EksMagazyn: Co to znaczy, że jesteś alternatywną modelką? Co cię różni od „tradycyjnej” modelki?
Joanna Sikora: Jak wyglądają te „tradycyjne” modelki, każdy widzi. To teraz spójrzcie na mnie. I w sumie na tym mogłabym skończyć odpowiedź na to pytanie (śmiech). Modelka alternatywna, to dziewczyna odbiegająca, od szeroko pojętych standardów, ze świata mody. Podstawowymi wyznacznikami są tutaj tatuaże, piercing, kolorowe włosy. Czyli wszystko to, czego, typowa agencyjna modelka wybiegowa i fotomodelka mieć nie może. Choć coraz częściej można spotkać odstępstwa od tej teorii. Dobrym przykładem może być super modelka Eve Salvail, posiadająca tatuaż na głowie, przedstawiający chińskiego smoka. Projektanci też coraz częściej zapraszają na wybiegi modelki nie kanonowe. W 2011 Jean Paul Gautier zaprezentował swoją kolekcję na sezon wiosna/lato 2012 właśnie na wytatuowanych od stóp po szyję modelkach.
Fot. Joanna Sikora
Czy jest (w Polsce lub za granicą) zapotrzebowanie na tego typu modelki, jak ty?
W Polsce na pewno mniejsze, niż za granicą. Przeglądając ostatnio fan page jednej z zagranicznych alternatywnych modelek, natrafiłam na zdjęcie pokazujące ogromny billboard, niczym te wiszące w centrum Warszawy, na którym widnieje wytatuowana dziewczyna reklamująca piwo. U nas jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie, zanim zobaczymy coś takiego, jednak już można zauważyć, że marki młodzieżowe ewidentnie idą w tą stylistykę. Tatuaż staje się modny.
Fot. M. Gilarski
Przeglądając twoje portfolio, widzę, że dobrze czujesz się w klimatach „Pin – Up”. Dlaczego?
Ponieważ lubię grać. Nie lubię być wieszakiem na ubrania, choć z moimi wymiarami ciężko nazwać mnie wieszakiem (śmiech). I to jest chyba kolejny aspekt, przez który tak dobrze odnajduje się w klimacie lat 40. i 50. Wtedy kobieta miała cyc i biodro. Tego akurat mojej sylwetce odmówić nie można.
Niewątpliwie jesteś fanką tatuaży. Ile ich masz? W jakich miejscach na ciele? Co przedstawiają? I dlaczego tak je lubisz?
Skąd to zamiłowanie? To pytanie zadaje sobie cała moja rodzina. Moja matka kolekcjonuje obrazy na ścianach, ja kolekcjonuje na skórze. To jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy. Wiele ich nie mam, bo raptem 4, jednak zajmują znaczne powierzchnie ciała: przedramię, udo, łydka i najmniejszy na karku. A jeśli chodzi o motywy, to jestem dość monotematyczna: dwa kastety, dwa auta i japońska opowieść.
Fot. M.Gilarski
Co skłoniło cię do stanięcia po drugiej stronie obiektywu? Jakie projekty realizujesz jako fotograf?
Złapałam się na tym, że patrzę kadrami. Nawet, kiedy ktoś prosił mnie o zrobienie zdjęcia telefonem to światło musiało być dobre, czysto w kadrze, bez ucinania rąk czy głowy. Idąc tym tropem, postanowiłam rozwijać pasję. Staram się zrealizować wszystko to, co urodzi mi się głowie. Są to najczęściej projekty mocno kolorowe, związane z moimi zainteresowaniami, z tym co mi się podoba. Jeśli nie czuje tematu, nie zrobię dobrego zdjęcia.
Patrząc na ciebie i całokształt twojej pracy widać, że jesteś inna, reprezentujesz coś, co nie do końca mieści się w kanonach mainstreamowych mediów. Jak to jest? Masz jakąś jedną ideę, którą realizujesz i przekazujesz w trakcie pracy?
Nie. Raczej nie, nie dorabiam ideologii do swoich prac. Choć to zależy od tego, co fotografuję, jak fotografuję i co chcę przekazać. Najczęściej zależy mi na przedstawieniu człowieka, ale niekoniecznie takim, jakiego zna go otoczenie . Chcę, żeby dana osoba na moich zdjęciach wyszła inaczej, niż wygląda na co dzień. Chcę odejść od standardów i ram, bo jest tego za dużo. Tytuł mojej ostatniej wystawy to „SEX, TATTOOS & ROCK’N’ROLL” i to hasło chyba najlepiej oddaje klimat moich zdjęć i to co chce przekazać.
Fot. Joanna Sikora
Rozmawiała: Anna Chodacka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.