Choć urodziła się w Europie, to największe sukcesy odnosi w Japonii. Wciąż młoda i pełna pomysłów Emmanuelle Moureaux to artystka i architektka z rocznika 1971, która w wieku 26 lat przeprowadziła się do Japonii. Właśnie tam zrozumiała, jak wielka siła drzemie w wielowarstwowym ładzie przestrzennym.
Zakochana w Tokio, zaczęła odkrywać to miasto z jego niezliczonymi warstwami, wyrazistością i intensywnością. Postanowiła połączyć to nowe doznanie z tradycyjnymi w japońskiej architekturze lekkimi i przesuwnymi ścianami i stworzyła pojęcie shikiri, co dosłownie oznacza dzielenie przestrzeni kolorami.
Fascynacja kolorem nie czyni jej jeszcze postacią wyjątkową, wszak ład przestrzenny oparty na kolorach to temat sięgający antyku. A jednak Emmanuelle zdołała przedefiniować to, jak postrzega się kolor. W swoich instalacjach – czy to architektonicznych, czy w dekoracji wnętrz, czy w sztuce – dosłownie stawia na światło i kolor jako elementy definiujące i organizujące przestrzeń. Na tyle dosłownie, że w jej wizji kolorów można się zanurzyć.
Dziś wykładowczyni akademii sztuk pięknych Tohoku, wraz ze swoimi studentami prowadzi projekt pod nazwą 100 kolorów. W jego ramach tworzy instalacje każdorazowo złożone z elementów we wspomnianych już stu kolorach. Mogą to być powtarzające się wzory lub przedmioty, których układ wnosi coś do przestrzeni.
Z jednej strony lekkie, ażurowe, a z drugiej głębokie i odurzające odbiorcę instalacje powstały już w ponad 20 miejscach w kilku krajach. Czasami w przestrzeni publicznej, czasami w obiektach kulturalnych, a czasem również komercyjnych. Prowokują, uwodzą misternym wykonaniem i dokładnością i zmieniają to, jak postrzegamy przestrzeń. W końcu mało kiedy odbiorca jest w stanie dosłownie wejść do wnętrza gradientu kolorystycznego czy oszukać wzrok wpatrzony w tysiące z pozoru identycznych elementów, wśród których nagle oko wyłapuje jeden zupełnie niepasujący.
Zdjęcia: Emmanuelle Moureaux
CytujSkomentuj
Ah, ależ cuda! Piękna paleta kolorów, jestem zachwycona, też przestrzennością i łatwością łączenia tego w całość. Jeśli tylko wystawa zawita do Polski to chętnie bym to zobaczyła, bo do Japonii to się póki co niestety nie wybieram