EksMagazyn: Pewnie słyszysz mnóstwo komplementów?
Klaudia Halejcio: Jestem taką osobą, że każdy komplement bardzo mnie peszy. Mam taką reakcję obronną, że w pierwszym momencie czuje się niekomfortowo, mimo że każda kobieta tego oczekuje, uwielbia słyszeć miłe słowa i jest nimi podbudowana. Rzeczywiście tak jest, że słyszę bardzo dużo ciepłych komplementów ze strony moich fanów. Są osoby, które piszą do mnie codziennie, dostaję przepiękne maile, które na pewno napędzają mnie do pracy. Najbardziej cieszy mnie, kiedy ktoś mówi o rzeczach zawodowych – że podobała mu się moja rola, albo ktoś mnie poznaje i jest mile zaskoczony tym, że jestem zupełnie inna od postaci, jakie gram.
A jakie role najczęściej powierzają ci reżyserzy?
Najczęściej takie, które są moim totalnym przeciwieństwem. Często gram czarne charaktery, pewne siebie dziewczyny, a tak na co dzień jestem – przynajmniej tak mówi moje otoczenie, ciepłą i wrażliwą osobą.
Która z bohaterek była największym twoim przeciwieństwem, bohaterką o której pomyślałaś: To zupełnie nie mój świat, nie mój sposób działania i myślenia”.
Andżelika ze „Złotopolskich” to była trochę wredna dziewczyna, ale w fazie młodzieńczego buntu. Monika, którą grałam w „To nie koniec świata”, przez wysokie oczekiwania ze strony swojego ojca, szefa wielkiej firmy, była zagubiona. W serialu była przedstawiona jako postać negatywna w stosunku do tej granej przez Krystiana Wieczorka. Monika uwodzi go, manipulowana przez ojca, który na siłę chciał jej znaleźć dobrą partię. Ona trochę się zakochała, ale z drugiej strony – pod wpływem presji rodziciela podejmowała takie kroki, na które normalnie by się nie zdecydowała. Ta postać była dosyć różnorodna i przyjemnie się ją grało: była fajną, wrażliwą osobą, która zostaje zaplątana w niefajną grę. Do tego dochodzi nieszczęśliwa miłość, bo Krystian był zakochany w kimś innym, a ona musiała na to patrzeć. Fajne było to, że mogłam grać dwie różne strony tej postaci.
Kolejną postacią, w którą się wcielasz jest Marysia z serialu „Rezydencja”.
Ta dziewczyna jest z kolei uwikłana z powodu bardzo zamożnej rodziny, gdzie wielki przepych i snobistyczne środowisko wywierają na nią ogromną presję. Rodzice prowadzą interesy, mają dużo pracy, zapominają o córce, która pomimo tego, że ma wszystko, jest samotną i nieszczęśliwą osobą. Podejmuje działania, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę, bo jest w tym wszystkim zagubiona i potrzebuje rodzinnego ciepła. To też było fajne, bo tę postać można było poznawać z kolejnymi odcinkami i poznawać ją na nowo. Chyba takie postaci są najciekawsze do grania.
Część bohaterek, o których rozmawiamy, nie mogła żyć własnym życiem, ani podejmować własnych wyborów, bo albo tkwiła w hermetycznej rzeczywistości albo była pod dużym wpływem innych osób. Czy jesteś osobą, która podejmuje swoje własne wybory?
Jeśli chodzi o mnie, to jest to o tyle trudne, że zaczynałam, kiedy miałam cztery latka. Miejsce, w którym jestem zawdzięczam moim rodzicom. To był pomysł mojej mamy, to ona zaprowadziła mnie na pierwszy casting. Ja wtedy nie bardzo byłam świadoma, w czym biorę udział. Dla mnie to była zabawa. Mama mnie ukierunkowała i za to jestem jej ogromnie wdzięczna, bo dzięki temu przeżywam naprawdę fantastyczne chwile, robię coś co kocham i co jest moją pasją.
Zrobiłaś coś na przekór rodzicom?
Takim wyborem były moje studia. Naturalną koleją rzeczy w moim przypadku byłyby studia aktorskie, a ja tupnęłam nogą i powiedziałam, że szkoła na pewno tak, ale chciałabym jeszcze czegoś spróbować. Całe życie spędzałam na planie filmowym i kiedy stanęłam przed wyborem, studiów zdecydowałam się na psychologię.
Pełną wersję artykułu znajdziecie w 25. numerze EksMagazynu
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.