajowym odwołując się przy tym do innych dziedzin sztuki i kultury. Można wówczas zobaczyć, jak to wszystko, co działo się na zewnątrz, kreowało poszczególne elementy garderoby. Tym bardziej, że moda kobieca z XX wieku odwzorowuje doskonale zmiany, które zaszły w obyczajowości. Poczynając od czasów I wojny światowej właściwie do dzisiaj.
Porozmawiajmy o samych strojach. W jakich momentach moda się zmienia?
Niestety, zmiany zawsze przynosiły wojny. W czasie I wojny światowej mężczyźni poszli na front, a kobiety musiały zająć się sprawami, z którymi do tej pory nie miały do czynienia – pracą zarobkową i utrzymaniem rodziny. To spowodowało, że zrzuciły gorsety, stało się to dopiero wówczas, pomimo tego, iż ruch reformatorski, istniał od połowy XIX wieku. Co ciekawe, przewodzili mu mężczyźni i to oni mieli decydujący głos, a propos noszenia gorsetów, tego czy jest to zdrowe, ładne czy tak powinno być. W pewien sposób mężczyźni kreowali modę na sylwetkę kobiecą. Dopiero I wojna światowa i praktyczne względy sprawiły, że gorset został ostatecznie wyrzucony.
Po wyrzuceniu gorsetów przyszedł czas na chłopczyce z lat 20.?
Zawsze jest tak, że po czasie niepokoju i wojen przychodzi czas odprężenia. Ludzie chcą się cieszyć, świętować, to że żyją, że mają się dobrze i jest względny spokój. Można wtedy zobaczyć pewne rozluźnienie obyczajowości. Tak było w latach 20. i było to też związane z prawami, które kobiety otrzymały w czasie wojny. Krótkie włosy, krótsze sukienki były tego manifestem. W czasie I wojny suknie były skrócone, zaledwie tak, by odkrywać kostkę. Dopiero w latach 20., pojawiła się długość do połowy łydki, a pod koniec lat 20. widzimy, że sukienki sięgają zaledwie za kolano.
Cały materiał dostępny w 17. numerze EksMagazynu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.