EksMagazyn: Jaki jest twój rekord prędkości?
Inessa Tushkanova: 270 km/h w aucie drogowym i 247 km/h w rajdówce.
Nieźle… Na co dzień też tak pędzisz?
Jeżdżę spokojnie, ale szybko. Nie jestem ofensywna, ja nie mieszaju, ale nie jestem też zawalidrogą (śmiech).
Dziewczyna na torze to dosyć niespotykany widok. Musisz udowadniać swoim kolegom, że jesteś nie tylko piękną kobietą, ale i zdolną zawodniczką?
Szczerze mówiąc, mogą sobie myśleć, co chcą. Znam swoją wartość i nie mam potrzeby nic udowadniać.
A czy panowie nie mają problemu z tym, że przegrali z kobietą w typowo męskiej konkurencji?
Nie sądzę, żeby traktowali to w ten sposób. Jesteśmy zawodowcami i jeśli ktoś traktuje mnie emocjonalnie, to zachowuje się nieprofesjonalnie.
Adrenalina, maksymalna koncentracja – co czujesz, kiedy pędzisz po torze rajdowym?
Szczerze mówiąc, ciężko mi o jakąkolwiek koncentrację podczas rajdu. Cały czas podchodzi do mnie mnóstwo ludzi, dla wielu fanów i mediów rajd to jedyna szansa, aby zrobić ze mną zdjęcie lub porozmawiać. Podczas każdego rajdu odbywa się też wiele wydarzeń promocyjnych, obiadów ze sponsorami i wieczornych imprez. Sama jazda samochodem to akurat najmniejsze zmartwienie z tego wszystkiego!
Zanim wsiadłaś na dłużej w samochód, startowałaś w innej dyscyplinie, tyle, że zamiast czterech opon, miałaś do dyspozycji cztery nogi…
Trenowałam skoki przez przeszkody. Zaczęłam, gdy miałam dwanaście lat i traktowałam to bardzo serio – udało mi się dojść do rezerwowego składu olimpijskiego reprezentacji Ukrainy. Po tym, jak zdechł mój koń, zaprzestałam dalszych treningów. Ale to było zdecydowanie łatwiejsze niż kariera rajdowa!
Jesteś nie tylko rajdowcem, ale i modelką, która pojawia się sesjach zdjęciowych. Co jest dla ciebie ważniejsze?
Moja przygoda z rajdami zaczęła się jeszcze wcześniej, niż z modelingiem. Tak naprawdę, to rajdy są całym moim życiem i to one są powodem, dla którego występuję jako modelka – zarobione w ten sposób pieniądze jestem w stanie przeznaczyć na moją pasję! Za kółkiem rywalizowałam jeszcze na Ukrainie. Moje początki były skromne – w Daewoo Lanosie. Bardzo mocno interesowałam się tym tematem, aż w końcu dostałam rolę pilota rajdowego wśród zawodowców. Ale to już dawne dzieje, to było z siedem lat temu.
Twoim pierwszym pilotem była koleżanka. Teraz, kiedy jesteś doświadczoną zawodniczką, wolisz współpracować na trasie z kobietami czy z mężczyznami?
Tak naprawdę dobrze współpracuje mi się tylko z jednym pilotem – facetem. Większość mężczyzn jest zaskoczona na mój widok, a ja im mówię: „Co jest? Co to dla was za różnica? Robię wszystko tak samo, więc czemu otwieracie usta ze zdziwienia?”. Jak na odcinku zepsuje się opona, to muszę podnieść auto, zdjąć koło i założyć nowe. Nie rozumiem facetów pod tym względem, oni nam chyba nie ufają w tym sporcie.
Samochód dodaje kobiecie seksapilu?
Oczywiście. Wszyscy wiedzą, że panowanie nad takim samochodem jest bardzo trudne, więc patrzą na mnie z uznaniem. To działa na facetów.
Materiał pochodzi z 14. numeru EksMagazynu. Całość znajdziecie w papierowym wydaniu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.