Dominika Kolmaga – twórczyni i prezeska firmy TaxToday. O podatkach i finansach mówi tak, by klient również wpadł w nawyk podejmowania tych zagadnień. Dziś opowie Czytelnikom, w jaki sposób stworzyła swoją markę, wspomagającą startupy – i to z sukcesem!
Proszę opowiedzieć nam o swojej firmie. Jak znalazła się Pani w tym miejscu zawodowym, w którym jest obecnie?
Dominika Kolmaga: Kilka lat temu pracowałam w Fundacji, w której miałam przyjemność pomagać kilkuset początkującym przedsiębiorcom w rozwoju ich pomysłów biznesowych. Ponieważ moja praca opierała się w znacznej mierze na szukaniu rozwiązań kompromisowych między przedsiębiorcą a prawem podatkowym, udało mi się wyróżnić kilka zależności i postaw przedsiębiorców, a przede wszystkim zaobserwować wpływ procesu inkubacji startupu na to, co działo się z pomysłem, który wchodził na rynek pod własną firmą. Śledząc ich losy zauważyłam, że wielu z nich znika z rynku.
Wtedy pomyślałam, że inkubator nie przygotował ich w pełni do rzeczywistości, która spotyka przedsiębiorców. O wielu czynnościach i obowiązkach startupowcy dowiadywali się zbyt późno lub zwyczajnie nie posiadali odpowiednich środków, by dokonać zapłaty za podatki lub inne zobowiązania. To był moment, w którym postanowiłam założyć biuro rachunkowe dostosowane do tak specyficznej grupy klientów, jaką są startupy. Moim celem było mówić o trudnych sprawach związanych z finansami i podatkami takim językiem, aby przedsiębiorca wpadł w nawyk podejmowania tych tematów.
Trudno jest przekonać przedsiębiorców do tego, że rozmowa z księgowym wcale nie musi boleć, a może przynieść dużo biznesowych korzyści. Początki nie należały do najłatwiejszych. Zza każdego rogu wyrastają przecież reklamy samych „najlepszych” biur księgowych. Byłam przygotowana na trudny start i bardzo zdeterminowana, aby osiągnąć sukces. Do współpracy ze mną dołączyli świetni specjaliści oraz przede wszystkim mój wspólnik – Tomasz Nowak. Stworzyliśmy idealny duet biznesowy: wizjonerka i twardo oceniający fakty realista. Pozostało tylko przekonać do nas klientów i sukces był w zasięgu ręki.
Co uważa Pani za swoje największe zawodowe osiągnięcie?
Niewątpliwie milowym krokiem do sukcesem było porzucenie stabilnej etatowej pracy, postawienie wszystkiego na jedną kartę i budowanie firmy od początku. Towarzyszyło mi wtedy wiele różnych emocji… Przede wszystkim obawa czy dziewczyna z prowincji, wychowana w konserwatywnym nurcie życia poradzi sobie w wielkim biznesowym świecie.
Z perspektywy dzisiejszego dnia jestem bardzo szczęśliwa, że ciekawość świata przezwyciężyła strach i niepewność. Nieprzypadkowo znalazłam się w samym centrum budowania myśli przedsiębiorczej, miałam przyjemność obserwować różne pomysły i zostałam otoczona wieloma inspirującymi osobami, z którymi współpracuję do dziś. Nieprzypadkowo też poznałam Tomasza, z którym jesteśmy tak skrajnie różni, a w biznesie tworzymy dobrze uzupełniający się duet.
Za największy sukces uważam jednak stworzenie firmy, w której pracownicy czują się komfortowo, a po drugiej stronie stoją zadowoleni klienci, otrzymujący wsparcie i usługi dostosowane do potrzeb swojego biznesu. TaxToday oznacza przede wszystkim partnera w biznesie, nie tylko biuro rachunkowe.
Największe przeszkody, jakie stanęły na Pani drodze, to?
Pierwszą trudnością po założeniu firmy było znalezienie sposobu na wyróżnienie się spośród konkurencji. Biuro rachunkowe to w końcu żaden innowacyjny pomysł. Problemem, który był znacznie trudniejszy do rozwiązania, to przekonanie klientów, startupy, studentów, młodzież, że wysłuchanie szkolenia o księgowości i podatkach, nie oznacza wcale traconych godzin. Wielu kojarzy się to bardzo negatywnie.
Inni nie mają ochoty słuchać ani rozumieć czegokolwiek, co wiąże się z rozliczeniami ich działalności. A jeszcze inni popełniają błędy w momencie rejestracji swoich biznesów. Ciężko jest się przebić przez mur niechęci. Przyszły przedsiębiorca powinien mieć przynajmniej podstawową wiedzę i świadomość, która będzie wykraczała poza stwierdzenie, że w życiu są pewne tylko śmierć i podatki…
Jak sobie Pani z nimi poradziła?
Problem z konkurencją rozwiązał się właściwie sam… Kilka spotkań zakończonych podpisaniem umowy pozwoliło nam zbudować małą, ale wierną grupę klientów. Jeden nowy klient przyprowadzał kolejnego. Właściwie do dziś nie wydaliśmy ani złotówki na marketing czy płatne promocje.
Zadziałał tak zwany marketing szeptany i indywidualne podejście do każdego klienta.
Rozwiązaniem na problem związany z przekazywaniem wiedzy przedsiębiorcom przyniósł czas. Zrozumiałam najważniejsze… by szkolić innych, sama muszę być pewna siebie i swoich słów. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że przeszkoliłam z sukcesem około 2000 bardzo różnych osób: doświadczonych i nie, studentów, urzędników, młodzież, choć nie ilość ma tutaj znaczenie.
Znalazłam różne sposoby na zainteresowanie ludzi, do których mówię. Czasem opowiedzenie o rozliczeniu zakupów firmowych czy strukturze podatkowej na przykładzie słynnych scen z Pretty Woman czy Wilka z Wall Street może wiele zmienić w postrzeganiu trudności zagadnienia.
Jakie są, według Pani, uniwersalne zasady postępowania w trudnych biznesowo chwilach?
Po pierwsze nigdy się nie poddawać. Przedsiębiorca przechodzi kryzys przynajmniej kilka razy dziennie. Trudny klient, zły urzędnik, uwierające procedury, zawieszenie serwera, przepełniona skrzynka mailowa… Powodów znajdziemy tysiące. Musimy jednak pamiętać, że założyliśmy firmę po coś. Kiedy już sobie przypomnimy nasz cel, to podnosimy głowę do góry, poprawiamy szminkę na ustach, zakładamy obcasy i dalej zdobywamy biznesowy świat!
Po drugie, korzystać z pomocy, doświadczenia innych przedsiębiorców, specjalistów. Wielu wychodzi z błędnego założenia, że przedsiębiorca musi wszystko sam… sam się promować, rozliczać, załatwiać sprawy w urzędzie, sprzedawać i tak dalej… Jest cała masa możliwości, tylko trzeba przyznać, że z czymś jest problem.
Po kolejne, nigdy nie zapominać, że po drugiej stronie zawsze jest człowiek: klient, urzędnik, sprzedawca, telemarketer. Im bardziej ludzkie jest Twoje podejście, tym więcej dobra wyniknie z podjętego kontaktu. Jeśli możesz, to po prostu zrób komuś dobry dzień. Pozytywne podejście do drugiego człowieka w biznesie i w życiu… jest po prostu najważniejsze!
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tu: https://taxtoday.pl/
Zapraszamy na stronę autora TUTAJ!
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.